Same jak ziarnko grochu między pośladkami księżniczki. Co mamy dalej robić? Odnaleźć go. Nie poddajemy się i damy radę. W życiu już tak bywa że są upadki i wzloty więc trzeba spiąć dupę i dać z siebie wszystko! Zaczniemy od tego co mamy czyli dwie podejżane. Oliwia. Raczej nie ma nic wspólnego z koniami ale czy to jest wymówka że może być niewinna? Za to Nikola uwielbia konie lecz sama nie ma swojego. To mógłby być motyw żeby ukraść Altivo. Zazdrość. Rozwiązanie wydawało się łatwe ale nie mogłybyśmy oskarżać niewinną nikole jak nie mamy dosłownych dowodów. Potrzebowałyśmy czegoś jeszcze... Ale czego? Zdecydowanie jakiegoś wiarygodnego dowodu lecz z dupy sobie go nie wyciągniemy! Musimy trochę posznupać.
Gdy Nikola była na przerwie przeszukałyśmy jej plecak a tam:
-teczka z koniem
-naklejki z koniem
-ołówki z koniem
-wszystko z koniem!!!
Był jeden jedyny problem. Nie z białym koniem. Niestety znowu mieliśmy nicość. Oczywiście mogłybyśmy zaryzykować i oskarżyć ją ale to nie w naszym stylu! Na Łukasza już nie liczyłyśmy.
W końcu skończył się dzień w szkole. Wróciłam do domu i przynajmniej przez te parę godzin nie myślałam tylko o białym koniu. Umyłam się i w końcu poszłam się kłaść do łóżka. Przed snem rozmyślałam o tym wszystkim i nie zgadniecie o czym zapomniałam w tym wszystkim...
O tym że koń Altivo to tylko wytwór mojej wyobraźni. Że on nie istnieje i że to miała być tylko taka zabawa. To niewiarygodne że przez ten cały czas zapomniałśmy o tym że to nie istnieje. Tak się wciągnęłyśmy że zaczęłyśmy myśleć o tym na poważnie.Jest jeden wniosek z tej historii... Dziecięca wyobraźnia nie ma granic. KONIEC