Spocone ciało, czerwona z wściekłości twarz oraz szybki oddech, głośne odgłosy uderzania pięściami o czerwony, twardy worek treningowy rozchodziły się niemal echem po pustej sali. Jeongguk starał się odreagować, wyżyć się na zwisającym z białego sufitu przedmiocie, dawał upust swoim negatywnym odczuciom. Nie mógł sobie poradzić z tym co zrobił i powiedział, zdawał sobie sprawę, że słowa raniły bardziej niż czyny, lecz nie dość, że tak okropnie się zachował względem młodszego to jeszcze zadał mu ból fizyczny.
— I dlatego kurwa nie mogę być z kimś w jakimkolwiek związku! — warczał raz za razem uderzając z całej siły w czerwony worek treningowy. Nie mógł iść z tym do Jimina, bo tamten był dosłownie zaślepiony Kimem, więc gdyby się dowiedział o tym incydencie zabrałby go do siebie, a tego Guk już by nie przeżył. Dwudziestoczterolatek zdawał sobie z każdą mijającą minutą sprawę z tego, że uzależniał się od blondyna. Znali się kilka dni, ale on już pałał do niego takimi uczuciami z jakimi nigdy w życiu nie miał jeszcze do czynienia. Miał ochotę przychylić mu nieba, oddać pieniądze świata, zabiłby się gdyby tylko tamten go o to poprosił, nawet nie pytałby o powód. Wiedział, że w tamtym momencie popadł w sidła swojego umysłu i serca, a każdy dotyk i słowo tego zniewalającego przystojniaka sprawiały, że serce rosło mu z sekundy na sekundę, a mózg przetwarzał zdecydowanie zbyt dużo wymyślonych obrazów. Czy to podchodziło powoli pod obsesję? Czy to co zaczynał czuć było tylko i wyłącznie tykającą bombą?
Po nagim, umięśnionym ciele spływała woda tak lodowata, że całe jego ciało dosłownie dygotało z zimna. Z oczu spływały mu drobne kropelki łez, wargi napuchły mu od ciągłego ich zagryzania i tłumienia płaczu. Stał tak oparty o ścianę pod prysznicem, starał się opanować w każdy możliwy sposób, lecz ciągłe wspomnienie płaczącego Kima uderzało w niego z każdą chwilą coraz to mocniej.
— Hyung, wychodzisz? — Usłyszał nagle niepewne pytanie z tych cudownych ust, o których od kilku godzin myślał. Uniósł swój zaskoczony wzrok na drzwi od łazienki, był pewien, że umysł po raz kolejny robi sobie z niego żarty.
— Huh? Mówiłeś coś?
— Mogę już wejść? Ja naprawdę muszę siku, no! — Doskonale mógł sobie wyobrazić minę osiemnastolatka, który niczym małe dziecko tupał nogą.
— Już wychodzę skarbie! — krzyknął, szybko się wytarł i ubrał bokserki gotów na otwarcie drzwi. Gdy tylko otworzył wejście do łazienki jego oczom ukazał się zaspany Kim, który dosłownie przysypiając na stojąco czekał na swoją kolej. — Jest wolna mały. Zmykaj — uśmiechnął się delikatnie, przepuszczając chłopaczka w drzwiach. Nie miał ochoty odrywać od niego swojego wyraźnie zadowolonego spojrzenia, ponieważ widok tego słodziaka w za dużej koszuli i bokserkach przyprawiał go o miłe dreszcze.
— Dobranoc — mruknął Koreańczyk i zamknął drzwi od łazienki na klucz tym samym pozbawiając Jeona cudownych widoków.
— Dobranoc mój Aniołku. — Westchnął tamten i niechętnie ruszył do swojej sypialni co jakiś czas zerkając za siebie.
Jeongguk nie potrafił się powstrzymać, mimo że naprawdę całym sobą starał się ogarnąć, to nie potrafił się pohamować, dlatego ułożył się łóżku młodszego. Swoimi smukłymi palcami przeczesywał zmierzwione włosy drugiego od czasu do czasu delikatnie ciągnąc za jego końcówki. Pomrukiwanie z ust Tae przyprawiało go o miłe ciepło w podbrzuszu natomiast dłoń, która spoczywała na nagim torsie Jeona sprawiła, że jego serce biło zdecydowanie zbyt szybko.
— Taehyung dziś masz pierwszy dzień szkoły, wiesz? — wyszeptał, smyrając go nosem po delikatnym i ciepłym policzku. Lecz nie widząc ani nie słysząc odzewu ponowił swoje pytanie, lecz tym razem mając swoje usta zdecydowanie zbyt blisko tych Tae. Musnął jego dolną wargę rozkoszując się wyjątkowo słodkim smakiem, następnie górną i po raz kolejny dolną. Gdyby tylko mógł zrobiłby zdecydowanie więcej, lecz nie chciał go wystraszyć w żaden sposób.
CZYTASZ
Ugly Baby ⚬ jjk. kth⚬
FanfictionTaehyung przeżył wiele, jak na tak młody wiek. Dom dziecka, poprawczak, a na koniec ulica, która od pół roku była jego domem. Chłopak miał pod górkę od samego początku, lecz pewnej nocy, gdy zapukał do drzwi sporej rezydencji jego życie się odmienił...