Kim jestem? Jestem zwycięzcą!

460 25 7
                                    

Patryk Radecki przyjrzał się uważnie swojemu odbiciu w lustrze umieszczonym obok sklepowej przymierzalni. To, co w nim zobaczył, całkiem mu się spodobało. Nigdy nie był typem człowieka, który stawia elegancję ponad wygodę, co skutkowało raczej sportowym i niezbyt reprezentacyjnym ubiorem, ale kiedy starszy brat poprosił go o bycie świadkiem na jego zbliżającym się wielkimi krokami ślubie, doszedł do wniosku, że najwyższy czas to zmienić. I była to chyba całkiem dobra decyzja. Co w przypadku młodego Radeckiego było zjawiskiem nieczęstym.

Ciemnogranatowy garnitur leżał na nim wręcz idealnie. Modnie skrojona marynarka podkreślała szczupłą sylwetkę, równocześnie maskując wrażenie nieco wychudzonej postury. Spodnie z wąskimi nogawkami i brązowe buty dodawały całości nonszalancji i powiewu nowoczesności. Jasna koszula i ciemny krawat stanowiły kontrast, który dopełniał całość. A jak doda się do tego jeszcze odpowiednie strzyżenie jego bujnej czupryny, która ostatnimi czasy nieco zarosła, będzie świadek pierwsza klasa!

– No, młody, powiem ci, mucha nie siada! – Usłyszał za sobą pełen entuzjazmu komplement, na dźwięk którego z uśmiechem obrócił się na pięcie w stronę osoby, która go wypowiedziała. – Jak na ślubie będziesz się tak prezentował, to moja siostra może mieć poważne wątpliwości co do tego, którego Radeckiego powinna poślubić!

Normalnie Patryk pewnie nie przejmowałby się opinią przyrodniego brata swojej przyszłej bratowej. Krzysztof Małecki w ostatnich tygodnia stał się dla niego jednak kimś wyjątkowym.

Z racji tego, że Pawła pochłaniało planowanie wesela i znoszenie ciągłych sprzeczek między swoją przyszłą żoną i teściową, nie miał czasu dla swojego młodszego brata. Patryk starał się nie być tym urażony, ale nie mógł ukryć, że odrobinę doskwierała mu samotność. Na szczęście z odsieczą przyszło mu towarzystwo Krzyśka.

Sam Małecki był niemal wniebowzięty faktem, że zyskał tak wiernego kompana. Tym bardziej, że młody Radecki wydawał się pochłaniać każde jego słowo, traktować każdą (mądrą czy też niekoniecznie) radę jak największą świętość. Pełnienie roli autorytetu dla wkraczającego w dorosłość młodzieńca bardzo przypadło Krzyśkowi do gustu, więc postanowił korzystać z tego póki mógł i wziął domagającego się uwagi Patryka pod swoje skrzydła. I chociaż ich dwójka była z tej zażyłości bardzo zadowolona, to oczywiście musiał się znaleźć ktoś, komu będzie to przeszkadzało bardziej niż kula u nogi.

– Krzysiek! – Doszedł ich oburzony głos z przymierzalni obok. – Jeszcze jedna taka sugestia, a na pewno znajdę jakiś paragraf, za który mogą cię przymknąć na czterdzieści osiem godzin!

Patryk i Krzysztof wymienili się znaczącymi spojrzeniami.  Sklep odzieżowy nie był zbyt dobrym miejscem na wszczynanie bratersko-szwagierskich sprzeczek. A na taką się najwyraźniej zanosiło. Małecki postanowił jednak opanować sytuację.

– Spokojnie, Gołokostku, wszyscy doskonale wiemy, że Sylwia świata poza tobą nie widzi. Poza tym, jak pogoniła już nawet tego lotnika, to chyba nie masz się o co martwić.

Na wspomnienie byłego partnera swojej narzeczonej, Paweł gwałtownie odsłonił kotarę i posłał Krzyśkowi spojrzenie, które z powodzeniem mogłoby zabić.

– Możesz mi łaskawie przypomnieć, czemu w ogóle tutaj jesteś i szargasz mi nerwy? – wycedził przez zaciśnięte zęby prawnik.

To miało być braterskie popołudnie. Paweł postanowił wykorzystać czas, w którym Sylwia wraz ze swoją mamą, Martą i Igą spędzała na przymiarce sukni ślubnej, na zakup garnituru. I chociaż nie potrzebował do tego takiego tabunu doradców jak jego ukochana, to stwierdził, że przyda mu się jednak przy wyborze opinia inna niż ekspedientki, która będzie mu wciskać kit, że we wszystkim wygląda zabójczo przystojnie. Pierwotnie miał mu towarzyszyć Marcin, ale narzeczona namówiła go, aby zabrał ze sobą Patryka, uznając to za świetną okazję do upewnienia się, że ich świadek nie wyskoczy na ślubie w jakiejś hawajskiej koszuli i z bandanką na głowie. Nie żeby jakoś specjalnie jej to przeszkadzało, ale w połączeniu z cętkowym tajfunem vel Grażyna Małecka mogłoby to nie prezentować się zbyt dobrze. Po namyśle starszy Radecki uznał, że Sylwia ma rację i zaproponował bratu, aby wspólnie udali się na zakupy. Wszystko miało być ładnie, pięknie, ale Paweł nie przewidział jednego – że informacja o tym przedsięwzięciu dotrze do Krzysztofa Małeckiego. I że on, ku rozpaczy prawnika, postanowi do nich dołączyć.

Kancelaria rodzinna - Małeccy, Radeccy & KaszubaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz