Rozdział piąty

138 8 0
                                    

- W mieście pracuje sześć dużych firm kurierskich. Państwa opieszałość w obiorze paczki i ignorowanie moich ponagleń świadczy tylko o tym, że jesteście najmniej poważną z całej piątki i że macie mnie w dupie. A skoro nie traktujecie klienta z szacunkiem to informuje was, że klienta tracicie. I proszę o zwrot wpłaconej kwoty w przeciągu dwudziestu czterech godzin. Do widzenia. – Niedbałym ruchem wrzuciła telefon do stylowej skórzanej torby wykańczanej miedzianym obiciem. Rzuciła ostatnie spojrzenie na ogromną paczkę, którą od trzech dni próbowała wysłać do ojca, kiedy uświadomiła sobie, że nie może tak po prostu wyjść z domu, ponieważ nadal ma gościa. – Czy mi się wydaje, czy przeoczyłam moment, w którym stałeś się współwłaścicielem mieszkania? Długo zamierzasz jeszcze się ukrywać w moim mieszkaniu, Sheeran?

Popijając kawę przy marmurowej wyspie z śnieżnobiałych kubków, wokalista wydawał się być niewzruszony jej sarkazmem. Do kąśliwych i bystrych uwag się przyzwyczaił. To, że Darcy używała swojego języka z taką samą precyzją z jaką pracował jej ostry jak brzytwa umysł było faktem niepodważalnym i godząc się na znajomość z tą dziewczyną wspomniane cechy były wliczane w pakiet.

-A co ciebie ugryzło?

Stała przed lustrem poprawiając niesforne pasmo włosów, które niszczyło swoją niesubordynacją jej dopracowany wygląd. Schludnie obcięte, blond włosy ułożone były w subtelne fale tak popularne w tym sezonie. Kiedy już każdy włos był we właściwym miejscu zmierzyła odzianego w bokserki przyjaciela, który bez krępacji drapał się po łydce czekając na odpowiedź.

-Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz znać odpowiedzi.

***

-Nie, nie, nie. Nie zrozumiałeś mnie.  – Powiedziała dobitnie krzyżując ręce na wysokości piersi. Porzuciła uśmiech, bo nie miała czasu na uprzejmości. Spotkanie przeciągnęło się o dokładnie dwadzieścia trzy minuty, a to było już marnowaniem jej czasu. Już to doprowadzało ją do skraju wkurwienia. Zasady były proste: nie zarabiałaby tyle, gdyby jej czas nie był cenny. Każda sekunda stracona z tym, najwyraźniej, niekompetentnym pracownikiem SYCO Entertainment irytował ją niemożliwie. Zwłaszcza, że miała na głowie Stylesa i Modest, a zegar nie przestawał tykać. – Mnie nie obchodzi, czy ci się ten kawałek podoba, czy nie. Ja chcę byś zrobił z niego hit.

-Nie będę pracował z materiałem, który mi się absolutnie nie podoba. – Zaprotestował producent, znacząco podkreślając słowo „absolutnie”. Był egzaltowany na wiele sposobów, ale to jak okazywał swoją niechęć przez nadprogramowe dwadzieścia, już, cztery minuty sprawiało, że cierpliwość się jej kończyła.

Powstrzymując swoją agresje, która budowała się w niej szybciej niż niemieckie autostrady, pochyliła się nad krnąbrnym producentem muzycznym i wysyczała mu wprost w twarz:

-Weźmiesz ten zespół, przytulisz do piersi i zaopiekujesz się nim jak rodzonym dzieckiem tak, że z tej jednej płyty, którą usłyszałam wczoraj, wyjdą trzy single bijące rekord odtworzeni na youtubie, albo już możesz pakować swoje graty ze studia nr pięć. Rozumiemy się?

-Nie możesz…! –próbował protestować producent z widoczną nadwagą i pobrudzoną ketchupem bluzką, ale ucięła wszelkie próby zataczając dłonią koło i zatrzymując ją na wysokości jego nosa ze wskazującym palcem podniesionym ostrzegawczo.

-Mogę.

Kiedy wyszła z sali konferencyjnej, pod drzwiami czekała już na nią Lucy z limonkową teczką przygotowaną do przekazania. Od godziny siódmej trzydzieści, od chwili gdy obuta w beżowe botki na szpilce przekroczyła próg budynku stawiała wszystkich na baczność. Ferris ledwo nadążała za notowaniem jej żądań, a co dopiero realizacją. Birkoff wykonał unik techniczny zaraz po dostrzeżeniu pierwszych gromów ciskanych przez Darcy i nikt, nigdy wcześniej czy później nie widział by poruszał się tak szybko. Lucy żałowała z całego serca, że nie mogła zrobić tego samego.

FeedbackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz