Jeden ze snów, który właśnie postanowiłam opowiedzieć był o tym, że widziałam stojące na drodze 3 samochody: srebrne, czarne i jasno niebieskie. Po tej samej ulicy jechał ktoś bardzo szybko i ludzie z tych samochodów wyszli, zatrzymali i zabili wszystkich w samochodzie. Poderżnęli im gardła. Zaczęłam uciekać, ale nagle znalazłam się w bibliotece z jakimś gościem, który był niby moim znajomym. Rozmawialiśmy o tej sytuacji i dowiedziałam się, że ci ludzie zabijają każdego, kto szybko jeździ i zagraża innym na drodze. Do tej biblioteki weszła dziewczyna, która zabijała razem z nimi. Mi serce ze strachu stanęło, a ona podeszła i zaczęła gadać, jak gdyby nigdy nic. Po czym zaproponowała, żebym się przyłączyła. Powiedziałam, że się zastanowię, ale myślę kurwa w życiu. Potem jadę sobie samochodem pod jakąś dużą górkę i nagle za sobą widzę 3 te samochody. W imię ojca i syna i ducha świętego amen, zaraz mnie zabiją, próbuje spierdalać, ale górka nagle stała się nie do przebycia, tak jakby była stroma w drugą stronę. Nie było szans wyjechać. Wyszłam z samochodu i położyłam się na górce, która była tak stroma, że w sumie wisiałam trzymając się długich gałęzi płaczącej wierzby. Nagle wszystko zniknęło i pojawiłam się w czyimś domu, było tam też kilkoro moich znajomych. Popatrzyłam w okno i zobaczyłam czarny samochód. Wyszedł z niego jeden z tych, którzy zabijali ludzi za szybką jazdę (xD). Wyciągnął z bagażnika bezwładne ciała. Zaczęłam zauważać coś znajomego i po chwili ogarnełam, że to nasze ciała, powiedziałam to szybko przyjacielowi oraz, że mężczyzna chce nas zabić. Usłyszałam głos tego gościa w głowie, że to nie ciała tylko figury z wosku, a ja sobie pomyślałam:" po chuju figury skoro się wyginają jak jakieś zwłoki". Typ pojawił się z nikąd w domu. Zaproponował nam, że zalepi nas w kule śnieżne i stoczy z górki przez co znajdziemy się w magicznym miejscu. Pomyślałam od razu: "gościu co ty pierdolisz", a on do mnie, że nie miał zamiaru mnie zabić, bo jechałam powoli, w dodatku na wstecznym ( że co¿XD). Mój przyjaciel przystał na jego propozycje. Stanęliśmy przy drzwiach na wysokiej górce. Było już trochę ciemno na dworze. Mój przyjaciel położył się na ziemi, a ten mężczyzna obkleił go śniegiem, aż utworzyła się kula i popychnął go w dół. Na dole widoczna była jakaś ogromna świecąca księga, która wisiała w powietrzu. W końcu zgodziłam się i ja. Kazał mi się zwinąć w kulkę i wrzucił mi śnieg do kaptura, zapytałam co robi, ale znowu wszystko zniknęło. Spostrzegłam, że leżę na bardzo wysokim, świecącym słupie, nagle ta część odrywa się i lecę w górę. Jakby z lotu ptaka obserwuję wielkie mosty oraz wieżowce. W głowie mam, że widzę miasto, w którym chodzę do szkoły, ale to wyglądało conajmniej jak Nowy Jork. Wszędzie te wysokie budynki,całe oświetlone,tylko tyle, że było bardzo czysto i wszystkie kolory były bardziej intensywne. Skończyło się na tym, że prawie spadłam z tego słupa, który leciał nad miastem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję jeśli dotarłeś/łaś aż tu. Sen nie był zmyślony, ani ubarwiony. Za ewentualne błędy przepraszam. Czekam na Wasze refleksje na temat snów w komentarzach.
CZYTASZ
nie do końca normalne sny
FantasyPostanowiłam kiedyś, że będę spisywać swoje sny. Coś mnie też natchnęło, by je upublicznić. Zamierzam więc podzielić się nimi z czytelnikami Wattpada. Będą dodawane najczęściej, jak się da. Możliwe też, że codziennie jeśli będę miała czas. Miłego cz...