Rozdział 9

640 36 12
                                    

Zakochana para schodziła na dół . Gracja zabrała wszystkie swoje rzeczy.
- A jeśli ona tam jeszcze jest?- wystraszyła się Gracja.- Łukasz, ja się boję...
- Ze mną nic ci nie będzie. Zawsze będę cię bronił, bo jesteś moim skarbem. Kocham cię nad życie- wyszeptał.
-Ja ciebie też kocham. Od wczoraj stanowisz mój cały świat,a nawet wszechświat. Co by było,gdyby nie ty... Kochany...- w tym momencie do oczu dziewczyny napłynęły łzy.
    Przypomniała się jej okrutna sytuacja z matką, która sprawiała,że na samą myśl chciało się płakać. Tragiczna przeszłość dziewczyny wciąż prześladowała ją w myślach.
Gracja spojrzała na Kamerzystę.
- Cieszę się,że mogłem ci pomóc...- powiedział, zanim zauważył przeszklone oczy Gracji, z których płynęły powoli małe łezki.
- Kochanie,co ci jest?- przeraził się Łukasz.- Ach,no tak ...- przypomniał sobie kontekst jej wcześniejszej wypowiedzi. Natychmiast zatrzymali się na schodach i zaczął tulić dziewczynę. - Nie płacz! Jestem przy tobie. Jak widzę, że cierpisz, to serce mi się kraje.

     Wtem dało się słyszeć krzyk Marka.
- Tak traktujesz przełożonego, matole?! Kamerzysta, ale raz! Szybko, ileż mam tu czekać?
      Łukasz i Gracja zreflektowali się i czym prędzej zbiegli do kuchni.
- Tak?- spytał Wawrzyniak.
- No co „tak"?! Jazda, bierz to krzesło rozpieprzone i wynieś do kontenera na dworze.
Przyjadą śmieciarze to wywiozą- polecił Kruszwil.
- Dobrze Marku- kamerzysta nie miał najmniejszego zamiaru z nim polemizować.
I tak mieli już dziś na pieńku. Po co miałby wszczynać kolejne awantury i niesnaski?
- Oj Marek, nie przesadzaj ...- odezwał się Operator. Równie dobrze...
- I ty mógłbyś to wynieść- dokończył Danny.-Widzisz ,że Łuki jest teraz wkurzony. Kamila tak mu załatwiła dziewczynę.
   Kruszwil nawet nie chciał tego słuchać.
- Co jak co chłopaki, ale to JA jestem tu pracodawcą. Dobra, Kamerzysta ruszaj się, zostaw tu swoją dziewicę, przecież nic jej nie będzie. Na sedes też z nią chodzisz?
- Dobra, dobra Marek. A kto mnie wolał do kibla, jak się papier skończył? - zaśmiał się ,zebrał  krzesło i poszedł . Pozostałe towarzystwo śmiało się do rozpuku, za wyjątkiem Lorda oczywiście.
- Dobrze,że chociaż wy się dobrze bawicie...- chrząknął sarkastycznie Kruszwil.

  Chwilę  później zapanowała nieco lepsza atmosfera. W pewnym momencie nawet Marek się uśmiechnął.
- A tak nawiasem mówiąc, gdzie jest Kamila?- zainteresował się Operator.
- Zwiała, gdzie pieprz rośnie!- stwierdził Danny. Po takim występku ,jak wcześniej na górze,było to do przewidzenia.
- No cóż... - mruknął Marek. - Napewno Gracja jest lepsza od niej. Będziesz teraz jechała z Łukaszem?- spytał Marek.
- Zgadza się - odparła dziewczyna z miłym uśmiechem.
- W takim razie chodź ze mną do schowka,to dam wam trochę wody z lodowca do domu, jakieś prestiżowe owoce i kilka opakowań jadalnego złota.
    Wszyscy byli zaskoczeni gestem Lorda .Marek nigdy wcześniej tak bardzo nie dzielił się swoim bogactwem z innymi. A w szczególności z Kamerzystą... to znaczy choćby nawet z kimś, kto miałby z nim wiele wspólnego.
- Jak miło Marku! - powiedziała Gracja.- Doceniamy to, ale naprawdę nie musisz.
- Nie muszę, ale bardzo chcę - dodał i chwycił dziewczynę za rękę. - Chodź ,pójdziemy wziąć te wszystkie rzeczy.

    Danny'ego i Operatora bardzo zdziwił ten fakt. Marek? Bardzo chce się podzielić? A może chce ich otruć?!- Przez głowy kolegów przechodziły nawet takie myśli.
    Mimo wszystko nie znali przyczyny nagłego „przypływu miłości" ze strony Marka. Wtem do domu wszedł Kamerzysta.
- Już to zrobiłem. Auto gotowe, kochanie jedziemy!- zawołał przyjaźnie, otrzepując ręce z kurzu. Wszedł do kuchni, ale Gracji i Lorda widać nie było.

Fajnie wyglądasz bez worka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz