Jestem na tej imprezie już jakieś trzy godziny, a od dwudziestu minut tańczę z Chrisem. To jest imię tego przystojnego barmana, co chwilę jego ręce zjeżdżają trochę niżej w stronę moich pośladków, ale skutecznie je odpycham.
-Idę na chwilę do łazienki- przekrzykuję tłum, mając nadzieję, że mnie usłyszy. Przepycham się przez tłum ludzi, wchodzę do łazienki. Spoglądam w lustro i jedyne co widzę to pijaną dziewczynę, nie sądziłam, że po czterech drinkach będę już taka pijana. Naprawdę chcę już wracać do domu, wybieram numer na taksówkę, słyszę dwa sygnały po czym ktoś odbiera.-Camila?- ej, kojarzę ten głos-Dlaczego dzwonisz do mnie o drugiej w nocy?-to głos Lauren, serio musiałam akurat się pomylić i zadzwonić do niej.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz dziewczynę?-jestem chyba serio za bardzo pijana, dlaczego ja w ogóle kontynuuje z nią rozmowę?
-Camila, czy ty jesteś pijana?
-To nie twoja sprawa-co ją to w ogóle obchodzi co robię ze swoim życiem, ma swoją Lucy to niech nią się zajmie.
-Porozmawiamy jutro, jak będziesz trzeźwa-nawet nie chcę z nią rozmawiać-pa skarbie-rozłączyła się, tak po prostu, jeszcze po tym wszystkim ma czelność mówić do mnie ,,skarbie". Z nią już naprawdę jest coś nie tak.
czeeeesc kochani, jak tam wasze egzaminy, mozecie oczywiscie zostawic gwiazdke pod rozdzialem!!!
love was