*pov Marek*
Gdy tylko Kamerzysta wychodził na scenę że swoją gitarą i muzyką zapomniałem jak się oddycha
Byłem na dwóch jego koncertach i za każdym razem był niesamowity. Raz udało mi się go nawet dotknąć, jednak Kamerzysta nie robi zdjęć z fanami przez to, że chce zostać anonimowy. Nikt nie zna tożsamości tego niesamowitego rapera. Szkoda, że raczej nigdy go nie poznam osobiście, a powiedział, że twarz pokaże na swoim ostatnim koncercie w życiu. Chciałbym go poznać, jednak to się nigdy nie stanie, a na pewno nie przed zakończeniem jego kariery. Ten człowiek jest niesamowity, a jego teksty tak życiowe. "Titanic" to moja ulubiona piosenka, zawsze słucham jej na dobranoc, żeby szybko zasnac, a nie raz dzięki temu śnił mi się Kamerzysta.
Mogę trochę brzmieć, jak psychofan, ale nim nie jestem. Ja tylko i wyłącznie uwielbiam jego osobę, nie wiem, jaki jest prywatnie, ale biorąc pod uwagę jak pomaga wszystkim, to jest dla mnie po prostu... Nie idzie tego opisać niczym innym, jak "awwww".
Wyszedłem z domu na umówione spotkanie z przyjacielem. Oczywiście nie mogło zabraknąć moich słuchawek i "Piękna i Bestia" na full głośności. Czemu ten Kamerzysta musi być tak idealny! Ile ja bym dał, aby go spotkać gdzieś na mieście, chociaż i tak nie znam jego prawdziwej twarzy, więc nawet nie wiedział bym, że to on.
Gdy dochodzilem już na miejsce wyjąłem słuchawki z uszu. Zawsze tak robię, bo potem jest jakiś fajny moment piosenki i mam smutek na twarzy, że muszę wyłączyć piosenkę.
Zostało mi tylko przejść przez pasy, wcisnalem guzik i czekałem na zielone, aby przejść. Samochody jeździły, jak szalone,wiec nawet nie próbowałem przejść przez czerwone. Nagle obok mnie przeszedł jakiś chłopak, który w ogóle nie zwrócił uwagę na fakt samochodów i czerwonego światła. Gdy chciał wejść na przejście odruchowo złapałem go za rękę, a ten spojrzał na światło, i zobaczył jego kolor. Wyciągnął słuchawki z uszu i spojrzał na mnie. Miał brązowe oczy i był brunetem.- Dzięki za czujność - powiedział
- Nie ma sprawy - odparlem
- Marcin jestem - rzekł
- Marek - odparlem i podalem mu rękę na przywitanieA w tym czasie światło zdarzyło się zmienić z czerwonego na zielone i mogliśmy bezpiecznie przejść na drugą stronę ulicy.
- Jak mogę Ci podziękować? - spytał brunet
- To nic takiego - odparlemChłopak spojrzał w dół, aby po chwili spytać.
- A na kawę bym poszedł, chcesz ze mną? Nie znam zbytnio tego miasta. - rzekł, a na jego ustach pojawił się szarmandzki uśmiech
- Znaczy teraz jestem umówiony na spotkanie, ale później chętnie - odpowiedziałem
- Dasz mi do siebie numer? - spytałPodałem brunetowi numer i poszedłem na swoje spotkanie z przyjacielem, a Marcin odszedł w stronę banku. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że spotkałem kogoś, kto a zawsze odmieni moje życie. Niby zwykła sytuacja, a jednak nie. Czy ja mu uratowalem życie, czy po prostu zrobiłem dobry uczynek? Trudno mi to ocenić.
- Marek! - z moich myśli wyrwał mnie Joachim, mój wieloletni przyjaciel
- Achim hej - rzekłem(Achim to skrót od Joachim)
- Spóźniłeś się, co Ci się nie zdarza. Coś się stało? - spytał ciemno włosy chłopak
- No tak jakby - powiedziałemOpowiedzialem Joachimowi sytuację sprzed kilku minut, chłopak stwierdził, że zawsze jestem nadopiekunczy nawet dla obcych mi osób. Może trochę w tym prawdę, że zawsze staram się, aby wszyscy byli bezpieczni i szczęśliwi, ale ani trochę to nie jest nadopiekuńczosc, jest to po prostu troska... O obce osoby, sam sobie przecze.
- Spodobał ci się ten Marcin, co? - powiedział chłopak
- Cicho, nie każdy musi znać moją orientację - wyszeptalem
- Żartuję przecież. A spodobał ci się? - spytal chłopak
- Jest przystojny, ale czy podobać - odparlem