Niespodziewana propozycja

2.5K 150 85
                                    

Cały dzień starałam się unikać Darka. Myślałam nawet nad tym, aby nie pojawić się na dzisiejszym treningu. Moje dziwne zachowanie zaciekawiło Jude'a, który parę razy się pytał czy na pewno wszystko okej. Za każdym razem tłumaczyłam, że tak tylko się nie wyspałam. Chyba niezbyt go to przekonało, ale dał mi spokój, przynajmniej na chwilę.

Właśnie biegłam w stronę boiska. Przez ten pośpiech przebrałam się w szatni chłopaków, a nie tej dla dziewczyn. No trudno. Otwarłam z impetem drzwi i zobaczyłam, że trening już trwał. Pobiegłam w stronę murawy i poczułam, że z kimś się zderzam. Poczułam ucisk na swoich ramionach i spojrzałam do góry.

- Cześć David - uśmiechnęłam się nerwowo i stanęłam na nogach.

- Hej. Wszystko dobrze? Jakaś dziwna dziś jesteś - popatrzył się na mnie podejrzliwie.

Parę dni temu pewnie by się mnie o to nie zapytał, ale teraz był dla mnie znacznie milszy. Nie wiem dlaczego się tak zmienił, ale nie przeszkadza mi to. Nie jest taki zły.

- Nie, wszystko jest okej, naprawdę - machnęłam ręką. - Czy Ray Dark czasem przychodzi na treningi?

- Czemu pytasz? - zapytał przyglądając mi się.

- Ciekawość? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam, co go nie przekonało.

- Yu! - wybawił mnie głos Jude'a. - Czemu tak długo Cię nie było? - stanął obok Davida i reszta drużyny zaczęła się schodzić.

- Straciłam poczucie czasu, wybacz, byłam w bibliotece - podrapałam się po karku.

- W bibliotece? - rzucił kapitan, a ja poczułam gule w gardle.

- Tak. Szukałam czegoś o tym temacie z historii - skłamałam.

- Jeśli go nie rozumiesz to David może ci pomóc. - uśmiechnął się Sharp.

- Wiesz co Jude - zaczął Samford. - myślę, że to jest zły...

- Nie mam czasu! - przerwałam. - Sama sobie poradzę!

- To nie masz czasu czy sama sobie poradzisz? - uśmiechnął się szerzej Sharp. Cała ta sytuacja zaczęła go chyba bawić.

- To i to! - niepewnie się uśmiechnęłam i cofnęłam do tyłu, ale uderzyłam w kogoś. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam, że za mną stał Joe. Chwycił moje ramiona, obrócił tyłem do siebie i cicho zaśmiał.

- Co ci się stało? - spytał po raz setny w tym dniu Jude.

- Nic takiego. Mówiłam ci, że się nie wyspałam... Joe - odwróciłam lekko głowę w jego stronę - puść mnie - wykonał rozkaz.

Nagle drzwi się otwarły i wszedł przez nie Dark. Wszyscy jak na zawołanie stanęli w równym rzędzie, a ja schowałam się za plecami Kinga. Był znacznie wyższy, więc z moją posturą łatwo mi było się za nim ukryć. Chwyciłam skrawek jego bluzy, a on delikatnie się wzdrygnął pod wpływem mojego dotyku.

- Jak się czujecie po wczorajszym... meczu? - zapytał z małą kpiną w głosie Dark.

- Eee... - zaczął Jude - dobrze panie trenerze.

- Nie będę owijał w bawełnę. Gdzie Asai? - ręka mi lekko zadrżała, ale ją podniosłam. - Nie chowaj się za nim tylko tu chodź.

- To on mnie schował - skłamałam cicho i wyszłam zza chłopaka puszczając materiał.

Coś czuję, że dziś jest dzień kłamczucha, bo normalnie nie pobijam takich rekordów w kłamaniu.

- Jak Ci się wczoraj podobało? - zapytał, gdy już stałam przed nim.

Zostań moim królem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz