Opieka nad dziećmi cz. 2 Ezarel

1K 52 3
                                    

Kiedy usłyszałam płacz Gizmunda, nawet się nie podnosiłam.
— Ez! Teraz twoja kolej na zmienianie pieluszki! — zawołałam i nakryłam głowę poduszką.
— Wcale, że nie! Przewijałem go wczoraj. Więc teraz ty!
— A ja dziś zrobiłam to przez cały dzień, więc zachowuj się, jak na faceta przystało i zmień mu tę pieluszkę! — warknęłam i rzuciłam go poduszką.
— No już dobrze, po co te nerwy — powiedział, a ja westchnęłam męczeńsko. Chwilę potem Ezarel przyniósł mi naszego syna i powiedział.
— Pieluszka była czysta.
— Więc pewnie jest głodny. Zazwyczaj je o tej godzinie. Na stole jest butelka z mlekiem. Podgrzej je, proszę i przynieś mi. Ale sprawdź, czy nie jest za gorące — powiedziałam, biorąc od niego Gizmunda.
Spojrzał na mnie zmrużonymi oczami. Wciągnęłam głośno powietrze i powoli wypuszczałam, licząc od 10, żeby się uspokoić.
— Ezarel, przynieś mi, proszę podgrzane mleko.
— Dlaczego to ja mam wszystko robić?
— Bo to ja przez 9 miesięcy nosiłam nasze dziecko i potem musiałam jej jeszcze urodzić, więc z łaski swojej, bądź dobrym tatusiem i partnerem i podgrzej to cholerne mleko! - krzyknęłam szeptem, żeby nie przestraszyć Gizmunda. Ezarel stał przede mną z założonymi rękami. To był pojedynek na spojrzenia.
— Dobra! Niech ci będzie, pójdę podgrzać to mleko.
— Tylko nie zapomnij sprawdzić, czy nie jest za gorące!
— Pamiętam! — zawołał, wychodząc z pokoju. Spojrzałam na naszego synka i uśmiechnęłam się do niego.
— Widzisz, jaki ten twój tatuś jest niegrzeczny? Co ja za nim mam, to ty nie masz pojęcia — powiedziałam, a on zaczął wymachiwać swoim małymi piąstkami i coś gaworzyć. Roześmiałam się cicho, widząc jego beztroską radość i dodałam. - Wybacz szkrabie, ale ty zapewne odziedziczyłeś to po nim — mały przestał wierzgać i popatrzył na mnie przez chwilę, a potem wrócił do swojej poprzedniej czynności. — Zupełnie jak Ezarel. Już zaczynam sobie współczuć... Ich dwóch, a ja jedna. — Powiedziałam pod nosem. Po paru minutach wrócił mój ukochany z butelką dla małego. Podał mi ją, a ja nalałam sobie trochę mleka na nadgarstek, żeby sprawdzić, czy ma odpowiednią temperaturę.
— Nie ufasz mi? — zapytał, uśmiechając się głupkowato. Westchnęłam i powiedziałam.
— To z przyzwyczajenia. Przepraszam. — Podałam Gizmundowi butelkę i obserwowałam, jak pije. Kiedy już się najadł, ułożyłam go tak, żeby mu się odbiło, a potem zaczęłam kołysać go do snu. Cicho nuciłam starą kołysankę, całkowicie skupiając się na usypianiu chłopczyka. Kiedy mały już spał, delikatnie odłożyłam go do łóżeczka i przykryłam go kocykiem, potem rzuciłam się na łóżko i starałam się jak najszybciej zasnąć. Poczułam jeszcze, jak Ezarel kładzie się obok i mocno mnie przytula.

Dzieci w EldaryiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz