9. Nie możesz przed tym uciec.

5.5K 327 156
                                    

Dni mijały mi cholernie szybko. Nim się obejrzałam, tydzień przeleciał mi jak piasek przez palce. Czy coś działo się przez ten czas? Nie. Nic kompletnie. 

Blake po ostatnim naszym spotkaniu więcej nie pokazał mi się na oczy. Nie rozumiałam jego zachowania, tak samo jak nie rozumiałam swojego toku myślenia. Chciałam żeby odszedł, tak bardzo tego pragnęłam. Chciałam żeby zniknął. Marzyłam o tym. Chciałam, aby więcej nie pokazywał mi się na oczy. Zbyt wiele dał mi cierpienia, abym teraz mogła normalnie spojrzeć mu w oczy i się uśmiechnąć. Zbyt wiele razy mnie zawiódł. Był zniszczony do szpiku kości. I niszczył przy tym i mnie. Przez niego moje życie pokrywało się ciemnymi barwami, a ja nie wiedziałam co zrobić, by na nowo odzyskać wyraziste barwy. 

Ale to były tylko moje myśli. To było to, czego pragnął mój umysł. On pragnął spokoju, wyciszenia. Braku problemów. 

A z drugiej strony było serce. 

Serce, które podpowiadało mi, abym spróbowała zrozumieć jego zachowanie. Abym postarała się... sama nie wiem. Odnaleźć w nim chociaż odrobinę dobra. A wiem, że kryła się w nim minimalna część tego. Abym odnalazła w nim światełko, które pokryła czerń. Przecież nie mógł być tak strasznie zniszczony. 

Dlatego stałam przed znakiem zapytania. Pozwolić sobie cierpieć, by uszczęśliwić jego czy odejść bez słowa pożegnania i zostawić go tak jak on zostawił mnie? 

- Victoria - usłyszałam głos mojej rodzicielki, która ciągle trajkotała mi nad głową. Od jakichś dziesięciu minut usta jej się nie zamykały. Przysięgam, miałam jej dość. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - uniosła brwi, patrząc na mnie oskarżycielsko. 

- Tak, mamo - wywróciłam oczami. - Słucham cię, tylko jestem zmęczona. Szkoła naprawdę mnie wykańcza. 

- Co ty możesz wiedzieć o zmęczeniu? - zaśmiała się. - Dziecko, masz przed sobą całe życie. Nawet nie jesteś pełnoletnia i mówisz, że jesteś zmęczona? 

- Od kiedy jakaś liczba świadczy o tym, czy mogę być zmęczona czy nie? Wiek to tylko liczba, nic nieznaczący zlepek cyferek. Zachowujesz się tak, jakbyś nigdy nie była młoda. Zawsze tętniłaś życiem, będąc w moim wieku? Czy wracając ze szkoły o szesnastej, skakałaś z radości i biegałaś po całym domu, bo miałaś tyle energii? 

Naprawdę, nienawidziłam takiego gadania. Może i mieliśmy przed sobą całe życie. Może i gówno wiedzieliśmy o naszej marnej egzystencji na tym świecie. Może i nie znaliśmy wielu rzeczy. Ale to do cholery nie oznaczało tego, że nie odczuwaliśmy tego samego co dorośli. Odczuwaliśmy zmęczenie, może nawet bardziej niż oni. Kochaliśmy, choć wmawiano nam, że nic nie wiemy o miłości. Mieliśmy swoje problemy, jedni większe, drudzy mniejsze. I może mieliśmy tylko cholerne naście lat, ale to nie dawało nikomu prawa do tego, aby cokolwiek nam wypominać i nas lekceważyć. 

- Wiesz, że takie gadanie prowadzi do tego, że dzieci zamykają się w sobie? Nie chcą mówić rodzicom o swoich problemach, ponieważ wiedzą, że oni i tak je zignorują. Machną na nie ręką, mówiąc dokładnie tak jak ty przed kilkoma sekundami - spojrzałam na nią, mrużąc lekko oczy. 

- Nie wiedziałam, że jesteś na filozofii - powiedziała mama, na co tylko krótko westchnęłam. - Od kiedy jesteś taka mądra? 

Nie odpowiedziałam. Miałam ochotę wytknąć w jej stronę środkowego palca. Chyba każdy z nas miał takie momenty, kiedy musiał dusić w sobie tą irytacje. Już widzę jak bardzo przerąbane bym miała. 

- No już, nie obrażaj się - usiadła na przeciwko mnie. - Co się dzieje? 

Uniosłam wzrok znad swoich złączonych dłoni na jej twarz. Zmarszczki wokół jej oczu ostatnio mocniej się uwydatniły. Jej niebieskie oczy patrzyły na mnie z troską, a także zmęczeniem. 

Pakt z diabłemWhere stories live. Discover now