15. A więc jednak postanawiasz się nim bawić.

1.6K 87 26
                                    

Nerwowo wystukiwałam rytm jakiejś piosenki na kolanie, czekając aż Matt wróci do samochodu. Chłopak przyjechał pod mój dom jakieś piętnaście minut temu, gdyż razem ze mną miał jechać do pani Theresy Stons, jednak po drodze musieliśmy jeszcze zatankować auto.

Tak, byłam głupią dziewuchą. Tak, uległam Blake'owi. Tak, zgodziłam się na bycie Julią. 

I tak, zamierzałam wziąć w tym udział.

Nigdy nie należałam do ludzi zbytnio mądrych. Charakteryzowałam się tym, że podejmowane przeze mnie decyzje nie zawsze były przemyślane. Często były pochopne i po prostu głupie. Ja byłam głupia. Dlaczego się na to zgodziłam? Nie wiem. Być może był to impuls spowodowany zbyt dużą dawką emocji, kiedy Blake całując mnie prosił, abym została jego Julią. A przecież miałam być nieugięta, miałam za nic w świecie się nie zgadzać. 

Więc co się stało?

Westchnęłam cicho, obserwując jak Matt wychodzi z niewielkiego sklepiku, chowając do kieszeni portfel. Uważnie śledziłam każdy jego ruch, dopóki nie zajął miejsca kierowcy. 

- Możemy jechać - mruknął, odpalając auto. Skinęłam tylko głową na znak, że zrozumiałam to co chłopak mi przekazał i odwróciłam głowę w stronę okna. 

Mój żołądek zaciskał się z niemożliwą siłą. Stresowałam się. Bałam się znowu stanąć na scenie, bałam się wziąć do ręki scenariusz tej cholernej sztuki, a co najważniejsze, bałam się znowu zbyt mocno zaangażować w to wszystko. Po tym co stało się ostatnim razem, miałam najzwyczajniej w świecie traumę. A teraz, to, że Blake ponownie miał być Romeem, w ogóle nie pomagało mi ogarnąć myśli i nerwów. Wręcz przeciwnie - tylko je zwiększały. Mimo iż chłopak mówił, że nie odejdzie, wiedziałam, że jego słów nie mogłam być pewna stuprocentowo. 

To w końcu Blake Brooks. 

- Wszystko w porządku? - usłyszałam i poczułam jak Matt ściska moją dłoń. Odwróciłam głowę w jego stronę. 

- Czemu pytasz? Wszystko okej - odpowiedziałam. 

- Jesteś nieobecna. Od kiedy weszłaś do tego auta, wypowiedziałaś może ze trzy słowa - chłopak cały czas trzymając moją rękę, zmienił bieg, co w sumie było trochę słodkie. 

- Trochę się stresuje. 

Chłopak westchnął cicho i mocniej ścisnął moją dłoń. 

- Będę tam z tobą. W razie czego przecież możesz zrezygnować. Nikt nie może cię do tego zmusić, Vic.

Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się w jego stronę. 

- Wiem - mruknęłam. - Wiem o tym. 

Po ostatnim wyznaniu Matta stwierdziłam, że dam temu szansę. Dam szansę jemu, dam szansę nam. Może i nie czułam do niego nic większego, a tylko przywiązanie i parę kilka innych uczuć, które na pewno nie były miłością, ale podobno czas potrafił zdziałać cuda. Dlaczego więc nie miałam spróbować? Chciałam być szczęśliwa i wiedziałam, że Matt mógł mi to szczęście zapewnić. 

Mimo iż aktualnie moje serce razem z myślami były zupełnie gdzieś indziej. Mianowicie przy czarnych oczach, szerokich barkach i zaciśniętej szczęce. Przy najbardziej toksycznym człowieku, jakiego dane było mi poznać. Gdzieś, gdzie moje serce nie powinno być.

Reszta drogi minęła nam w ciszy. Ja nie zamierzałam się odezwać, a Matt skupił się na drodze, co chwilę przygryzając wargę. Czy czułam się skrępowana tym co między nami się stało? Cóż, może po części. To było dla mnie nieco dziwne. Matt, który od zawsze był moim wrogiem, później stał się po moim przyjacielem teraz był moim chłopakiem. 

Pakt z diabłemWhere stories live. Discover now