Znajomy dach

569 51 31
                                    

Stało się. Mari poleciała do Japonii, Yuuri przejął firmę ojca, a Viktor narazie tam praktykował. Z początku było ciężko, Rosjanin był nieprzyzwyczajony do wczesnego wstawania i siedzienia przez osiem godzin w jednym budynku, ucząc się rachunkowości. Na szczęście po paru tygodniach przywykł i można nawet powiedzieć, że spodobało mu się. Co prawda wciąż sporadycznie zdarzało mu się zaspać, ale z tygodnia na tydzień takich wypadków było coraz mniej.

Teraz minął już cały miesiąc odkąd Yuuri stanął na miejscu swojego ojca i musiał przyznać, że to wcale nie było tak złe, jak mu się wydawało. Pracownicy bardzo mu pomogli, wprowadzili go w świat szefowania i wytłumaczyli wszystko, czego ojciec nie zdążył. Początkowo każdy łącznie z samym Yuurim uważał, że nie nadaje się on na szefa. Pierwsze dni były tragiczne. Nie umiał wydawać poleceń i mówić stanowczo czego oczekuje. Dopiero po pewnym czasie udało mu się przełamać bariery i zaczął kierować pracownikami z większą pewnością siebie.

Yuuri odetchnął głęboko i ponownie przyłożył palce do klawiszy. W całym apartamencie zabrzmiał utwór Yirumy, który koił jego zszargane nerwy. Musiał w końcu kupić mieszkanie. Zdecydował się zaczekać z tym, aż oboje z Viktorem trochę się ustatkują. Teraz gdy odpowiedni okres czasu minął, nie mógł zebrać się w sobie, żeby z nim porozmawiać. Wmawiał sobie, że to przez pracę, ale w głębi duszy wiedział, że to kłamstwo. Zaprosił Viktora do siebie i właśnie dzisiaj chciał go o to spytać, ale zżerały go nerwy. Kiedy tylko wszedł do mieszkania, poszli na dach. Siedzieli w ciszy, a Yuuri machał nogami w powietrzu.

-Viktor?- wydusił z siebie i zaczął bawić się palcami.

-Tak, słońce?

Yuuri zarumienił się nieznacznie i poczuł jak żołądek ściska mu się z nerwów. To wcale jest nie takie proste, by spytać kogoś o wspólne mieszkanie. Wiatr rozwiewał ich włosy, chyba zanosiło się na burzę.

- Bo ja... bo ja się tak zastanawiałem, czy... Czy my...

- Tak właściwie to chciałbym z tobą o tym porozmawiać- wtrącił, a zanim Yuuri zdążył pisnąć słowo, kontunuował- Muszę ci coś powiedzieć.

Japończyk zmarszczył delikatnie brwi i przychylił głowę w prawo. Mężczyzna zainteresował go, więc postanowił najpierw go wysłuchać, a dopiero później spytać skąd Viktor tak właściwie wiedział, co miał na myśli. Tylko czy chodziło im o to samo?

- Myślę, że jestem całkowicie pewien swoich uczuć wobec ciebie- rzekł, a oczy Yuuriego rozszerzyły się. Viktor klęknął tuż przed nim, a mózg Yuuriego przestał współpracować z resztą organów. Połączenie zerwało się całkowicie, kiedy mężczyzna złapał japońską dłoń w swoje i uśmiechnął się czule do jej właściciela. Gdyby Yuuri właśnie nie siedział, pewnie by upadł. Viktor gładził kciukami jego gładką skórę i odetchnął głębiej.

- To nic, że znamy się mniej niż rok. Dla mnie już od dawna jesteś najważniejszy na świecie i wiem, że jestem z tobą szczęśliwy. Więc Yuuri- przerwał na chwilę i spojrzał niepewnie w czekoladowe tęczówki, jakby doszukiwał się w nich cienia sprzeciwu.- Yuuri, wyjdziesz za mnie?

A Yuuri siedział jak posąg przez parę chwil. Po czasie osunął się na kolana tuż przed Viktorem. Oczy mu się zaszkliły, a serce waliło jak młotem. Objął mężczyznę za szyję i wziął parę oddechów. Wszystko zdarzyło się tak szybko, że nie był w stanie zarejestrować wszystkich docierających do niego bodźców. Poczuł usta Viktora na swoich i odsunął się natychmiast, z szokiem w oczach. Zaraz się jednak uspokoił. Przecież przed chwilą Viktor się mu oświadczył. Pocałunek nie był przy tym czymś wielkim, ale Japończyk i tak się denerwował. Nikiforov zmieszał się nieco i odsunął.

- Nie musisz odpowiadać od razu- powiedział po chwili z ciepłym uśmiechem.- Poczekam, je-

- Nie, ja...- przerwał mu, zamim zdążył przemyśleć to, co ma do powiedzenia. Nie chciał, żeby Rosjanin się stresował, więc chciał podjąć decyzję w tej chwili. Skłamałby, gdyby powiedział, że nigdy o tym nie myślał. Skłamałby mówiąc, że go nie kocha. Skłamałby również mówiąc, że nie jest dla niego ważny. A skoro myślał o tym, kochał Viktora i uważał go za kogoś bardzo dla siebie ważnego, to czy to nie oznaczało, że chce z nim spędzić resztę życia? Yuuri westchnął cichutko, ale z uśmiechem roztrzepał srebrne włosy. Chmury zasłoniły księżyc i cały dach zalał mrok- Tak.

Nikiforov otworzył usta w radosnym uśmiechu i mocno przygarnął Japończyka do siebie. On zaśmiał się tylko i przytulił znajome ciało. Był szczęśliwy.

- Viktor, zamieszkasz ze mną?- spytał cicho Japończyk, kiedy w końcu się od siebie odsunęli. Nie denerwował się już. Oczekiwał pozytywnej odpowiedzi i oczywiście taką otrzymał.

- Jasne, że tak.

Kiedy Viktor ponownie się do niego nachylił, Yuuri już nie protestował. Uśmiechnął się, a mrok ponownie zasłonił całującą się parę.

----

That's all.

Dziękuję wszystkim za czytanie tej książki. Pewnie trwałaby dłużej, ale naprawdę nie mam ochoty dłużej jej prowadzić. Wypaliłam się i chcę teraz odpocząć. Mam nadzieję, że rozumiecie. Dziękuję za wszystko i przepraszam, że ostatnie rozdziały były tak beznadziejne.

Jeśli ktoś ma większy talent niż ja, udostępniam mu swój pomysł. Może lepiej go wykorzysta. Tylko proszę, napisz do mnie jeśli masz zamiar go wykorzystać, głównie dlatego, że chciałabym to przeczytać.

Bezpiecznych i mile spędzonych wakacji. Uważajcie na siebie. Kocham was.

Borders | Victuuri fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz