OneShot
*pov Marek*Mając dopiero osiemnaście lat, tak na prawdę uczę się dopiero, czym jest życie i jak podejmować decyzje. Od dawna sama muszę się sobą zajmować..
Każdego dnia wracam do domu, odrabiałam lekcje, uczye się na jakieś sprawdziany, a potem praktycznie nic więcej. Czasem poczytam, czasem coś napisze, a rzadziej spotykam z przyjaciółmi.
Nie wiedziałem jednak, że dzisiejszego dnia, odmieni się cały mój los.
Tak, jak zwykle wyszedłem do szkoły, gdzie musiałem przeżyć lekcje i sprawdzian z matmy. Ta typiara chyba życia nie ma, że co drugi tydzień sprawdzian. Ile można?
Jedynie jakoś Kamil umilał ten dzień, jego głupie poczucie humoru zawsze umilało dzień. Był to nasz taki błazen klasowy, którego każdy lubi.
Nie sądziłem, że jak wyjdę że szkoły i będę spokojnie wracać... Że właśnie wtedy odmieni się mój los.
Wracając ze szkoły i idąc spokojnie tą samą trasą, co zwykle zauważyłem, że za mną podąża cały czas dwóch podejrzanych mężczyzn. Nie chciałem dać po sobie poznać, że coś się dzieje, więc szedłem dalej udając, że ich nie widzę.
Jednak wiedziałem, że zaraz będę musiał skręcić w ciemniejszą ulicę, co nie będzie dla mnie dobre, jeśli oni faktycznie mnie śledzą, a nie po prostu idą za mną w tym samym kierunku.
Zaczęłam iść ciut szybciej, i nie myliłem się. Ta dwójka szła za mną, bo od razu też przyspieszyli kroku. Zacząłem coraz bardziej się denerwować tym, co mogą mi zrobić i co może się zaraz stać.
Czułem ich tuż za sobą. I miałem wrażenie, że zaraz coś mi zrobią.
Nie sądziłem, że w tym momencie, podjedzie w to miejsce srebrne audi. Chciałem wyminąć to auto, jednak osoba będąca w środku wysiadła.- Kim ty jesteś!? - powiedziałem, gdy osoba zaczęła się do mnie zbliżać
- Kimś kto ci właśnie tyłek uratował - powiedziałMężczyzna chwycił mnie za rękę i można powiedzieć, że wręcz wciągnął do samochodu. Jednak ja nie stawiałem większego oporu...
Wsiadłem do tego samochodu chyba z większego strachu przed tamtą dwójką, niż tym mężczyzną z samochodu.
Odjechaliśmy kawałek dalej, a za tamtą dwójką nie było śladu...- Czyli kim? - spytałem po dłużej chwili
Było to nawiązanie do mojego pytania "kim jestes...."
- Łukasz Wawrzyniak, główny komendant policji. A w zasadzie teraz twój ochroniarz - odparł mężczyzna
- Jaki ochroniarz? - spytałem mega zdziwiomuMężczyzna nie był chętny do rozmowy. Może wynikało to z tego, że byliśmy w samochodzie, a może czegoś innego?
- Wyjaśnię ci gdzieś, gdzie wiem, że nikt nie usłyszy.- odparł
Do końca jazdy nic więcej nie powiedziałem, gdyż chciałem żeby to tajemniczy nie znajomy coś powiedział.
Niestety lub stety nie pojechaliśmy do mojego domu, tylko wydawało mi się, że to jest dom tego Łukasza. Albo jakaś swego rodzaju kryjówka. W końcu mówił o sobie, że jest ochroniarzem.
Ale kim była tamta tajemnicza dwójka, która cały czas za mną szła? To nie było normalne, że najpierw oni, potem ten cały ochroniarz. Wyglądało to wszystko mega podjerzenie.- Teraz pytaj, co chcesz wiedzieć? - rzekł mój pan ochroniarz
- O co tu chodzi? Po co mi ochroniarz? Kim była tamta dwójka? - zacząłem pytać
- Wolniej - rzekł roześmiany Łukasz - Tamta dwójka mogła cię porwać lub po prostu obserwowała cię ze zlecenia, o co tu chodzi, już ci mówię. Twoi rodzice - dokładnie ojciec zlecił mi chornienie ciebie, dokładnie o co chodzi nie mogę powiedzieć, jednak mogę powiedzieć ci tyle, że jesteś w niebezpieczeństwie. - wyjaśnił
- Nie rozumiem? Czemu tata? - pytałem dalej
- Jesteś w dużym niebezpieczeństwie po prostu - odparł - Coś do picia? - spytał
- Teraz będę tu mieszkał? - spytałem o coś znowu
- Dokładnie będziemy, bo to mój dom. Będę codziennie cię zawoził i odwoził do szkoły, na ewentualne spotkania jeśli się zgodzę - powiedział