♦ IV ♦

1.8K 185 245
                                    


Dobry dzień!♥

Dotrzymuję danego Wam i sobie słowa - jest czerwcowa nota!

Długością specjalnie nie grzeszy, ale za to intensywnością owszem.( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zresztą przekonajcie się sami!

Bardzo Wam dziękuję za coraz większy odzew pod notami - to bardzo motywuje. Im Was więcej, tym bardziej chce mi się pisać regularnie.

Notę dedykuję Martynie, ktora zaoferowała mi pomoc przy betowaniu i posłużyła radą. Wielkie dzięki!

Miłość dla Was wszystkich. <3

Enjoy~!


--------------------------------------------------

Są takie rzeczy na świecie, do których się człowiek przyzwyczaja.

Do porannego mycia zębów, na przykład; do codziennej przeprawy przez morze spoconych ludzi wiosną i latem. Do niedorozwiniętych współlokatorów. Lub też, jak w moim przypadku, do towarzyszącej każdego dnia życia patologii.

Kiedyś próbowałem dojść przyczyn owej anomalii, jako że większość moich znajomych egzystowała sobie przeważnie w świętym spokoju. Wobec jednak faktu, że żadne logiczne teorie nie tłumaczyły jej, Hidan zaś uważał za powód nie dzielenie z nim łoża, porzuciłem te próby na rzecz akceptacji przykrego stanu rzeczy.

Miało to oczywiście swoje plusy i minusy. Choć każda z przeżywanych przeze mnie nienormalnych sytuacji była źródłem stresu, większa część z nich kończyła się dobrze. Niektóre nawet zbyt dobrze, choć i to było pojęciem względnym. Przykładowo, pornograficzny concept art żeńskiej wersji profesora wymalowany na konspekcie zaprowadził mnie jednocześnie do paszczy lwa i na wyżyny erotycznych uniesień wobec jego osoby.

Nic na tym świecie nie było czarno-białe ani proste. Zrozumienie mechanizmów działania rzeczywistości zdawało się być zgoła niemożliwe, a już tym bardziej wtedy, gdy człowiek rozmyślał o nich podczas wymagających skupienia się korepetycji.

Ołówek sunął po kartce szybko i bezlitośnie.

Całą siłą woli odsuwając od siebie egzystencjalne przemyślenia wbijałem wzrok w trzymające go trzy blade nauczycielskie palce.

Skąd zresztą te filozofie wzięły się w mojej głowie? Otóż był już niemal wieczór, a od samego rana spokoju i harmonii mojego dnia nie zakłóciło absolutnie nic niespodziewanego. Nad sobą czułem więc mroczne widmo czarnych chmur, w zniecierpliwieniu czekając na moment uwolnienia się skondensowanej w nich apokalipsy. Niepokój rósł z każdą chwilą. Profesor Akasuna od dłuższego czasu milczał bowiem, kreśląc uwagi na moim zaliczeniowym projekcie semestralnym, który raz już udało mi się zawalić.

Atmosfera w pokoju była tak gęsta, że bałem się oddychać. Kropelka potu spłynęła po moim czole, ginąc w cudem upietej grzywce. Czułem, że chudy jegomość z kosą stoi obok i zniecierpliwiony spogląda na zegarek, przeklinając niespieszność mego korepetytora.

Wtem ołówek zatrzymał się.

- Niebywałe. - Prawie podskoczyłem na krześle, gdy jego operator odezwał się głośno i bez ostrzeżenia. - Doprawdy.

- Znów oblałem? - jęknąłem niedowierzająco, opierając czoło na podpartych o blat rękach. A więc dopełniło się. Kariera rezydenta kartonu pod mostem wzywała z oddali.

Akasuna odłożył ołówek, przebiegł po kartce wzrokiem i zmarszczył nieznacznie brwi. A potem przeniósł wzrok na mnie. Bardzo zagadkowy wzrok.

Lalkarstwo w Pigułce || SasoDeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz