Rozdział 9- Śmiertelni nieśmiertelni

8 1 0
                                    

Kiedy tylko Laura wyszła na antresolę, sporych rozmiarów płonący obiekt wleciał z niezwykłym hukiem w ścianę obok, odpychając dziewczynę do tyłu. Gdy się pozbierała, zobaczyła, że tym obiektem był Aron, wychodzący właśnie z dziury, którą zrobił własnym ciałem. Płomienie na jego ciele przestały być tak intensywne, jak jeszcze chwilę temu, jednak głęboka czerń oczu nie ustępowała.
"Na mój znak." Usłyszała głos chłopaka w swojej głowie i zamarła w oczekiwaniu.

-Zestarzałeś się braciszku!- powiedział roześmianym głosem jeden Władców Wody.
Laura nie wychylała się, gdyż znała zmysły i instynkt Arona, którego nie dało się zwyczajnie podejść, czy pozostać niezauważonym w polu jego widzenia. Była pewna, że jego rodzeństwo jest równie czujne.
-A tobie, Mahal, zdaje się, że przybyło centymetrów, co?-odpowiedział z uśmiechem Aron.- Powiedz mi. Ile żywotów ukróciłeś przez ostatnie 80 lat?- pytanie przyszło chłopakowi tak lekko i spokojnie, że Laurę przeszedł dreszcz.
-WYSTARCZAJĄCO WIELE, ŻEBY KOLEJNE NIE ZROBIŁY RÓŻNICY!!!- wydarł się napastnik, o dudniącym głosie.
-KONIEC PIEPRZENIA!- głos, niczym grom, ukrócił wymianę uprzejmości.
Aron przyjął potężny atak strumieniem wody, zamrażając i rozpraszając go wokół. "Teraz!"

Na to tylko czekała. Laura wyleciała zza ściany jak strzała i korzystając z niezwykłych możliwości wodnej kuli, zasypała przeciwników serią szybkich ataków, przed którymi nie nadążali się chronić. Aron wykorzystał obronne położenie swych braci i odbijając się od ściany wśliznął się tuż obok, na oko, najmłodszego z przeciwników i gdy tylko ten obrócił się w stronę nauczyciela Laury, niewielka kula płomieni między dłonią Arona, a twarzą jednego z jego braci eksplodowała. Tumany dymu osłoniły efekty tego zabiegu, jednak musiało się udać, ponieważ już po sekundzie Władca Lodu i Ognia wyleciał niczym strzała z chmury gęstego dymu i w drodze do dwóch, starszych z wyglądu zarówno od poprzedniego, jak i od samego Arona, zmuszony był unikać ataków najstarszego, gdy młodszy, utrzymywał osłonę przed atakami Laury. Czasami tylko znajdował okazję na kontratak, jednak natychmiast musiał powracać do defensywy.
Nagle obok dziewczyny coś się poruszyło i już obracając się do przeciwnika, opuściła bezwładnie ręce, a wodna kula upadła na ziemię i najzwyczajniej w świecie się rozpłynęła. Poczuła się podobnie, jak wtedy, kiedy wcześniej tego samego dnia, Aron przejął nad nią kontrolę. Poczuła, że stała się więźniem własnego ciała, którym kierował, wpatrujący się w nią zamglonym, przez bielmo wzrokiem chłopak, którego Aron załatwił tamtą eksplozją. Twarz Władcy, wykrzywił grymas gniewu, gdy wziął zamach zagiętym mieczem. Zatrzymał on jednak ostrze, tuż przy szyi Laury, a ona sama odskoczyła, odzyskując władzę nad własnym ciałem.
W panice rozglądała się wokół, jednak nie wiedziała, czemu zawdzięcza oswobodzenie. Jej niedoszły zabójca był tego w pełni świadom i dlatego bardzo powoli i ociężale zwrócił się w kierunku stojącego w miejscu i wpatrującego się w niego Arona. Arona, któremu oczy o czarnych białkach i tęczówkach, w połączeniu z wyrazem determinacji oraz przedziwną mieszanką spokoju i gniewu na twarzy, nadawały prawdziwie mrocznego wyglądu.
-Muszę to przyznać.- z ciała trzynastolatka wydobył się głos, poznaczony doświadczeniami tysięcy lat. -Nie sądziłem, że znajdzie się jeszcze coś na tym świecie, co pozwoli mi wejść do twojej głowy, bracie. Zmiękłeś wśród ludzi.
Chłopak, o niezwykłych zdolnościach ruszył schodami w stronę Arona, z którego prawego oka popłynęła strużka zabarwionych na różowo łez, jednak on sam nawet nie drgnął.
Dwóch pozostałych Władców Wody rzuciło się w stronę Arona, jednak lekkie skinięcie głowy trzeciego, spowodowało, że tamci wygięli się nagle, jak porażeni prądem, po czym padli na ziemię.
Laura w panice zebrała magicznie wodę, która pozostała po kuli. Niestety nie dawała się już tak łatwo kształtować, więc dziewczyna włożyła w to całą swoją wolę.
-Zostaw go!- Wydarła się, miotając w jego stronę wodną macką i chwytając go tym samym za ramię.
Chłopak o czarnych włosach zatrzymał się i powoli obrócił głowę, by spojrzeć na nią przez ramię. Laurę przeszedł zimny dreszcz strachu, przed mocą, której poddał się nawet umysł Arona. Paraliż jednak nie nadszedł.
Najpierw był metaliczny brzęk i delikatne puknięcie, gdy Aron wykorzystał wielokrotnie podzieloną uwagę swego brata, aby wydobyć z pochwy miecz, którego nie użył jeszcze ani razu.
Ciężki oddech Arona ustał tylko po to, aby wysyczał z uśmiechem krótkie zdanie.
-Hans, wypierdalaj z mojej głowy.
Za raz po tym zaskrzypiał cały budynek, a ze stropu posypał się pył, gdy wszystko zaczęło się trząść.
Hans, bo tak najwyraźniej nazywał się chłopak o czarnych włosach, krótkim szarpnięciem wyrwał się z wodnej macki i wyrwał wodę z pod władzy Laury. Po tym jak odbił się od schodów, by zaatakować Arona z góry, te rozpadły się pod wpływem trzęsienia ziemi.
Laura przywarła do ściany, by nie paść na ziemi, a Aron w obronie przed atakiem swego brata, oderwał czubek miecza od drewnianej podłogi i długim łukiem przeciął powietrze.
Tuż za mieczem jednak, przeleciał wielki głaz, zagarniając po drodze Hansa, a następnie wbijając się w kominek.
Aron schował miecz do pochwy, a ziemia przestała drżeć. Następnie przyklęknął na jedno kolano, oddychając ciężko.
-Laura?- zapytał cicho.- Wszystko w porządku?
-Nie wiem...- odpowiedziała, podchodząc do miejsca, w którym wcześniej znajdowały się schody.
-Dobrze, dobrze...- mruknął już do siebie Aron, a następnie jego ciało na krótką chwilę pokryło się dymem i iskrami, by mgnienie oka później, znalazł się tuż obok dziewczyny.- Musimy się stąd wynieść zanim...
-Zginiemy?- piskliwy głos był jak skrzypienie nienaoliwionej maszyny, wywoływał dreszcze.- To chciałeś powiedzieć temu dziecku?
Głos pochodził zza pleców Arona, z miejsca, w którym dosłownie chwilę wcześniej sam stał, z miejsca poza zasięgiem wzroku dziewczyny. Nauczyciel Laury nie odwrócił się jednak od razu. Zamiast tego spojrzał głęboko w jej oczy. Przez chwilę dziewczyna widziała, jak w jego szarych oczach czaiła się niepewność, być może nawet strach. Jednak w kolejnej sekundzie stało się coś niezwykłego i nieco strasznego. Oczy Arona stały się całkowicie czarne, a mroczna energia, zaczęła wyziewać na zewnątrz jako czarny dym. Aron w końcu się odwrócił.
-Jurgen! Juri! Moi ulubieni bracia!- rozłożył ręce w geście powitania.
Laura zobaczyła z boku, że przez fałszywy uśmiech chłopaka przebijają się zęby znacznie ostrzejsze, niż u zwykłego człowieka. Coś było definitywnie nie tak.
-My też się cieszymy, że cię widzimy Aron! Słyszeliśmy, że wziąłeś pod swoje skrzydła uczennicę. Chcielibyśmy wiedzieć czego ją uczysz...- znów ten głos. Aron jednak, nie dał się jednak wciągnąć w niewygodny temat.
-To ciekawe, co słyszeliście. Może kiedyś o tym porozmawiamy, ale bardziej rad był bym dowiedzieć się, dlaczego nie dzierżysz naszego rodowego miecza? Czyżby był on dla ciebie... nieporęczny?- Aron wycedził to ostatnie słowo, jakby było ono przesiąknięte trucizną.
Odpowiedzi nie było przez dłuższą chwilę, gdy usłyszeć można było metaliczne dudnienie.
-Uciekaj.- Rzucił Aron, cicho i zupełnie bez ostrzeżenia. Laura zawahała się nie do końca rozumiejąc sytuację.
-Biegnij! BIEGNIJ!- Wydarł się Aron. Błyskawicznym ruchem prawej ręki, ponownie wyciągnął miecz, nastawiając się na przyjęcie ciosu. W tym samym czasie, zwinął palce drugiej ręki w skomplikowany sposób, a odłamki lodu powbijane w ściany wokół, połączyły się, tworząc ścianę i oddzielając Laurę walki. Lodowa ściana na nie wiele się zdała, gdy potężna fala energii rozsadziła ją, wywołując grad odłamków, które pokaleczyły dziewczynę, a siła uderzenia była wciąż na tyle potężna, że odepchnęła adeptkę magii kilka metrów w głąb korytarza, zwalając z nóg.

Gdy tylko Laura odzyskała równowagę i zbierała się żeby wstać, zobaczyła, że Aron, przytłoczony do ściany, bronił się przed tysiącami wymierzanymi przez zanoszącego się śmiechem chłopaka. Większego i wyglądającego na starszego niż Aron, być może rówieśnika Laury, jednak z pewnością wyglądał znacznie groźniej niż jej nauczyciel. Głowa ledwie pokryta ciemną szczecinką, poznaczona była licznymi bliznami.
To jednak nie stanowiło w tej chwili bezpośredniego zagrożenia dla Laury. Zagrożeniem był drugi, nieco mniejszy, ale bardzo podobny chłopak, który wyłonił się zza rogu i nieśpiesznie ruszył w stronę dziewczyny.
-Laura! Wiej!- zdołała tylko usłyszeć stłumiony metalicznymi i magicznymi odgłosami zderzających się mieczy. Tym razem instynkt dziewczyny był w pełni zgodny z poleceniem.

Natychmiast zerwała się do pełnego biegu, jednak zdołała ujść jedynie kilka metrów, kiedy poczuła narastające ciepło i paraliżujący ból przeszywający jej plecy. Jej wrzask przebił się przez nawałnicę ciosów, które odpierał Aron.
-NIE!!!- zawtórował jej ryk Arona.
Dziewczyna, uniesiona magią w powietrze czuła, jak ciężko wali jej serce, gdy została obrócona twarzą do swego oprawcy. Jej krzyk nie ustał nawet, gdy poczuła w ustach smak krwi, wyciekającej obficie z nosa.
-Zamknij się.- powiedział znudzonym głosem Władca Żywiołu Wody. I Laura nie mogła już wydać z siebie dźwięku, głośniejszego niż charczenie. Cały świat w jej głowie wirował, jednak zachowywała pełną świadomość. Czuła cały ból. Kontem oka zobaczyła, że Aron próbując się wyrwać z gradu ciosów swego brata, został przygwożdżony do ściany pchnięciem, które przebiło się na wylot w okolicach obojczyka. Aron opuścił rękę, która trzymała miecz. Nie zadał ciosu, pomimo iż przeciwnik stał o krok od niego i nieco przychylony szeptał coś, szepcząc i uśmiechając się paskudnie. Z rany Arona zaczęła obficie wylewać się... woda.
-Hej hej.- głowa dziewczyny sztywno została obrócona tak, żeby jej wzrok skupił się na stojącym tuż przed nią chłopaku.- Tutaj jestem.- stwierdził z przerażającym uśmiechem.
Chłopak upewnił się, że to na nim skupia się ta niewielka część jej uwagi, która nie jest skrępowana bólem. Następnie palce, jego wyciągniętych na przód dłoni poruszyły się sztywno, a Laura poczuła, jak ciśnienie rozrywa od środka jej palce. Usłyszała ciche puknięcie i poczuła niewyobrażalny ból, gdy jeden z jej paznokci odleciał na bok, wraz ze strużką krwi, która nie padła jednak na ziemię, a wzleciała w powietrze, kierowana potężną mocą.
-Wy, ludzie.- wypluł nie mal te słowa.- Nie macie pojęcia o prawdziwej mocy.- Kolejne dwa paznokcie oddzieliły się od palców, a ból, który temu towarzyszył był gorszy niż śmierć.
-Nawet ten obrzydliwy charłak, Aron. Nigdy nie miał dostępu do prawdziwej mocy.- Zebrana magicznie krew zatoczyła koło wokół głowy oprawcy i uformowała się w kształt groteskowej korony.
-A teraz, po latach, które spędził, wyciągając was z bagna, sam stał się słaby i zapomniał, jaka magia od zawsze budziła strach. Zapomniał, dlaczego zakazał nam jej praktykowania, kiedy był jeszcze u władzy! ZAPOMNIAŁ, ŻE SAM SIĘ JEJ BAŁ!

Eksplozja dymu i iskier gdzieś w tle. Nie. To nie jest dym. To mrok. Manifestacja mroku, zła i gniewu.
W jednej chwili krwawa korona opadła, plamiąc wykrzywioną w bólu twarz Władcy. Laura też poczuła, że opada na ziemię. Tuż przed utratą świadomości miała szansę obserwować prawdziwy fenomen. Koniec nieśmiertelnego.
Ciało, które pozostawało w pełni sił od tysięcy lat zmieniło się w kamień, a następnie rozpadło, gdy Aron wyciągnął wbity na wylot, w plecy swego brata, miecz. Otaczający Arona mrok ustąpił, gdy jego oczy zalśniły złotem, a ciało nagle się zmieniło. Nie widziała już zbyt wyraźnie, ale na przez mgłę jej wybawca zdawał się rosnąć i jaśnieć.

Tego co działo się dalej, nie było dane oglądać Laurze, ponieważ odpłynęła. Dokąd? Czy na drugą stronę? Po tym co przeżyła, nie broniła by się przed śmiercią. Śmierć byłaby jak miły sen.

Z wody w lód. Z lodu w ogień.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz