5. Porozmawiaj ze mną.

5.5K 349 148
                                    

Westchnęłam cicho, leżąc w poprzek na materacu łóżka. Moje nogi zwisały kilka centymetrów nad podłogą. Obok mnie leżał zmarnowany życiem Brian, który dzisiejszego dnia był niezwykle milczący. Co było dziwne, bo ilekroć opowiadałam mu o jakichkolwiek moich relacjach z płcią przeciwną skakał ze szczęścia i piszczał jak mała dziewczynka. 

- Było spoko - mruknęłam, przecierając zmęczoną twarz dłońmi. 

- Tylko spoko? - odwrócił głowę w moją stronę. - Czyli nie postarał się zbytnio?

- Nie, nie o to chodzi - potrząsnęłam głową, chcąc szybko zaprzeczyć. - Matt zrobił wszystko, tak jak powinien - uśmiechnęłam się na wspomnienie o naszym ostatnim spotkaniu. 

- Więc? O co chodzi? 

Poczułam, jak brzuch zaciska mi się w supeł. Nie chciałam pamiętać tej rozmowy. Chciałam o niej jak najszybciej zapomnieć, ale życie jak zwykle robiło mi na przekór, ponieważ myślałam o tym praktycznie ciągle. W szkole nie mogłam się przez to skupić, przez co już dostałam jedną szmatę z biologii za odpowiedź ustną. 

Zacisnęłam palce na pościeli i zamknęłam oczy. 

- Rozmawiałam z nim. Blake był w pieprzonym klubie, kiedy akurat ja byłam tam z Mattem. 

Brian się nie odezwał, przez co spojrzałam na jego profil. Jego oczy były wpatrzone prosto w sufit. Był tu. Był obok mnie, rozmawiał ze mną, ale jednocześnie był nieobecny. Błądził gdzieś myślami. 

- Brian? Wszystko w porządku? - spytałam, a chłopak sztywno skinął głową. - Widzę przecież, że coś jest nie tak. Dziwnie się zachowujesz, jesteś nieobecny. Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Znajdziemy razem rozwiązanie. Tylko powiedz mi, co się dzieje. 

Chłopak nie odpowiedział. Ponownie między nami zapanowała cisza, która dołowała mnie jeszcze bardziej. To był ten rodzaj ciszy, której nienawidzi każdy człowiek. 

A ta cisza coraz częściej występowała między mną i Brianem. 

- Muszę lecieć - oznajmił nagle, gwałtownie zrywając się z łóżka.

- Brian, cholera. Porozmawiaj ze mną.

Niestety, mówienie do niego było jak rzucanie grochem o ścianę. Chłopak posłał mi uspokajające spojrzenie i odwrócił się na pięcie. 

- Wszystko okej, Victoria. 

Tylko tyle usłyszałam, zanim zniknął za drzwiami mojego pokoju. Wpatrywałam się w drewnianą płytę przez dłuższą chwilę. Słyszałam jak żegna się z moją matką, po czym opuszcza nasz dom. 

Naprawdę martwiłam się o to, że mógł mieć jakieś problemy. Co jeśli Blake mieszał w tym wszystkim palce? 

*****

Dzisiejszego dnia niespodziewanie dostaliśmy telefon, że wieczorem odwiedzi nas ciocia wraz z kuzynem, którzy mieszkali w sąsiednim mieście. Niedawno przeprowadzili się do Toledo z Europy. Cieszyłam się na tę wizytę. Nie widziałam Toby'ego dobre kilka lat, a zawsze gdy tylko się spotykaliśmy świetnie się z nim bawiłam. Miałam nadzieję, że jeśli teraz mieszkał tak blisko, nasz kontakt się poprawi. 

- Vi, pokrój tę cebulę - mama podała mi warzywo w woreczku. Skinęłam głową i biorąc drewnianą deskę do krojenia i nóż, zabrałam się do roboty. 

Nawet teraz, byłam cholernie rozkojarzona. Nie mogłam się skupić. W głowie miałam milion myśli i pytań, których nie mogłam rozpracować. Dlaczego Blake wrócił? Co działo się z Brianem? To zastanawiało mnie najbardziej. Dołowało mnie to. Sprawiało, że wpadałam w dołek emocjonalny każdego wieczoru. Nie panowałam nad tym. 

Pakt z diabłemWhere stories live. Discover now