twenty-five

1.9K 136 16
                                    


kook.ie: Chimmy, gdzie jesteś?

chimchimmy: w domu jeszcze, a coś się stało?

kook.ie: nie po prostu bałem się, że jesteś już na miejscu, a ja nadal nie wiem co włożyć

chimchimmy: włóż coś w czym będzie ci wygodnie

chimchimmy: uwierz mi, że widziałem cię w najgorszych sytuacjach

kook.ie: wierzę, bo raczej po takim czasie byś nie kłamał

kook.ie: chyba

kook.ie: poza tym chcesz się ujawnić

chimchimmy: włóż coś wygodnego, zwykłego jak na co dzień i widzimy się za godzinę ;)

→ → →

Niski mężczyzna spacerował lekkim krokiem po uliczkach parku, znajdującego w głównej części Seulu, czekając na spóźniającego się piętnaście minut, Jeongguka. Na około niego dzieci jeździły na rowerach, wrotkach, czy chociażby deskorolkach, a on podziwiał świat z boku. Tego dnia było ciepło, choć na niebie nic na to nie wskazywało, bowiem ciemne chmury w ekspresowym tempie przenosiły się z nad zachodu, tworząc jedna wielką zawieruchę i niepokój matek, które wołały swoje dzieci ku wyjścia z ogrodu. Jiminowi jakoś niespecjalnie to przeszkadzało, nawet jakby miało padać, zbierało by się na burzę, a nawet miałby spaść śnieg (co jest raczej niemożliwe w czerwcu), on musiał poczekać na Jeona oraz wyjaśnić mu zaistniałą sytuacje.

To nie tak, że się nie bał. On wręcz trząsł portkami, na myśl że za kilka minut w centrum parku zjawi się jego miłość. Jimin pierwszy raz, od dłuższego czasu poczuł się źle. Na zewnątrz był całkowitą oazą spokoju, lecz w środku jego emocje były nie do opisania. Czuł jakiś dziwny lęk, że może młodszy mu nie wybaczy, rzuci bluzą lub telefonem, zacznie krzyczeć i się złościć, jaki bezmyślny Jimin był przez ostatnie miesiące okłamują go w (dla niego) tak ważnej sprawie. W najgorszej sprawie, zacznie okładać go pięściami., chociaż wiedział, że chłopak nigdy nie podniósł na nikogo ręki.

„Wybaczę wszystko Jiminowi."

Z drugiej strony, cieszył się gdyby okazało się że Jeongguk wcale tak nie zareaguje, a wręcz przeciwnie. Choć było to możliwe w dwóch procentach, miał cichą nadzieje, że tak może się stać. Już wyobrażał sobie, jak jego biegnie z rozłożonymi rękami oraz wielkim, króliczym uśmiechem na twarzy, po czym wtula się w niego, szepcząc w ramie starszego, jak bardzo za nim tęsknił. Nadzieja matką głupich, jak to mówią.

„Chciałbym go przytulić."

    Te dwie wersje kłóciły się ze sobą, a on poczuł to dopiero gdy coś rozwalało go w środku, widząc jak wysoka postać chłopaka wkracza na teren parku. Poruszał się wolno, co chwila rozglądając się wokół, nie mogąc dostrzec swojego lubego. Kręcił się wokół własnej osi, marszcząc śmiesznie brwi, a Jimin... Jimin tylko stał w miejscu, jakby odebrano mu możliwość ruchu. Spoglądał na Jeongguka z zadziwieniem, że po tylu latach nadal wyglada olśniewająco i niezwykle pięknie, gdy słabo wyczuwalny wiatr, burzył jego proste, czerwone włosy, niszczył jego przedziałek, który odsłaniał kawałek czoła. Patrzył na niego nie mogąc wyjść z zachwytu, że ukochany potrafi wywołać u niego tak skrajne emocje, będąc ubranym w zwykle czarne rurki, bluzę i Timberlandy. No tak, od lat styl młodszego niezbyt się zmienił, oprócz tego, że teraz mógł bezwstydnie ubrać rurki, idealnie podkreślające jego szczupłe nogi i umięśnione uda, a to że duża bluza opinała go lekko w ramionach, to tylko szczegół. Szczegół, na który Park nie mógł przestać się gapić. Widać było, że Jeongguk przypakował przez ostatnie lata, zmężniał i wyglądał na poważnego mężczyznę z króliczym uśmiechem (jeżeli w takim przypadku jest to możliwe).

night chat  ➳ jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz