Część 4

300 33 22
                                    

— Boże — westchnął Herc, siadając późnym popołudniem na jednym z dolnych łóżek — wcale nie czaję tej memetyki.

— Chyba raczej matematyki — poprawił go Alexander.

— Hm, możliwe. Ale memetyka bardziej by pasowała, bo wszystkie te lekcje to jeden wielki mem.

— Tak jak moje życie — rzekł Aaron, który siedział na podłodze i pił wodę. Zaczynał już trochę kontaktować po wczorajszej imprezie, ale i tak lekcje musiał spędzić schowany nieprzytomny w kantorku woźnego.

— Ty siedź cicho i się ciesz, że cię Strażnik Teksasu nie znalazł w swoim królestwie — mruknął Laurens i rzucił się na fotel nie zważając, że siedzi już na nim Lee.

Generał głośno stęknął i zaczął się rzucać w celu oswobodzenia się spod Johna.

— Stary, to źle wygląda — powiedział Seabury. Ten z kolei siedział na jednej z szafek nocnych i jadł ciastka.

— Przecież wiemy, że tak samo robisz z Królem — uśmiechnął się Mulligan i natychmiast oberwał pustym pudełkiem w głowę.

— Prosto w ten pusty łeb — skomentował Król George.

— Żreć mi się chce — oznajmił Lafayette i zaczął otwierać szafki. — Mon dieu, skąd tu tyle makaronu?!

— Tylko Thomas to wpier*ala — oznajmił Samuel wskazując na Jeffersona.

— Ale czemu magazynuje to w NASZYM POKOJU?! — zapytał Hercules.

Lafayette wyrzucił makaron na podłogę i odnalazł kilka paczek czipsów, trzy opakowania ciastek i dużo, bardzo dużo butelek Coli.

— Skąd to? – zapytał zaczynając jeść czipsy.

— Ch*j wie, ale zjedzmy — rzekł Aaron, którego tajne zapasy czekolady całkowicie się wyczerpały.

— Chyba wiem skąd — powiedział nagle Madison. — Pamiętacie szoping? Król znalazł wtedy jakieś promocje.

— A na wódkę nie było? — spytał Mulligan.

— Da da da dat... Co? Nie, nie było — odparł George i poszedł do kibla, wcześniej spoglądając kątem oka na Sama.

— Samuel, powiedz no chłopie — zaczął Laurens, kiedy tylko drzwi zamknęły się za Królem — Jesteś w nim... no wiesz?

— Nie! — odparł Seabury.

Owinął się kocem Lafayette'a i położył w kącie w kuchni. Przytulał się do butelki Coca-Coli.
W tym momencie wrócił Król. Rozejrzał się wokół i jego wzrok zatrzymał się na Seaburym.

— Co się stało? — zapytał beztroskim tonem.

— Sam ma okres — odparł Mulligan przeżuwając ciastko.

— Ojej — powiedział tylko George i usiadł na jakimś taborecie.

— Jestem głodny — oznajmił Jefferson. — Idę sobie ugotować makaron.

***

— Zapamiętać. Makaron jest łatwopalny — rzekł Thomas przyglądając się Washingtonowi, który gaśnicą ratował płonący garnek.

— Walić. Idę spać — oznajmił Burr i poszedł do siebie mimo, że była dopiero 19.30.

— Nigdzie nie idziesz — zatrzymał go Hercules, łapiąc chłopaka za kołnierz. — Musimy pobić Jeffersona.

Akademik z całą ekipą // Hamilton Modern AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz