Rozdział 11

442 30 5
                                    

  Jechali czarnym Audi a5 quattro. Auto było wytapicerowane na fioletowo,a w środku było bardzo wygodnie.
   Gracja siedziała tuż przy Łukaszu,który kierował. Nie mówiła nic i miała ochotę znowu się rozpłakać. Marek zdecydowanie przesadził...Co go do licha nawiodło?Dlaczego się do niej tak kleił? Teraz czuła do siebie swego rodzaju obrzydzenie,mało tego nie umiała zapomnieć o Kamerzystce,która jeździła dziś po niej,jak po łysej kobyle. Miała wrażenie,że jest tu tylko intruzem. Niepotrzebną dziewczyną,która zakłóciła Lordowi i Kamerzyście stały harmonogram pracy. Dodatkowo wciąż nie mogła zapomnieć o wyrodnej matce... Czuła,że prześladuje ją zła passa.
- Kochanie...coś nie tak?- zmartwił się Kamerzysta.-Tak mi głupio za tą Kamilę i ogólnie...
-To nie twoja wina Łuki...-mruknęła dziewczyna.-To wszystko przeze mnie.
-Co?- obruszył się Wawrzyniak...-Ależ skarbie...-jemu też zrobiło się smutno.
    Byli już na miejscu. Punktem zatrzymania się była prestiżowa restauracja „Pergola" w centrum miasta. Łukasz zaparkował samochód,wysiadł a następnie otworzył drzwi ukochanej. Gracja wstała niechętnie i Kamerzysta wziął ją natychmiast w swoje ramiona.
-Mała...Ja chcę,żebyś była szczęśliwa.Masz takie śliczne oczy,buzię i uśmiechnięta wyglądasz pięknie.Jesteś moim ideałem!Rozumiesz? Kocham cię nad życie i przykro mi patrzeć,jak jesteś smutna,wiesz?
-Cudowny  chłopak z ciebie-odparła Gracja wtulając się w jego czarną bluzę.-Znamy się tak krótko a czuję,że stajesz się całym moim światem. Ale...
-Co skarbie? Jest coś,o czym jeszcze nie wiem?
-Nie, Łukaszku...-szepnęła jak małe dziecko odrywając się od niego.
-Pewnie głodna jesteś już,co?-pogłaskał ją po głowie i ruszyli do lokalu.
    W restauracji nie było dużo osób. Bogaci ludzie siedzieli przy prostokątnych,białych stolikach. Konsumowali wytworne,drogie potrawy podane z kunsztowną zastawą.
-To może zajmij miejsce,a ja wezmę menu i zaraz przyjdę,dobrze?
-Okej-odparła dziewczyna rozglądając się dookoła. Nigdy nie była w tak bogatej restauracji,a prawdę mówiąc cały ten przepych ją krępował. Po za tym nie chciała,żeby Łukasz musiał się tu zbytnio wykosztować. Mimo wszystko postanowiła usiąść i zaczekać na Kamerzystę.
   Tymczasem chłopak wyciągnął portfel z kieszeni i zauważył,że brakuje w nim karty kredytowej.
- O cholera...-zaklął pod nosem,bo mało tego nie miał przy sobie zbyt wiele gotówki. „Sto złotych to za mało dla nas dwojga,jak na taką restaurację..."-pomyślał sobie. „Najwyżej jakoś przeboleję i nic nie zjem"-dodał. Wziął kartę dań z lady następnie kierując się w stronę stolika.
-Czy coś się stało Łuki?-spytała Gracja.-Przed chwilą nie wyglądałeś na zadowolonego...
-Eee nic...-odparł Kamerzysta.-Po prostu zostawiłem kartę w domu. Ale spokojnie,mam jeszcze 100zł,może chociaż dla ciebie starczy kochana.
-O rany! Jak to nie będziesz jadł?Od śniadania już minęło sporo czasu. Zobacz jakie tu są ceny- zmartwiła się.
-Ależ nie ma żadnego problemu!-wtrącił.-Zamawiaj kochana,co chcesz?
   Gracja nie wyobrażała sobie konsumować czegokolwiek,patrząc jak jej chłopak siedzi głodny. Wtem wpadła na pomysł. W końcu bardzo lubi gotować. Dlaczego by nie zrobić zakupów,a potem przygotować czegoś smacznego?
-A ja mam lepszy pomysł,wiesz?
-Jaki?-zdziwił się Łukasz. Miał wrażenie,że dziewczyna szuka jakiegokolwiek powodu,żeby tylko stamtąd wyjść. Ciagle się martwił,bo czuł ,że odkąd weszli do auta,Gracja zachowuje się jakoś dziwnie... A teraz co jej nie pasuje? Przecież ta restauracja jest dobra.
-Może pojedziemy do marketu i zrobimy jakieś zakupy? Przyrządzę dla nas,co zechcesz,bo bardzo lubię gotować. Co ty na to?
-Oh,naprawdę?Jeśli to nie problem dla ciebie kochanie,jestem za. Uwielbiam domowe obiady,haha-zaśmiał się.
-Okej-odparła Gracja.-Wobec tego chodźmy stąd. Gdzie pojedziemy na te zakupy?
-Może do Kauflanda,hm? Marek mówi,że to biedny sklep.Ja osobiście tak nie sądzę,bo można tam znaleść dużo dobrych produktów-powiedział Łukasz i skierowali się w stronę wyjścia.

Fajnie wyglądasz bez worka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz