2.

52 1 0
                                    

Z nieba spadają pierwsze krople lodowatego deszczu, a ja klnę pod nosem na wszystko, na co można w tej chwili kląć: na pogodę, na brak parasolki, na przykrótką kurtkę, na rozwiązaną sznurówkę w lewym bucie i na Robina, który idzie za mną i dyskretnie naśmiewa się z całej sytuacji. Jak małe dziecko. Ciekawe, czy będzie mu tak wesoło, jak dostanie zapalenia płuc. Do cholery z tegoroczną wiosną! Od jutra zacznę nosić ze sobą termos z gorącą kawą, termofor i stary, babciny płaszcz z owczej wełny. Zamiast marznąć, wolę wyglądać jak ziemniak. Ciepły i szczęśliwy ziemniak.

Niezdarnie naciągam rękawy kurtki i owijam się własnymi rękoma, mając nadzieję, że to chociaż trochę osłoni mnie przed podmuchami wiatru. Chce mi się płakać. Szczerze nienawidzę zimna, a tegoroczna aura wydaje mi się być naprawdę kiepskim żartem od matki natury. Robin wzdycha ciężko i przyśpiesza kroku, zrównując się ze mną. Idziemy ramię w ramię, a ja mam ochotę wydrzeć mu z ramion elegancki płaszcz. Spokojnie. Jeszcze tylko trzy dzielnice i w końcu wrócę do ciepłego, pachnącego ciasteczkami i lawendą mieszkania...

- Bianca... - Zaczepia mnie współtowarzysz. Od momentu, w którym Scott i Peter zostawili nas samych, niewiele mówimy. Nie żeby mi to przeszkadzało. Po całym dniu słodko - uprzejmego odzywania się do klientów kawiarni, cisza jest miodem dla uszu i ukojeniem dla gardła. No i w końcu nie muszę udawać miłej. Nie przy Robie. - Bianca, obiecujesz, że przemyślisz naszą propozycję?

- Przecież obiecałam to Scottowi pięć minut temu. - Odpowiadam ze zrezygnowaniem. - Ale zanim przeanalizuję wszystkie za i przeciw, mam do ciebie kilka pytań, kochanie.

- Pytaj o co tylko chcesz.

- Jak, skąd, dlaczego i od kiedy współpracujesz z Langiem? Z tego co pamiętam, byłeś takim samym popychadłem na komisariacie, jak ja, a teraz nagle okazuje się, że kumplujesz się z superbohaterami ratującymi świat przed zdemoralizowanymi oblechami z kosmosu! - Wyrzucam z siebie na jednym tchu. Wlepiam roziskrzony wzrok w mężczyznę, a on drapie się po karku.

- Bianca, niezupełnie było tak, jak to wyglądało z twojej perspektywy. Owszem, pracowałem na komisariacie, ale nie dla komendanta, a dla S.H.I.E.L.D. Byłem... Byłem takim jakby dyskretnym łącznikiem pomiędzy nowojorską policją, a agentami Tarczy. Nie tylko Lang i jego drużyna ratują świat. Policja i Tarcza od wielu lat robią to samo, namierzając zagrożenia i współpracując ze sobą przy ich eliminacji. Tylko że...

- Tylko że co?

- To jest tajne przedsięwzięcie. Nikt nie wiedział o mojej drugiej posadzie. Fury zabronił mówić komukolwiek, poza szefem ONZ, premierem i prezydentem, żeby zapewnić większe bezpieczeństwo agentom Tarczy.

- Kim do ciężkiej cholery jest Fury? Zresztą nieważne! - Prycham oburzona, przewracając za mocno oczami, bo kręci mi się w głowie. - Gratuluję Hollens. Jesteś zajebiście utalentowanym aktorem.

Odwracam wzrok od chłopaka. Mam szczerą ochotę go kopnąć w cztery litery. Lepiej, żeby zaczął dziękować stwórcy za moją niepełnosprawność. Inaczej jego tyłek bardzo ucierpiałby po naszym dzisiejszym spotkaniu.

Jest mi nieopisanie przykro. Robin niby jest moim przyjacielem, znamy się szmat czasu, a okazuje się, że nic o nim nie wiem. Wiem tyle, na ile mi pozwolił, a teraz już nie mam pewności, ile z tego jest prawdą, a ile fikcją wymyśloną na potrzebę rozwoju kariery zawodowej tajnego agenta. Ja niejednokrotnie mu się zwierzałam, często z najbardziej wstydliwych i intymnych rzeczy, o których nie wypada mówić nawet rodzonej matce! A on przez cały okres naszej przyjaźni zatajał swoje prawdziwe oblicze. Gnojek.

- Jaskółeczko, wiem, że to trudne, ale zaufaj mi. Jesteś nam cholernie potrzebna.

- Już raz ci zaufałam. - Podsumowuję z wyrzutem. - Wybacz, ale w tej chwili chyba bardziej wierzę Scottowi i Parkerowi, niż tobie. Ale nie martw się, możesz spać spokojnie. Rozważę waszą propozycję, tak jak obiecałam.

AVENGERS: NOWY ŚWIAT.Where stories live. Discover now