[ all through a redhead and puddle ]

742 53 43
                                    

Erin stała na środku pokoju, uważnie obserwując leżące na łóżku komplety ubrań, które wcześniej przygotowała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Erin stała na środku pokoju, uważnie obserwując leżące na łóżku komplety ubrań, które wcześniej przygotowała.

Od spotkania z Valeską minęły dwa dni, a ona wciąż o nim myślała. Wszędzie widziała jego twarz, jego rude włosy, a nawet jego sylwetkę. Bała się, że zaraz skądś wyskoczy, a potem ją skrzywdzi, dlatego resztę weekendu spędziła w domu.

Niestety, dziś musiała iść już do szkoły, co oznaczało opuszczenie domu i zetknięcie się z ludźmi, których niedawno chciała wraz z nim podpalić.

- Erin! - słysząc rozpaczliwy krzyk, dziewczyna szybko założyła na siebie czarną bluzę z kapturem, jeansy i wybiegła z pokoju.

Na schodach leżał jej ojciec, próbując nieudolnie wstać. Najwyraźniej to koniec tygodniowej wycieczki alkoholowej.

Erin zeszła po niego, pomagając mu wstać i wejść na piętro. Czuła od niego mocny zapach alkoholu mieszający się z zapachem papierosów i moczu. Próbowała nie zwracać uwagi na odór, aby nie zwrócić śniadania, które niedawno jadła.

Zaprowadziła go na kanapę, na której mężczyzna się całkowicie rozłożył. Nawet nie ściągnął kurtki i butów, tylko natychmiast zasnął.

Erin wyjęła z lodówki butelkę wody i postawiła ją pod kanapą, a ojca przykryła starym kocykiem. Chociaż był alkoholikiem, to był też jedyną osobą, która o niej nie zapomniała.

Przynajmniej na trzeźwo.

Dziewczyna zabrała plecak i ruszyła do szkoły. Nie miała siły ani ochoty ponownie się przebierać.

Było cieplej niż przez ostatnie dni, ale nad Gotham City wciąż widoczne były ciemne chmury, z których wczoraj padał ulewny deszcz, tworząc dziś liczne kałuże na chodnikach.

Kiedy szła już główną ulicą, gdzie był największy ruch, gdzieś z tyłu usłyszała radosną muzykę cyrkową. Mimowolnie się uśmiechnęła, przypominając sobie, jak za starych czasów wraz z rodzicami spędzała w cyrku każde urodziny.

Stwierdziła, że to na pewno cyrk znowu zawitał do Gotham City, ale szybko odkryła, że jest w błędzie, kiedy szyby czarnego samochodu, który przy niej stanowczo zwolnił, opuściły się.

- Hej piękna! - krzyknął radośnie Jerome, kiedy jego twarz całkowicie wyłoniła się zza przyciemnianych szyb. Na nosie miał czarne okulary, a rude włosy opadły mu na czoło. Coraz częściej Erin zastanawiała się, czy rudy to jego naturalny kolor. Był taki ognisty i żywy, że trudno tak nie pomyśleć.

- Chcesz coś konkretnego, ginger? - zapytała dziewczyna, powstrzymując się od uśmiechu, który sam cisnął jej się na usta. Erin jednak nie mogła pokazać mu, że jego towarzystwo jej pasuje.

- Co tak chłodno?- zażartował chłopak, wywracając oczami. - Ostatnio nie przeszkadzało Ci, że jestem rudy.

- Ostatnio jak się widzieliśmy, było ciemno. - Erin słodko się do niego uśmiechnęła, co chłopak szybko odwzajemnił.

- Podwieźć Cię, piękna? - Jerome ściągnął okulary, unosząc brwi.

Erin przygryzła wagę, zastanawiając się co zrobić. Z jednej strony nie chciała jechać z mordercą, a z drugiej coś ją do niego ciągnęło.

- Nie trzeba, a teraz spadaj ginger, bo blokujesz ruch. - nastolatka skrzyżowała ręce na piersi, przyspieszając kroku. Jak to możliwe, że tak dobrze rozmawiało jej się z mordercą.

- Jak sobie życzysz laleczko. - odparł ponuro chłopak, wciskając ostro gaz, przez co wylądowała na niej woda z kałuży.

- IDIOTA!- krzyknęła za nim Erin, zatrzymując się na chodniku, aby na odchodne pokazać mu środkowy palec i z otwartymi ustami obserwowała mokre ubranie.

Kiedy nastolatka po części usunęła z siebie plamy chusteczkami, biegiem ruszyła do szkoły na pierwsze zajęcia.

Cały dzień unikała kontaktów z kimkolwiek. Czuła się coraz gorzej. Oprócz złego stanu psychicznego wywołanego przez stres pogorszył się również jej stan fizyczny.

Również przez Valeskę.

I kałużę.

Po skończonych zajęciach dziewczyna odetchnęła z ulgą i wyszła z budynku. Usiadła na krawężniku przy tylny wyjściu, podpalając papierosa.

Po chwili w jej płucach pojawił się przyjemny dym, który częściowo koił jej nerwy.

Erin uważnie obserwowała parking, kiedy pojawił się tam czarny samochód. Dziewczyna tylko wywróciła oczami, wstając z podwyższenia.

- Hej piękna. - odezwał się rudowłosy, wysiadając z samochodu. Erin zmierzyła go wzrokiem i stwierdziła, że z każdym spotkaniem wygląda on coraz lepiej. Szkoda tylko, że wręcz przeciwnie jest z jego zachowaniem.

- Spierdalaj. - rzuciła ze sztucznym uśmiechem i ruszyła do domu, próbując wyminąć chłopaka. Ten jednak złapał ją w tali i obrócił ją tak, że jej plecy opierały się o drzwi auta.

- Złość piękności szkodzi. - stwierdził Valeska, uśmiechając się do niej niczym seryjny morderca, którym de facto był.

- Woda też. - odparła, marszcząc brwi. - Przez Ciebie będę chora.

- Dlatego Cię podwiozę. - Jerome kiwnął głową, czekając na jakąkolwiek reakcje dziewczyny.

Było jej zimno i w tamtej chwili obojętne jej było czy pojedzie z mordercą, czy kalunem z cyrku.

Erin odepchnęła od siebie chłopaka, wsiadła na miejsce pasażera i chociaż nie widziała już jego twarzy, to wiedziała, że Jerome szeroko się uśmiecha.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Sorry, że krótki i głupi, ale dużo nauki mam ostatnio.

Wiecie...

Chcę zdać.

Pokój wszystkim.

Amen.

 |Jerome's Obsession|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz