16. Chciałem spędzić z tobą trochę czasu.

952 62 8
                                    

Słońce wypalało niemalże moje oczy, kiedy stałam na chodniku, czekając na Brooksa, który miał być po mnie już piętnaście minut temu. Westchnęłam ciężko. On naprawdę nie znał się chyba na zegarku.

- Zabiję go, przysięgam, że go zabiję - mruczałam pod nosem, kiedy mijały kolejne minuty. Nie należałam do jakoś bardzo cierpliwych osób, ale Blake przekraczał wszystkie granice, które tylko miałam. Stałam na tym chodniku jak jakaś idiotka. Dodatkowo mama miała zaraz wrócić z pracy, a nie uśmiechało mi się później tłumaczenie jej z tego kim był chłopak z czarnego audi. 

Ani trochę mi się to nie uśmiechało. 

Nie wiem ile czasu dokładnie minęło, ale zdecydowanie za dużo, kiedy zauważyłam znajomy mi już samochód. W gruncie rzeczy samochód był ładny i gdybym tylko miała więcej kasy, możliwe że kupiłabym sobie taki. 

Blake zatrzymał się idealnie przede mną, hamując tak ostro, że usłyszałam aż piski. Smród spalonej gumy podrażnił moje nozdrza. Chłopak opuścił szybę, przez co mogłam go ujrzeć. Wychylił się lekko ze swojego miejsca, jednak jego prawa ręka została na górnej części kierownicy. Miał na głowie czarną czapkę ubraną przodem do tyłu. Okulary przeciwsłoneczne spoczywały na jego nosie, na co westchnęłam. 

- Dłużej się, kurwa, nie dało? - warknęłam, szarpiąc za klamkę jego samochodu. 

- Jeszcze raz tak pociągniesz i trzaśniesz tymi drzwiami, to nie będzie to jedyne trzaśnięcie, które dziś usłyszysz - powiedział ze stoickim spokojem, jednak jego ton głosu był na tyle poważny, że wiedziałam iż mogę zaraz przekroczyć cienką granicę wybuchu. Potrafiłam już poznać po nim, kiedy naprawdę był bliski złości. 

A jego samochód był dla niego świętością. 

- Czego ty znowu ode mnie chcesz? - westchnęłam ciężko. - Nie mogłeś pow... - nie dane mi było skończyć ponieważ Blake ruszył tak gwałtownie, że aż wbiło mnie w fotel. - Kurwa mać - warknęłam i odwróciłam głowę w jego stronę. - Jaka instytucja dała ci w ogóle prawo jazdy? 

- Ta sama, która nie dała go tobie dwa razy - odpyskował. - Jesteś niemiła - stwierdził z przekąsem. - Coś się stało? Problemy w raju? - spytał, a w jego głosie rozbawienie było wręcz namacalne. 

Przymknęłam powieki, nabierając do płuc więcej powietrza. 

- Jak bardzo cię to boli, skoro postanowiłeś mi to wypominać za każdym razem, kiedy mnie tylko zobaczysz? 

- Mnie to nie boli, jedynie bawi - prychnął, na co wywróciłam oczami. 

- Jesteś zazdrosny - stwierdziłam, będąc pewna swoich słów. Ponowne parsknięcie opuściło jego usta. - Nie zaprzeczyłeś - zauważyłam i byłam pewna, że wywrócił w tamtym momencie oczami, czego nie mogłam zauważyć przez okulary, które miał założone. 

- Pierdol się, Parker.

Reszta drogi minęła nam na wyzywaniu się, co było w sumie normalnością. Ale zdążyłam przywyknąć do tej normalności. 

Nagle telefon znajdujący się w mojej dłoni zawibrował. Z opóźnionym refleksem spojrzałam na ekran. Poczułam jak mój żołądek się ściska. 

 Od Matt: 

Jedziesz ze mną do Seana? 

Od razu w mojej głowie pojawił się obraz zdenerwowanego Matta, kiedy to ostatnio odbywaliśmy poważną rozmowę. Chłopak po tym, jak poszedł ze mną na próbę, był lekko zdenerwowany tym, że utrzymuję kontakt z Brooksem. Krótko mówiąc, podczas rozmowy wyraził swoje niezadowolenie i stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli w ogóle nie będę się z nim widywać. 

Pakt z diabłemWhere stories live. Discover now