# 9

2.4K 119 32
                                    

    Gdy o siódmej rano Taehyung zszedł na dół prosto do kuchni zdał sobie sprawę z tego, że Jeongguk zapewne kolejny raz zabroni mu iść do szkoły. Blondyn nawet nie miał tego w planach, ponieważ tak bardzo źle się czuł i mieniło mu się w oczach, że miał wrażenie iż lada moment zemdleje. 

    — Dzień dobry hyung — Ukłonił się nieznacznie, widząc Guka pijącego kawę przy stole. 

    — Cześć. — burknął, patrząc cały czas w skupieniu w papiery, przy których raczył się napojem kofeinowym. Kim poczuł delikatny smutek tak nagłym zachowaniem Jeona, ale zdawał sobie sprawę, że wczorajszego wieczoru sam mu wręcz kazał, by przystopował. Więc dlaczego miał wrażenie, że obydwaj zmuszali się do zachowywania dystansu? 

 Osiemnastolatek nalał sobie soku ananasowego do kubka w króliczki i przysiadł na wprost zaczytanego dwudziestoczterolatka. Czuł się okropnie, głowa mu pulsowała z bólu, czoło miał mokre od potu, a usta tak spierzchnięte, że otwierając je do napicia się, mruczał z bólu, ponieważ robił sobie rany na wargach. 

    — Jak się dziś... — urwał brązowooki, widząc niesamowicie bladego, trzęsącego się Taehyunga, który uparcie starał się nawodnić swoje zmęczone i delikatne ciało. Kucnął szybko obok niego, obejmując mocno, lecz czule. W tamtym momencie kompletnie nie zamierzał się hamować w słowach i czynach, szczerze mówiąc to gówno go obchodziło co sobie myślał TaeTae, gdy ten go obejmował pod koszulką i dotykał jego ciepłych policzków. Ten chłopaczek wyglądał jakby zaraz miał umrzeć. 

    — Okropnie się źle czuję, wiesz? — jęknął i wtulił się w zimny tors swojego hyunga. Objął go wokół szyi kompletnie już nie przejmując się faktem, że jeszcze wczoraj dosłownie wydzierał się, by tamten go nie macał. 

    — Musimy jechać do szpitala i to już — odparł poważnie, biorąc młodszego i drobniejszego chłopaczka na ręce. — I tak popełniłem błąd, że nie zabrałem cię tam wczoraj, a powinienem był. — Nawet nie starał się ukrywać swoich wyrzutów sumienia. Wiedział, że spaprał robotę pod każdym względem, dlatego postanowił wziąć się w garść i małymi kroczkami zdobywać serce tego cudownego słodziaka. 

W momencie, gdy kładł go na tylne siedzenie wyczuł żebra młodszego, ostrożnie podwinął jego koszulkę, widząc nieco wystające kości u TaeTae. Przygryzł mocno swoją dolną wargę będąc na siebie wściekłym, że nie dbał o Kima tak, jak sobie i jemu obiecywał. Że jego stan wcale nie był lepszy, a tak właściwie to odnosił wrażenie, że był gorszy. 

     — Hyung, z-zimno mi — wyjęczał osiemnastolatek cały zalany potem, starając się nieudolnie zakryć podwiniętą koszulką. 

    — Już Aniołku — powiedział niemal szeptem i okrył go swoją dużą i ciepłą marynarką. Zapiął go jeszcze nieco nieudolnie pasami i skierował się na swoje miejsce, lecz w tym samym momencie na posesję podjechało znajome, białe auto marki volvo. — Kurwa, nie teraz Jimin — wymruczał zamykając drzwi od auta i patrząc z nieukrywaną złością na swojego przyjaciela.

     — Bałem się, że coś się stało, od pół godziny wydzwaniam do ciebie jak debil, a ty nawet nie raczyłeś mi odpisać. Wiesz, że dziś mamy rozmowę z tym klientem z Japonii? Mam całą dokumentację, którą jeszcze wczoraj poprawiałem zamiast siedzieć ze synkiem przy bajkach — mówił szybko, idąc w stronę swojego młodszego kolegi, lecz widząc jego poważną twarz i nieco zaszklone oczy zrozumiał, że coś było naprawdę nie tak.

     — Słuchaj, hyung, ja naprawdę dziś nie mogę iść, poza tym, kurwa to ja jestem szefem jasne?! Taehyung jest chory, muszę z nim jak najszybciej jechać do szpitala, a twoje gderanie wcale mi tej sprawy nie ułatwia!

Ugly Baby ⚬ jjk. kth⚬Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz