Wycieczka Klasowa

28 0 0
                                    

Nadszedł ranek. dzień wyjazdu, na który nie chciałam zbytnio jechać. Przeczuwałam jakąś nie przyjemną sytuację, która może się tam wydarzyć.
Wstałam z łóżka o 6:01. Spakowałam torbę do auta i pojechaliśmy wraz z tatą pod moją szkołę. Gdy dojechaliśmy wzięłam ją i poszłam na fitness tam gdzie siedział Leo. Na początku siedzieliśmy sami, później zaczęły przychodzić kolejne osoby. Miałam na sobie założone czarne leginsy, żółtą luźną bluzkę, wygodne bordowe buty i.... OKULARY przeciwsłoneczne - dzięki nim mogłam się bez problemu patrzeć na Leo.
Wsiedliśmy do busa i pojechaliśmy. Droga nie trwała długo, bo zaledwie 1h i tak nic podczas niej nie robiłam, siedziałam tylko I przeglądałam jakieś cytaty na pintereście. Dostaliśmy klucze do pokoi po dotarciu do ośrodka i poszliśmy do nich, rozpakowaliśmy się i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Pierwszym celem na ten dzień był spływ kajakami. Oczywiście Leo był w parze z Nicolą, bo nie było innej opcji. Tak strasznie zazdroszcze Nicoli tego, że ma z nim tak super kontakt. Podczas spływu kajakowego doczepił się do nas mały pies. Nie jestem w stanie określić jego rasy. Siedział u mnie w kajaku. Był taki uroczy I słodki, ale gdy chciał wrócić z powrotem do wody poślizgnęła mu się łapka i przeciął mi trochę nogę, nie bolało ale krew leciała.

Po spływie musieliśmy wracać pieszo do ośrodka, droga dłużyła się niemiłosiernie. Końca nie było widać. Po jakiś 2h marszu nareszcie dotarliśmy na miejsce, zjedliśmy obiad I udaliśmy się na biegi na orientację. Kto biegał ten biegał. Ja chodziłam z Leo, Nicolą I Maxem I zbieralismy tě jakieś punkciki. Tak naprawdę to wszystko za nas robił Max ale ciii.
Wróciliśmy z tego i udaliśmy się na chwilę do swoich pokoi. Następnie poszliśmy grać w siatkówkę. Leo z Maxem nie grali tylko siedzieli na trybunach i ciągle o czymś rozmawiali. Po zaciętej grze wróciliśmy do pokoi, ogarneliśmy się i poszliśmy na dyskotekę. Śpiewalismy I bawiliśmy się do starych piosenek. Czuliśmy się jak za młodych lat. Było cudownie.
Po powrocie do pokoi około godziny 22 chłopaki w tym Leo przyszli do mojego i Nicoli pokoju. Siedzieliśmy I piliśmy. W sensie tamci pili, ja wzięłam tylko 2 łyki, bo nie miałam zbytnio ochoty na wódkę. Paliliśmy fajki i wszystko byłoby dobrze gdyby mnie jeden z kolegów nie zaczął denerwować. Wzięłam więc swoje słuchawki i poszłam do pokoju obok - słuchałam wolnych piosenek i przeglądałam jakieś spontaniczne zdjęcia na pintereście. Nagle do pokoju przychodzą tamci :
Alex pojedziesz nam na stację? Bo wódka nam się skończyła - stacja jak coś była 8km od miejsca pobytu
- chyba cie pojebało Leo, nigdzie wam nie pojadę
Kłóciłam się z nimi jakieś dobre 10 minut. W końcu zrozumieli, że nigdzie im nie pojadę.

Zdenerwowałam się, wzięłam słuchawki I poszłam na fajke. Moje uczucia znowu zostały podrażnione. Leo przekonując mnie o tym bym pojechała jednocześnie przytulał się z Nicolą. Wychodząc łzy same napływały mi do oczu. Stanęłam za budynkiem, wypaliłam 2 fajki, usiadłam i zaczęłam ryczeć jak jakieś 3-letnie dziecko.

Gdy wróciłam do pokoju była cisza, weszłam do pomieszczenia, w którym siedzieliśmy na początku i moim oczom ukazały się dwie postacie - Leo I Nicola. Leżeli na łóżku wtuleni w siebie. Ja tylko szybko odłożyłam resztę fajek, zapalniczke powiedziałam :"to ja już nie będę przeszkadzać" I wyszłam. Udałam się z powrotem na dwór. Pisałam do moich paru znajomych z klasy gdzie są ale nie było tam zasięgu więc wiadomości nawet nie dochodziły. Napisałam do Bartosza. Dzięki Bogu miał internet i odpisał mi że są w pokoju podajrze 629. Udałam się tam. Gdy dotarłam na miejsce wszyscy śmiali się i bawili grając w taboo. Posiedziałam z nimi chwilę I poszłam zobaczyć czy Max nie wrócił już do pokoju. Niestety nikogo nie było więc poszłam pokój dalej do mojego drugiego kolegi. Siedziałam tam z nim I rozmawiałam I po jakiś 5 minutach przyszła Julka do nas do pokoju i siedzieliśmy wspólnie. Po jakimś nie długim czasie do pokoju przyszła reszta mojej klasy, I wyszli od razu po jakiś 10 sekundach, z osób które przyszły został tylko Leo i Diana. Siedzieliśmy w 5 w jednym pokoju, rozmawialiśmy, aż nagle zadzwonił alarm. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Serce zaczęło bić mi mocniej a w głowie pojawiła się myśl - Bartek zapalił fajkę w pokoju. Każdy wyszedł na korytarz a następnie na dwór. Zastanawialiśmy się co mogło się stać. Opiekunowie zaczęli wypytywać każdego i kazać przyznać się osobie, która paliła. Nikt nic nie powiedział. Staliśmy na dworze i dołączył do nas Woźny i miał interesującą informacje. Oznajmił on nam, że alarm zaczął wyć przez dym w pokoju nr 230. Każdy się bardzo ździwił, ponieważ to pomieszczenie miała nasza wychowawczyni. Okazało się, że zostawiła połączoną do prądu karbownice. Wszystkim ulżyło. I udaliśmy się z powrotem do swoich pokoi. Siedziałam na początku sama z julką przez długi czas. Była godzina koło 2 w nocy. Napisałam do Diany i Nicoli gdzie są. Żadna nie odpisała. Więc postanowiłyśmy iść z julką spać. Już prawie zasypiałam a drzwi pokoju otworzyły się. To była Diana ale nie było z nią Nicoli. Więc w 3 poszłyśmy spać.

Budzimy się rano a Nicoli nadal nie ma. Byłyśmy trochę zaniepokojone tym faktem. Gdy ubrałam się I umyłam twarz I miałam już wychodzić by jej poszukać, ona weszła do pokoju. Okazało się że zasnęła w jednym łóżku z Leo. Było mi przykro ale przyjęłam tę wiadomość do świadomości. Wiedziałam że Nicola jest o wiele fajniejszą dziewczyną ode mnie i on na nią zasługuje.
Reszta dziewczyn z pokoju ubrała się I razem poszłyśmy na śniadanie. Zjadłyśmy sałatkę I wypiłyśmy herbatę, i udałyśmy się z powrotem do pokoju. Odpoczęłyśmy chwilę I trzeba było udać się na przejażdżkę rowerami.
Zeszłyśmy na dół, każdy już czekał. Wspólnie poszliśmy po rowery i pojechaliśmy.
Ujechaliśmy kawałek I mieliśmy postój i tak co jakiś czas. Musieliśmy jechać w bardzo trudnym terenie i nawet mi - dziewczynie ćwiczącej było ciężko. Nie mogę sobie wyobrazić co reszta czuła. W promieniach słońca każdy dzielnie pedałował aż dojechaliśmy do sklepu, w którym kupiliśmy sobie coś do picia i do jedzenia.
Po skonsumowaniu ruszyliśmy w dalszą podróż. Minęła jakąś godzina I dotarliśmy szczęśliwie do ośrodka. Każdy był zmęczony ale zapewne spełniony i dumny z siebie samego i z innych.
Wieczorem po wcześniejszym objedzie udaliśmy się nad rzekę trochę popływać. Bawiliśmy się świetnie jak za dawnych młodocianych lat. Wróciliśmy do pokoi, przebraliśmy się i poszliśmy na kolacje.
Jedzenie jak zwykle było pyszne.
Zaraz po kolacji wspólnie graliśmy w siatkówkę. Wspólnie nie oznacza, że wszyscy. Tylko ci którzy chcieli, czyli 2/3 osób z mojej klasy.
Po zaciętej walce udaliśmy się na ognisko. Rozmawialiśmy, wspominaliśmy, tańczyliśmy i jedliśmy. Prawie każdy zapewne świetnie się bawił. Jak zwykle przy jakichkolwiek rozmowach Nicola siedziała koło Leo albo blisko niego. Mam przeczucie, że będą zaniedługo parą.
Wybiła 22:45. Udaliśmy się do pokoi po swoje ostatnie rzeczy i wyszliśmy przed budynek. Tam czekaliśmy aż przyjedzie po nas bus

Około 23 wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Ja jako, że ciągle śpię, założyłam słuchawki i poszłam w kime. Reszta śmiała się, rozmawiała i wygłupiała się. Siedziałam praktycznie z przodu wraz z Zuzią a za nami siedział Leo z Nicolą. Jakby inaczej.
Wybiła godzina 24. Dotarliśmy na miejsce. Po drodze kierowca wysadził osoby z pobliskiej wsi by nie musiał nikt po nich przyjeżdżać. Resztę odwiózł 2 km dalej pod szkołę. Po większość przyjechali rodzice albo dziadkowie. Ja miałam zabierać się już I iść, aż nagle zawołała mnie pani wychowawczyni i podwiozła pod sam dom.
Ogółem wycieczka była bardzo udana. Ale chciałabym aby niektóre sytuację się nie wydarzyły.
Teraz mogę tak tylko mówić, lecz nic to nie da. Stało się I tyle.

numer 2 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz