#5

410 35 16
                                    

— Coś mi w szyi strzela od tej waszej podłogi! — poskarżył się Król z samego rana.

— Zamknij się i wdziewaj jakąś kiecę, bo się na zajęcia spóźnisz — powiedział Hercules, wstając z łóżka i próbując znaleźć jakieś czyste ubrania.

— Chciałbym przypomnieć, że moje ubrania są obecnie sam na sam z Burrem — odparł George. — I nie noszę sukienek!

Lafayette ciężko westchnął.

— Poświęcę się dla dobra ogółu — z tymi słowami rzucił w chłopaka jakąś bluzą i dżinsami. — Powinieneś się zmieścić, jak nie, to zostaje ci firanka.

Laurens, ubrany w koszulkę z rysunkiem żółwia, próbował obudzić Charlesa.

— Generał, rusz dupę! — krzyknął i lekko go kopnął w ramię. Było to o tyle ułatwione, że Lee spał na podłodze.

— Jaaaaa nieeee chcęęęę — powiedział tylko nieprzytomnie Charles i znów poszedł spać.

— Trzeba będzie podjąć drastyczne środki — oznajmił John.

— Długo na to czekałem — rzekł Mulligan i wyciągnął z szafy kij bejsbolowy.

— Co?

— Co co?

— Nie o to mi chodziło. I dlaczego trzymasz to w szafie?! — zapytał Laurens, po czym zwrócił się do Alexa. — Przynieś kubek z zimną wodą. Byle nie z kibla.

Po krótkiej chwili otrzymał to, o co prosił.

— Liczę do trzech! Trzy! — wylał na Generała całą wodę. Efekt był natychmiastowy. Lee zerwał się na nogi i wskoczył na górę jednego z łóżek.

— Wtf — powiedział Hamilton i prześledził wzrokiem trajektorię lotu Charlesa. — Stary co ty Batman jakiś czy opętany?

Tymczasem Król wciąż siedział na podłodze i patrzył się na ubrania, które dał mu Lafayette.

— Nie założę tego — oświadczył wreszcie. — To nie jest... Niesamowite! WOW!

— WDZIEWAAAAJ! — wrzasnął Herc i zdzielił go w głowę plastikowym wieszakiem na ubrania.

— Ałaaaaa! — wydarł się George i walnął go pięścią w kostkę.

— Szczurze kanałowy! Zaraz ci te farbowane kudły ze łba wyrwę!!! — Mulligan już miał skutecznie unicestwić Króla, ale do akcji wkroczył Lafayette.

— Mon dieu, spokój ma być! Hercules, odsuń się na bezpieczną odległość, a ty, mon'ami, przyoblekaj się w szmaty które ci łaskawie pożyczyłem!

— Szmaty? — zapytał chłopak.

— I nie zadawaj pytań!

George powoli przeanalizował całą sprawę i postanowił się nie wykłócać. Lubił istnieć.

— Ja też nie mam się w co ubrać — odezwał się Lee, który do tej pory liczył, ile tic - taków jest w opakowaniu należącym do Alexandra. Każdego tic - taka, którego policzył, zjadał, żeby się nie pomylić.

— Masz firankę — odparł Laurens, biegając po całym pokoju i kompletując parę skarpetek.

— Idź do dziewczyn, może Peggy da ci jakąś fajną sukienkę — zaproponował Herc.

— Dlaczego akurat Peggy? — zapytał Generał.

— A... tak sobie. Tylko pamiętaj, że chcę być twoim świadkiem — odrzekł Hercules i bez dalszych wyjaśnień wyszedł.

Akademik z całą ekipą // Hamilton Modern AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz