O2. fly me to the moon

646 52 13
                                    

millie brown zirytowała się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

millie brown zirytowała się. był już późny wieczór szesnastego maja, a wolfhard dalej nie przesłał szczegółów oferty. dzieliła ona laptop ze swoją współlokatorką, która uwielbiała wtrącać się w jej życie, więc chciała dopilnować tego, żeby mail nie dostał się w niepowołane ręce. intrygowała ją tylko jedna rzecz. po co do cholery wolfhardowi była dziewczyna do towarzystwa? najlepsze w tym wszystkim było to, że płacił za to dwadzieścia pięć tysięcy dolarów, uważając że to i tak dla niego nic. była pewna, że tą informację wyciągnie od niego przy najbliższym spotkaniu, tymczasem usłyszała powiadomienie dochodzące z czarnego laptopa, więc szybko zajrzała na maila, lecz była to kolejna oferta o pracę, co teraz jej nie obchodziło. no cóż, to są minusy zapisania się do banku pracy.

dziewczyna odeszła zrezygnowana z pokoju zapominając o wylogowaniu się ze swojego konta na komputerze. na szczęście jej irytującej współlokatorki jeszcze nie było, co i tak nie zmieniało faktu, że mail mógłby wpaść w jej ręce, a wtedy millie brown mogłaby ogłosić już swój oficjalny koniec studiów dziennikarskich. poszła do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia, jednak jak to bywało, w akademiku były same zupki chińskie, na które po prostu nie miała ochoty. zrezygnowana usiadła na rozkładanym krześle biorąc do ręki swoją komórkę przeglądając instagrama, i dopiero wtedy wpadła na pomysł, że może wyszukać konto tego całego finna wolfharda. miał w cholerę obserwujących, co zdziwiło angie bo naprawdę go nie kojarzyła. dowiedziała się, że gra w zespole który ma dzisiaj koncert i nagle połączyła wszystkie fakty - wolfhard nie pisał, bo najzwyczajniej na świecie miał koncert. dziewczyna musiała przyznać, że był przystojny.

usłyszała dzwonek do drzwi, co lekko ją zaniepokoiło bo jej współlokatorka dallas nigdy by nie zadzwoniła, tylko od razu wchodziła. brunetka podeszła do drzwi na palcach, ponieważ panicznie bała się, że to jacyś mordercy. najprawdopodobniej naczytała się za dużo kryminałów.
drzwi nie były wyposażone w wizjer, co jeszcze bardziej sprawiło że się bała, więc bez zastanowienia krzyknęła: "kto tam?" jednak nikt nie odpowiadał. dziewczyna wzięła głęboki wdech i pociągnęła za klamkę.

— co ty tu robisz, wolfhard?! — zdziwiła się dziewczyna, wpychając go do środka.

— jezu, jaki tu syf. mniejsza, wskakuj w najlepsze ubrania jakie masz, bo zaraz zaczniemy nasze szkolenie — przeciągał chłopak. jak zwykle był ubrany w garnitur.

— szkolenie? — zapytała dziewczyna. — tak poza tym jak udało ci się przebrać w ten garnitur, jak jeszcze przed chwilą grałeś koncert? — krzyknęła dziewczyna z pokoju obok, wpychając swoje ciało w pierwszą lepszą obcisłą sukienkę.

— czy ty mnie stalkujesz? — zaśmiał się chłopak.

— oh, zamknij się.

offer (fillie.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz