Charles przyłożył butelkę do ust i wziął kolejny łyk whiskey, która paliła go w przełyku i sprawiała, że kręciło mu się w głowie. A jednak zdawała się być jego jedynym przyjacielem, lekarstwem, narkotykiem. Wszystkim co mu pozostało. Przestał liczyć ilości alkoholu, które w siebie wlewał, one nie miały znaczenia. Liczyło się tylko to, że go otępiały, uśmierzały ból i myśli, które trawiły jego umysł jak najsilniejszy kwas. Pił, by poczuć się lepiej, a jednocześnie po to, aby nie czuć tego jak nienawidzi stanu do którego się doprowadził.
Jednak gdy przez barierę alkoholu docierały do niego głosy, których nie chciał słyszeć i ból wraz odrętwieniem nóg, niemal jak tonący, rzucał się w stronę strzykawki ze specyfikiem, który przygotował dla niego Hank. Jakby nic innego się nie liczyło, zaciskał pas na przedramieniu i wbijał igłę pod skórę, jakby tym razem miała sprawić, że wszystko potoczy się inaczej. Jednak jedyne co przynosiła, to ciszę. Głosy i myśli ginęły stłumione w tyle jego głowy, a nogi ponownie poruszały się wraz z jego intencjami. A jednak to nie wystarczało.
Ani alkohol ani lek, który stał się narkotykiem, nie przynosiły całkowitego ukojenia, którego pragnął Xavier. Nadal czuł, że żal rozrywa go od środka i pomiata nim, jak nic nieznaczącą kukiełką. Złość, frustracja i ból, których mimo prób, nie uśmierzały żadne leki, były tym, czym stał się Charles Xavier, gdy utracił wszystko, co było dla niego ważne.
Powoli zapominał jak wygląda światło dzienne, wiecznie zasłonięte zasłony jego sypialni skutecznie go chroniły przed promieniami słonecznymi, które zdawały się go oceniać. Oświetlały jego wychudzoną sylwetkę, podkrążone oczy i bladą skórę, uwydatniały poczucie winy i wszelkie wady. Dlatego Xavier zaprzyjaźnił się z ciemnością, która ukrywała wszystko, czego się wstydził. Gdy mrok chłostał jego ciało, przypominał mu, że jest zupełnie sam, że dokładnie na to zasłużył i nawet światło nie chce obcować z tak żałosnym człowiekiem, jakim się stał.
Przestał spoglądać w lustro, bo gdy ostatni raz tego spróbował, potłukł je na kawałki tak małe, aby nie były w stanie ukazać już jego oblicza. Pociął sobie dłoń do tego stopnia, że Hank zszywał ją w ciszy przez godzinę. Nie odezwał się, bo miał wrażenie, że nie znajdzie już słów, które są w stanie cokolwiek zmienić. McCoy na początku próbował, nie dlatego, że wiedział jak ale dlatego, że nie chciał mieć poczucia, że poddał się bez walki. Starał się pokazać profesorowi, że nie mógł zrobić nic więcej oraz że wszystko się ułoży, mimo iż sam nie do końca w to wierzył.
Sam wiele stracił, jednak nie pozwolił, aby go to zniszczyło. Puścił się w wir pracy, to sprawiło, że nie odszedł od zmysłów. Poświęcił długie tygodnie na opracowanie leku dla Charlesa, bo nie potrafił patrzeć na to jak nisko upada człowiek, który kiedyś chciał zmienić świat. Jak każdego dnia uchodzi z niego życie, jak zastępuje go cień, który opróżnia w ciszy butelki whiskey i kolejne strzykawki. Czasem słyszał jego płacz, krzyk. Zdarzało mu się budzić w nocy, gdy słyszał jak Xavier wołał imię, mimo iż nie do niego ono należało.
Chciał pomóc swojemu przyjacielowi, mentorowi, człowiekowi który nadał jego życiu sens, jednak czuł się bezsilny, bezwartościowy. Mógł uśmierzyć ból nóg, umożliwić mu chodzenie, w zamian za utratę telepatii, ale nie potrafił naprawić tego, co się stało. Uleczyć jego rozerwanej na kawałki duszy. Dlatego go nie zostawił, bo nie wybaczyłby sobie, gdyby odszedł i pewnego dnia usłyszał, że Charles Xavier został znaleziony martwy w swojej willi. Więc zamykał się w laboratorium, aby nie dopuścić do tego, żeby mrok, który zawładnął profesorem, wdarł się również do jego serca.
A Charles zdawał się nic sobie z tego nie robić, tak długo jak miał pod ręką alkohol i narkotyk. Przesiadywał w swoim gabinecie, nieustannie naśmiewał się ze wszystkich książek w swojej biblioteczce, jak mógł kiedyś myśleć, że wiedza uchroni go przed złem i cierpieniem.
CZYTASZ
Cherik - one-shots / miniaturki
FanfictionZbiór one-shotów, których bohaterami są Charles Xavier i Erik Lehnsherr. Puszczam tutaj wodze wyobraźni, zdarza mi się wyżywać emocjonalnie na tej dwójce, dlatego shoty będą pojawiać się raczej nieregularnie. Nie są ze sobą powiązane, kolejność rów...