Brandy

1.1K 38 42
                                    

Pov. Brooklyn

Od kilku dni, Andy unika wszystkiego co jest związane ze mną . Mało tego, gdy wchodzę do kuchni on wychodzi, kiedy siedzę w salonie i gram, chłopak nawet tam nie zerknie. Całe dnie za nim latam lecz tylko wymówię jego imię, nawet dobrze nie zacznę zdania, a odpowiada, że nie ma czasu. Rozumiem wszystko, można mieć nawał pracy, tylko szkoda, iż blondyn siedzi w pokoju i patrzy się w telewizor...

Z każdym następnym olaniem mnie, było mi coraz ciężej...

W końcu porozmawiałem z Rye'm na ten temat. Stwierdził, iż łatwiej mi będzie dostać się do blondyna jak oni wyjdą, dlatego dziś zostaje z nim sam , a reszta wybywa na melanż. Kiedy standardowo zapytali się go czy idzie, odpowiedział, że źle się czuje - zapewne myśląc, iż ja pójdę z nimi. Niestety "ważna wizyta u lekarza" mi w tym przeszkodziła

- Bądź grzeczny, wrócimy nad ranem - usłyszałem troskliwy głos Mikey'a, skierowany w stronę Fovv'sa, co oznacza, że to już ta godzina

- Spróbuj to załatwić - dosłownie sekundę później, w moich drzwiach stanął Bee

- Bawcie się dobrze! - krzyknąłem za nimi, tym samym uświadamiając Fovv'iego, że zostałem

Odczekałem pół godziny po czym ruszyłem w stronę pokoju chłopaka. Zapukałem dwa razy lecz nie dostałem odzewu. Stwierdziłem, że pierdole uprzejmości, po prostu chwytając za klamkę oraz wchodząc jak do siebie. Pomieszczenie było puste lecz na łóżku leżały jego rzeczy, więc zapewne zaraz tu przyjdzie. Rozsiadłem się wygodnie na pościeli, a po kilku minutach zawitał Fovv's

- Co ty tu robisz Brook? - zapytał nie pewnie, stojąc przy drzwiach

- Wyjaśnisz mi może, dlaczego mnie unikasz? - zbyłem go, wyczekując odpowiedzi

- Nnie uniikam cię - zająkał się, podchodząc do łóżka - Jestem zajęty, mógłbyś wyjść? - spojrzałem na niego z niedowierzaniem, podnosząc się z łóżka

- Czym Andy? Nowym odcinkiem? A może będę ci przeszkadzał podczas jedzenia hmm? - warknąłem, przyszpilając blondyna do ściany - Odkąd cię pocałowałem na scenie zachowujesz się inaczej... Chcę wiedzieć co jest tego powodem - szepnąłem, patrząc mu wymownie w oczy

- Nie wiem o czym mówisz Brooklyn - chłopak odwrócił wzrok

- Sądzę, że jednak wiesz. Jestem aż taki zły? Nie podobało ci się? Powiedz coś - złapałem go za twarz, by nie oderwał oczu od mojego spojrzenia

- Ja... - widziałem po nim, iż nie wie co powiedzieć, więc zacząłem działać inaczej

- Nie podobam ci się Fovv's? - mruknąłem, przygryzając płatek jego ucha

Językiem tworzyłem sobie ścieżkę, począwszy od policzka do szyi, którą zahaczyłem zębami, by zostawić po sobie czerwony ślad

- Brook... Proszę... Przestań - jęk uciekł z jego warg, gdy oblizałem swoje dzieło

- Nie wydaje mi się, byś na prawdę tego chciał - szepnąłem, dociskając kolano do nadbrzmiałego kroku blondyna

- Proszę - mruknął, przygryzając wargę

- Jesteś pewny? - zapytałem, przysysając się do obojczyka chłopaka

- Ja.. Uhhh.. Boże... - krzyknął, kiedy ścisnąłem jego pośladki

- Grzeczny chłopiec - odparłem, podnosząc go za uda

Nakierowałem się na łóżko z Andy'm na rękach, od razu nad nim zawisając oraz atakując te malinowe wargi. Wielokrotnie prosiłem o dostęp lecz blondyn był nie ugięty. Odsunąłem się od niego, oczekując wyjaśnień lecz ani mu się śniło mi ich udzielić

One Shoty || RoadtripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz