Rozpoczął się kolejny rok szkolny w Hogwarcie. Ten jednak różnił się od poprzedniego. Można było poczuć atmosferę strachu. Przed czym? Oczywiście przez Tym Którego Imienia Nie Można Wymawiać, Voldemortem. Nikt nie mógł uwierzyć że naprawdę powrócił. Dowiedzieli się o tym zaledwie 3 miesiące temu. Tylko Harry Potter utrzymywał że Czarnoksiężnik powrócił ale nikt mu w tedy nie wierzył do puki nie doszło do starcie w Ministerstwie. To tam Czarny Pan został odkryty a Ministerstwo zalała tuż po tym fala krytyki. Minister nie zrezygnował i uparcie utrzymywał że to Mistyfikacja mimo doniesień Proroka Codziennego. Coraz więcej pracowników Ministerstwa otwarcie przyznawało o prawdziwości doniesień o powrocie Czarnoksiężnika i atakach Śmierciorzerców mimo kar wymierzanych przez Aurorów na rozkaz Ministra który coraz bardziej tracił w oczach ludzi. Zmuszony ułaskawił Dumbledora i oczyścił Harrego Pottera ze wszystkich zarzutów ale i tak nieustannie ich atakował.
Tylko jednak grupa w szkole miała z czego się cieszyć i byli to Ślizgoni. Ich, jakby nie patrzeć, lider siedział w tej chwili w Wielkiej Sali przy stole Slitherinu otoczony przez swoich, tak zwanych, przyjaciół a w rzeczywistości podwładnych. Z jego oczy tryskała duma i poczucie wyższości. Powodem było to iż tydzień temu został naznaczony przez samego Czarnego Pana i od razu otrzymał zadanie do wykonania. Miał szansę zmazać z siebie Hańbę Ojca i odbudować swoją pozycję w szeregach Czarnego Pana. Oczywiście wiedział że wykonanie zadania wymaga wiele czasu i jeszcze większej cierpliwości ale był wystarczająco zdeterminowany by wykonać powierzone mu zadanie i nie zawieść zaufania jakim obdarzył go jego Pan.
- Hej Draco - Szturchnął go Teodor Nott siedzący po jego lewej stronie - Potter się na ciebie gapi
- Potter...? - Wyszeptał zdziwiony
Znudzonym wzrokiem spojrzał w stronę stołu Gryfindoru szukając Złotego Chłopca. Gdy w końcu go znalazł o mało nie pisnął z szoku gdy zobaczył w jaki sposób się na niego gapi a był to sposób patrzenia jakiego by się nie spodziewał po żadnym Gryffonie. Była to istna Furia połączona z pogardą i nienawiścią. Mimowolnie musiał przełknąć ślinę. Nie miał pojęcia o co morze chodzić Gryfonowi. Zawsze się nie znosili, teraz może nawet i bardziej po powrocie Czarnego Pana, ale w tym spojrzeniu wyraźnie widział rządze mordu na nim a Potter raczej znany był z... Humanitarnego podejścia do wszystkiego. W każdym razie nie jest to typ osoby która mogła by od tak kogoś zabić a tu proszę. Nawet reszta jego domu to musiała zauważyć bo wszyscy lekko się od niego odsunęli, nawet ci jego pomagierzy, Wiewiór i Szlama.
Nagle Potter wskazał wprost na Draco palcem po czym tym samym przejechał sobie po szyi. To potwierdziło domysły Malfoya. Potter był na niego wściekły tylko pytanie po co bo rok szkolny dopiero się zaczął a oni nawet zwyczajowo poobrażać się nie zdążyli!
- Ty Draco... - Odezwała się do niego Pansy z bladym wyrazem twarzy - Coś ty mu takiego zrobił? - Spytała a Draco - Nigdy nie widziałam go tak wściekłego - Dopowiedziała
- Ja... - Spojrzał to na nią to na Pottera - Nie... Nie wiem...
- Nagle Potter ponownie wskazał palcem na Draco po czym kciukiem wskazał na wyjście z Wielkiej Sali po czym natychmiast wstał i odszedł, co Gryffoni przyjęli z ulgą.
Malfoy nie wiedział co o tym myśleć. Skarcił się za pokazanie słabości ale wzrok Pottera naprawdę mógłby zabić. Męczony przez pytania wstał i podążył za Potterem, zostawiając za sobą zaskoczonych Ślizgonów.
Gdy wyszedł już z Wielkiej Sali zdał sobie sprawę że nie wie którędy poszedł Potter. Bił się ze sobą przez kilkanaście chwil aż w końcu postanowił pójść w Prawo. Nie był pewny swojego wyboru do puki nie wyszedł przed Dziedziniec Główny. Tam stał tyłem do niego i czekał na niego Potter. Odwrócił się dopiero gdy Draco stanął na kilka kroków od niego.
- Co to miło być Potter!? - Warknął Malfoy
Nie spodziewał się co za chwile nastąpi. Potter dobiegł nagle do niego i z całych sił zasadził mu kolanem w między nogi. Znokałtowany Draco nie wiedział co właściwie zaszło. Jęknął niemęsko z bólu i opadł na kolana łapiąc się za obolałe miejsce modląc się by nic mu nie wypadło.
- TY PIERDOLONY SKURWYSYNIE! WIESZ CO ZROBILEŚ!? CZY TY WIESZ COŚ TY NAROBIŁ!? - Warczał na niego Harry uwalniając pełnie wściekłości którą w sobie tłumił - JAK MOŻNA BYŁO BYĆ TAK NIEODPOWIEDZIALNYM I GŁUPIM!? JESTEŚ PODOBNO MALFOYEM! CZY WY PODOBNO NIE WYRÓZNIACIE SIĘ BYSTROŚCIĄ!? JAK WIDAĆ TO GÓWNO PRAWDA!?
- O co ci chodzi? - Wyszeptał Draco nie mogąc złapać tchu z ogromnego Bólu
- O co mi chodzi? - Wyszeptał Harry - O co mi chodzi? - Zacisnął z wściekłości pięści - O CO MI CHODZI!? - Wrzasnął po czym wyjął swoją różdżkę i wycelował w siebie, a Draco się schylił bojąc się że to w niego wyceluje
Harry wypowiedział jakieś zaklęcie. Gdy Draco stwierdził że jemu nic się nie stało spojrzał zdezorientowany na Harrego. Początkowo nie zauważył nic nadzwyczajnego... No... Do puki jego wzrok nie padł na brzuch Pottera z którym zdawało się być coś nie tak. Chciał już walnąć jakimś tekstem obrażającą dietę Harrego ale ból mu w tym uniemożliwił.
- Jesteś z siebie dumny? - Spytał oschle Harry - To twoja wina!
- Co? Bo jesteś gruby? - Parsknął lekko Draco ale Harry pokręcił głową
- Ty nic nie pamiętasz - Stwierdził co spotęgowało jego wściekłość
Draco zmarszczył brwi nie mając pojęcia o co może Potterowi chodzić.
- Czego... Nie pamiętam?
Nagle dostał od Harrego z liścia. Draco nie powinno to zdziwić ale i tak ogarnęła go zło że jest poniewierany przez jakiegoś podrzędnego Gryfonna.
- Miesiąc przed zakończeniem zeszłego roku - Zaczął Harry - Trzy dni po Bitwie w Ministerstwie - Dodał
Draco coś olśniło. To w tedy wyprawili Imprezę w Dormitorium z okazji powrotu ich pana choć szczerze to w pewnym momencie urwał mu się film. Pamięta tylko że obudził się w Sowiarni i nie miał na sobie części ubrań.
- No i? - Dopytał się widząc że Harry nie zamierza więcej tłumaczyć na co ten zaskrzypił zębami
- Tego dnia się spotkaliśmy - Wyszeptał - W swoiarni...
Draco zaczynała się nie podobać strona w którą zmierza ta rozmowa. Gdy Harry zobaczył że Draco dalej niczego nie pojmuje postanowił powiedzieć to bezpośrednio choć samo myślenie o tym zdarzeniu sprawia że zaczyna zalewać się łzami.
- Zgwałciłeś mnie - Wyszeptał a z oczu polały mu się łzy
Draco zamarł na tą wiadomość. On... Malfoy... Dziedzic Fortuny potężnego Rodu... Zhańbił się Gwałtem!? Niemożliwe! A co do tego ma brzuch!? O co tutaj chodzi!? Te pytania męczyły Draco coraz bardziej. Już sama wiadomość o Gwałcie nim wstrząsnęła ale Harry jeszcze nie skończył.
- Z...Zgwałciłeś mnie - Powtórzył Harry a jego twarz w całości zalana była łzami - I teraz jestem z tobą.... W CHOLERNEJ CIĄŻY!
Po tym oświadczeniu Harry uciekł ukryć się gdzieś gdzie będzie mógł się wypłakać i uspokoić. Draco natomiast klęczał na ziemi a informacje które zdobył nie mogły dotrzeć do jego świadomości. Ból w kroczu przestał mieć znaczenie. Był zbytnio zatopiony w swoich myślach. Tempo wpatrywał się w miejsce gdzie stał jeszcze przed chwilą Harry. W pewnym momencie jego oczy rozszerzyły się do absurdalnych rozmiarów a źrenice zwężyły do granic możliwości.
- Japierdole
CZYTASZ
Konsekwencje {DRARRY}
FanfictionAkcja rozpoczyna się na początku 6 roku w Hogwarcie Harry zmęczony do szkoły zirytowany a także wściekły na pewnego blondyna O co może chodzić? Tego dowiedzie się już w krótce