Perspektywa [T/I]*
Jednak łzy leciały mi strumieniami z oczu. Chyba właśnie sobie coś uświadomiłam... zakochała się w Zenie.
/Ale jak ja mogłam to zrobić? Kiedy?/ - zadawałam sobie ciągle pytania.
Postanowiłam jednak...., że zapomnę o tym uczuciu i nie będę wchodziła w ICH miłość.
Kiedy już się trochę uspokoiłam, zaczęłam sobie myśleć o tym, co król powiedział na mój temat.
- "[...]Nie obchodzi mnie jakaś dziewczyna, która nie ma nawet królestwa, ani domu [...]" - słowa króla odbijały się w mojej głowie. Ale ma rację. Ja naprawdę nie mam domu. Dlaczego, dlaczego trzynaście lat temu, to wszystko musiało się zdarzyć ? Teraz, kiedy zbliżają się zaręczyny Zen'a....
- Nie, nie myśl o tym! - powiedziałam do siebie potrząsając głową - Jedyne co teraz mogę zrobić to odzyskanie mojego... mojego starego domu i pomszczenie moich zmarłych rodziców. Tych których nawet nie znałam.
Rozmyślała nad tym jeszcze chwilę, gdy naglę ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę ! - krzyknęłam, a kiedy zobaczyłam wchodzącego do pokoju Zen'a, opuściłam głowę w duł, gdyż poczułam, że jeśli spojrzę w oczy księcia, zacznę płakać.
- Cześć ! Z- znalazłem twój naszyjnik, leżał na podłodze, koło moich drzwi do pokoju.
- Dzi-Dzięki! Pewnie zsunął mi się z szyi, gdy tamtędy przechodziłam. - powiedziała biorąc naszyjnik z ręki Zen'a, lecz nadal unikała jego wzroku.
- Powiedz... byłaś pod drzwiami, gdy rozmawiałem z rodzicami ? - zapytał i usiadł koło mnie, lecz odwróciłam głowę w drugą stronę - Proszę spójrz mi w oczy i powiedz prawdę. Byłaś tam prawda? - chwycił mnie za dłoń, ale ją wyrwałam i spojrzałam na chłopaka z wymuszonym uśmiechem, który starałam się przerobić na ten prawdziwy.
- Tak byłam tam - wtedy z moich oczu wypłynęła łza, lecz dalej utrzymywałam wymuszony uśmiech.
- Roxi ? - odparł zmartwiony księże. Na pewno już wiedział, że mój uśmiech nie jest szczery.
- I cieszę się razem z tobą, że jutro odbędą się twoje zaręczyny - z moich oczu wypływało coraz to więcej łez, aż nie wytrzymałam i rozpłakałam się gorzkim, płaczem smutku - P-proszę zostaw mnie samą, ja... - nie dokończyłam, ponieważ podniosłam rękę i za pomocą magi, przeniosłam Zen'a na korytarz i zamknęła drzwi na klucz.
Perspektywa Zen'a*
Kiedy [T/I] wyrzuciła mnie za drzwi, byłem naprawdę zdziwiony. Stałem przed jej drzwiami i ze smutkiem na twarzy zastanawiałem się co teraz zrobić.
- [T/I], tak cię kocham i nie mogę patrzeć jak płaczesz. Co mam zrobić, teraz mnie nienawidzisz - powiedziałem te słowa tak cicho, że nawet ja ich nie słyszałem.
Wpatrywałem się w jej drzwi jeszcze krótką chwilę, ale potem postanowiłem, że dam jak na razie spokój [T/I]. Tak bardzo chciałem ją teraz przytulić i pocieszyć... Jednak ona mnie teraz już pewnie znienawidziła na dobre.
Kiedy szedłem powolnym krokiem po korytarzu, spotkałem Mitsuhide.
Perspektywa [T/I]*
Kiedy się uspokoiłam, wróciłam do swoich planów, na odzyskanie swojego królestwa. Nagle przez otwarte okno, usłyszałam podjeżdżającą pod zamek karocę. Z ciekawości spojrzałam przez nie. Zobaczyłam, jak pięknej karocy, wychodzi...
C.D.N.
_______________________________________________________
Hejka!
Wiem, że krótki rozdzialik, ale po tak dużej nieobecności... to jednak coś xD
Ps. Ciekawe kto z tej karocy wyjdzie? (^w^)
Mam nadzieję, że się podobało (^^)
Komentarze zawsze mile widziane!!!
![](https://img.wattpad.com/cover/170872816-288-k118323.jpg)
CZYTASZ
Zen Wistaria x Reader | Inny Świat
FanficPewna dziewczynka o imieniu [Twoje imię] prowadzi spokojne życie we współczesnym świecie. Wszystko zmienia się po jej czternastych urodzinach. Niewiadomym sposobem przenosi się do innego świata. Kogo tam spotka? Jak i po co tam się znalazła? A może...