♦ XVIII ♦

1.5K 145 225
                                    

Witajcie, kochani!

Chwilę mi to zajęło, ale wracam z notą.

Specialek się napisze, jak znajdę trochę więcej czasu, bo ostatnio mam urwanie głowy.

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie odnośnie ostatniej sytuacji. Nie odpisałam wszystkim na komentarze, bo byłam zwyczajnie zmęczona tym zajściem i przepraszam Was, ale nie chciałam się angażować bardziej niż to konieczne. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.

Jak się to rozwiązało, to pewnie wiecie, ja nie będę się już nad tym rozdrabniać, bo uważam, że nie ma sensu. W każdym razie jak komuś nie przeszkadza, że jego opowiadanie wygląda jak kalka z innego, to co ja mogę powiedzieć. Rozumowania nikomu nie zmienię.

Z ogłoszeń parafialnych jeszcze mam dla Was informację-hit:

W sierpniu, 10-18 i 23-30 będę wychowawcą na obozie mangowym w jednym z biur podróży, więc jak ktoś się wybiera albo rozgląda za fajnymi wakacjami, to więcej info, odnośnie tego, które to konkretnie biuro, udzielę w prywatnej wiadomości. XDDD Wiecie, żeby przypału nie było w razie co.

Ponieważ jeszcze Wattpad świruje okropnie z powiadomieniami, to przypomnę tylko, że w międzyczasie pojawiły się u mnie dwie nowe rzeczy SasoDei - "Punkty Karne" i "Odruch Pawłowa". To drugie będzie dłuższym opkiem, pierwsze może dwu-trzyrozdziałowe. Także zapraszam i tam serdecznie. :D

A teraz nie przeszkadzam już i zapraszam do lektury.

Wszelkie komcioszki, jak zwykle, gorąco mile widziane.♥

Enjoy~!

Nota z dedykacją dla wszystkich zdających jeszcze egzaminy, żeby wesprzeć ich duchowo.♥

_____________________________________________________

Choć nie bywa to często, zdarzają się czasem chwile, w których najskrytsze senne fantazje stają się prawdą.

Zgięte w łokciach ręce, na których podpierałem za sobą ciężar ciała, drżały z emocji niczym przeciążony drut wysokiego napięcia. Tętno mógłbym zmierzyć sobie bez szukania tętnic, bo każde uderzenie serca kłuło mnie boleśnie wręcz impulsami skurczy.

Byłem spętany i onieśmielony. Protesty nie miały żadnych szans. Oddychałem płytko, starając się nie dać po sobie czegokolwiek znać.

Ciepłe dłonie Sasoriego grzały pewnym uchwytem wnętrze moich ud. Palce zaciskałem na brudnych z gliny szmatach, ulokowany na skraju dywanika w półleżącej pozycji. Oprawca siedział z nogą zawiniętą pod tyłek w rozwartym kącie, utworzonym przez moje kończyny dolne i krocze. Siedział i pochłaniał mnie wzrokiem.

Czekałem więc.

- Instrumenty, akompaniujące w sztuce, to...?

- Shamisen, czasami bębny taiko - odparłem suchym gardłem, trzęsąc się na myśl, co mnie za odpowiedź czeka. Sasori uśmiechnął się. Rozgrzane ręce przesunęły się wolno w górę, kończąc wędrówkę na wysokości kieszeni spodni.

- Dwa przykłady teatrów, zaadaptowanych z Bunraku do Kabuki. - Kciukami pogłaskał wypchany dawno rozporek.

- "Samobójstwo kochanków z Sonezaki", "Yotshizune, czyli tysiąc wiśni" - wymieniłem na wydechu.

- Rok założenia teatru Takemoto-za?

- Co?! Jezu... - Zatrzepałem głową, próbując sobie przypomnieć.- Boże, nie pamiętam!

- Przypomnieć ci? - Zaproponował słodko.

- Nie, czekaj...! - Poczułem delikatne głaskanie w najmożliwiej strategicznym miejscu. Zakwiliłem żałośnie.- Proszę, proszę...

Lalkarstwo w Pigułce || SasoDeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz