Bez tytułu

168 17 2
                                    

Nie nadawała się zbytnio do życia.

 

Nie kochała słońca.

Wolała deszcz.

Chciała, żeby świat był zimny, żeby nie musiała się już ukrywać.

Nie rozumiała dlaczego bywa dobrze.

A potem jakby coś pękło.

Padła na kolana nie wiedząc co się dzieje.

Zapomniała co straciła.

Zapomniała, że nie zawsze była sama i tak żałosna.

Kiedyś był.

Ale przyszedł tak szybko jak poszedł.

Chciał jej pomóc, ale był za słaby.

Ona była za silna.

On popełnił samobójstwo.

A ona została.

Może dlatego teraz już nie chce się ukrywać.

Skrzywdziła sobie duszę.

On skrzywdził jej serce.

I odszedł zostawiając ją z niczym.

A uzasadnił to prostym zdaniem.

„Spotkamy się w niebie, kochanie”

Nie mogła się zmusić do płaczu, mimo że czytając te słowa czuła się jakby ktoś wydzierał jej serce z piersi, rzucał je na chodnik i bestialsko po nim skakał.

Jedyne co czuła to dziwna pustka, której nikt nie był w stanie zapełnić.

Ale trzeba było żyć dalej.

A ona nie umiała sobie z tym poradzić.

Chciała, zdecydowanie za bardzo dać mu znak, że nie zawaha się zrobić nic.

Dla niego.

Ale naiwna była.

Bo ktoś chciał inaczej.

I w dzień, kiedy ostatni raz postanowiła pójść na spacer.

Los posłał ją do ich ulubionego miejsca.

I wtedy po jej policzku spłynęła jedna, słona łza.

A on stał i się jej przyglądał.

Z daleka.

Ona wiedziała, że tam jest, ale nie chciała uwierzyć.

Przecież to wszystko było tylko iluzją.

Nawet nie byli razem.

Nigdy nie rozmawiali.

Zwykły sen.

Zwykłe wyimaginowane kłamstwo.

Zwykła podświadomość.

Krzyk o pomoc samotni.

Jej samotnego, zmiażdżonego serca. 

Wróciła do domu, nie chcąc już o tym myśleć.

Wzięła do ręki coś czego już dawno w niej nie było.

I połknęła całą garść, powoli tracąc świadomość, oddech, wszystkie zmysły, aż wreszcie…

Życie. 

Different SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz