33| Niech płyną łzy, ślub cz2

5.7K 519 644
                                    

( z góry przepraszam, że musieliście tyle czekać i już nie przeszkadzam, bo rozdział jest dosyć długi. miłego czytania!♡)

- Masz jakieś dziesięć minut na podjęcie decyzji, Taehyung. Albo porzucę cię tutaj, wsiądę do swojego samolotu i zostawię z myślą, że nienawidzę cię tak bardzo, bo pozwoliłeś mu odejść.

Nawet nie musiał na niego patrzeć, aby wiedzieć, że nie żartuje. Po jego głosie wyczuł, że jeśli tylko się zawaha, to Jimin zostawi go tutaj na pastwę losu, razem z powoli dobijającymi go myślami.

- To powinno być takie łatwe - zaczął powoli, starając się ubrać swoje galopujące myśli w sensowne wnioski. - Ale wciąż, gdzieś bardzo głębko, boję się, że może Jeongguk naprawdę mnie nie chce. Może Lisa powiedziała mi prawdę mówiąc, że on to wszystko robił wyłącznie z litości? Albo może wcale nie widział we mnie niczego wyjątkowego, ale skoro byłem jedynym w miarę normalnym chłopakiem w zamku to udawał, że coś nas łączy? Matko, Jimin, a co jeśli...

- Znudziło mnie to twoje peotyckie gówno nastoletniej laski, Taehyung - przewrócił oczami, sięgając po stojącą u jego boku walizkę. - Przy okazji twoje dziesięć sekund minęło, więc chyba czas się zwijać.

Jimin naprawdę nie żartował mówiąc, że jeśli Taehyung się nie zdecyduje, to ten po prostu go zostawi. I teraz patrzył na jego plecy, które z każdą sekundą oddalały się coraz bardziej. A wraz z nim marzenia, które i tak wisiały już na ostatniej nitce, a on sam czuł, że kolejnym czynem przetnie je nieodwracalnie ostrymi nożyczkami.

- Kurwa, jaki ja jestem głupi! - złapał się za głowę.

I nawet nie przejął się faktem,  że nie zabrał swojego bagażu i zaraz ktoś pewnie wyrazi chęć, aby "pożyczyć" kilka najdroższych części jego ubioru - w tym momencie pędził przez lotnisko, nie zwracając uwagi na żadnego gościa z lotniska. Modlił się, aby ta czarna plamka przed jego oczami naprawdę okazała się Jiminem.

I kiedy przedarł się przez ostatni tłum ludzi rzucających mu spojrzenie w stylu "Co tutaj robi ten wariat?", praktycznie upadł na ciało o dziwo.. śmiejącego się Jimina.

- Widziałem cię przez cały czas w tym lustrze - Jimin wykonał pojedyńczy ruch brodą, wskazując na ogromne, prostokątne lustro, ciągnące się przez większość lotniska. - I wiesz co, chyba moja sympatia do Ciebie tak do końca nie wyparowała, bo widząc, jak pod koniec już ledwo biegniesz, zacząłem zwalniać.

Jimin przeprosił pracownicę lotniska swoim typowym uśmiechem, dzięki którym nawet tym najbardziej odpornym miękną kolana. I ta kobieta również nie była wyjątkiem, bo już chwilę później wybaczyła chłopakowi to całe zamieszanie i puszczając mu oczko, wypuściła go z kolejki.

- Tak swoją drogą, to przy Jeongguku nie wyrobiłeś sobie kondycji? - zapytał z chytrym uśmiechem przybranym na twarzy aniołka. - Co jak co, ale miałem wrażenie, że z nim to więcej skakałeś-

Taehyung zarumienił się tak bardzo, że przez chwilę musiał pocierać swoje policzki, aby chociaż odrobinę zeszły ze swojego truskawkowego odcienia. Kto by pomyślał, że przy Jiminie znów stanie się tym nieśmiałym chłopcem ze szkoły.

- Przestań, błagam cię - powiedział, rozglądając się czy aby nikt nie zauważył jego nagłego wybuchu zażenowania. - I jeśli już tak bardzo musisz wiedzieć to robiliśmy to tylko raz.

- TO tylko raz - powiedział, przedrzeźniając młodszego. - Czasami taki z ciebie dzieciak, więc chyba wypadałoby teraz pomóc ci naprowadzić wszystkie sprawy na dobry tor, huh? - uśmiechnął się, mierzwiąc młodszemu włosy.

- Poradziłbym sobie sam...

- Może i tak - przyznał mu rację. - Ale beze mnie nie będzie tak zabawnie.

prince, not princess [taekook] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz