.13.

2.3K 64 2
                                    

-Dlaczego to robisz? - Westchnął zrezygnowany i oparł się ręką o ścianę, spoglądając za mną. Weszłam do kuchni i wróciłam po chwili z miską pianek, po czym minęłam go i weszłam do pokoju. Usiadłam po turecku na łóżku i sięgnęłam po jedną ze swoich robótek, co jakiś czas podjadając miękkie żelki. Pies położył się pod łóżeczkami i mruknął cicho, unosząc jedynie wzrok na chłopaka, który po chwili wszedł za mną do pomieszczenia. 
Okno było uchylone, więc do środka wpadało świeże powietrze. Poczułam jak łóżko obok mnie, ugina się pod ciężarem Luke'a. Spojrzałam na niego kątem oka, nie przerywając swojej pracy. Po chwili jednak zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. 

-Pogadaj ze mną normalnie bo załatwię sprawę inaczej. - Wyszeptał koło mojego ucha, specjalnie zahaczając wargą o płatek mojego ucha. W tym samym czasie, poczułam również jak jego dłoń, wędruje po moim udzie. Przerwałam na moment szydełkowanie i zamknęłam na moment oczy. Poczułam na swoich plecach dreszcz. Uniosłam na niego spojrzenie, wypełnione trwogą. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie jego oczu, bym wiedziała że nie ma na myśli żadnej krzywdy, względem mnie czy dzieci. Speszona odwróciłam wzrok i wzięłam w palce jedną z pianek, by po chwili wcisnąć mu ją w usta. 
-Nie podniecaj się, nie mam ciała takiego jak kiedyś. - Burknęłam cicho i wróciłam do swojej robótki. 

Chłopak westchnął ciężko i oparł głowę na moim ramieniu, pomrukując jak niezadowolony kotek. Skończyłam robótkę i odłożyłam ją na bok. Spojrzałam na niego i westchnęłam cicho, opierając usta na czubku jego głowy. Objęłam go ramieniem a Luke wtulił się we mnie, po chwili popychając na plecy. Spojrzałam na niego, jednak ten nie podjął żadnych działań które w jakikolwiek sposób miałby przekonać mnie do niego. Wtulił twarz w moje ciało i zamknął oczy, obejmując mnie. 
Pogłaskałam go delikatnie po głowie i westchnęłam, wpatrując się w sufit. To wszystko zaczynało być zbyt skomplikowane, a sądziłam że wszystko się skończyło, jeszcze przed porodem. Jak bardzo się myliłam. 

Zakryłam dłonią usta i ziewnęłam, momentalnie czując jak napływa na mnie zmęczenie. Spanie po dwie czy góra trzy godziny dziennie w ciągu dnia i zarywanie nocek, powoli dawało o sobie znać. 
-Prześpij się. - Mruknął Luke, na co ja pokręciłam głową. 
-Nie mogę. - Otworzyłam oczy, kiedy tylko uświadomiłam sobie że je zamknęłam. 
-Możesz, a nawet powinnaś. - Przyłożył palce do moich powiek i przymknął je, na co ja odepchnęłam jego rękę. 

Wstałam powoli i westchnęłam cicho, pocierając przy tym twarz. Zaraz potem poczułam jak jego dłonie oplatają się wokół mojej talii. Uniósł nieco moją koszulkę i pocałował skórę, na co, mimowolnie drgnęłam. 
-Luke. - Mruknęłam wyraźnie niezadowolona i spojrzałam na niego, napotkałam jednak tylko spojrzenie jego niebieskich oczu. -Idę do łazienki, puść mnie. - Podniosłam się

Kiedy wyszłam z pokoju, wplątałam palce we włosy i przymknęłam na krótką chwilę oczy. Zamknęłam już tę furtkę życia i wyrzuciłam klucz, nie miałam zamiaru wyrabiać nowego czy szukać starego. Zamknęłam za sobą drzwi i umyłam twarz w chłodnej wodzie. W ogóle mi to nie pomogło, nadal czułam emocje rozpalające mnie od środka. 
Kąpiel przełożyłam na kolejny dzień, dziś nie miałam na to sił a tym bardziej nie chciałam brać kąpieli przy nim. 
Wróciłam do pokoju wcale nie poprawionym nastroju i ujrzałam jak Luke tuli Eli, najwidoczniej musiała się obudzić a przy nim uspakajała się niemal od razu. To zachwycające. 
Podeszłam do nich powoli i oparłam dłonie na jego przedramionach, wpatrując w uśmiechniętą buźkę dziewczynki. Poprawiłam jej śpioszki a ta wyciągnęła rączki, cichutko gaworząc przez sen. Zaśmiałam się lekko na tę reakcję i cmoknęłam ją w wyciągniętą dłoń. Złapała mój palec i trzymała, tuląc się do chłopaka. 

-Nie puści mnie teraz. - Zaśmiałam się cicho i uniosłam wzrok na niego. Ten jednak ucałował jej malutką rączkę, która zaraz mnie puściła i oparła się na jego ustach. Odsunęła go w swój nieporadny sposób i mruknęła niezadowolona. 
-Widzisz, już ma swoje zdanie. - Przyznałam rozbawiona i odsunęłam się nieco. Luke wzruszył niedbale ramionami, kiedyś zapewne by zaoponował że to nieprawda, że w tak młodym wieku dziecko nawet nie wie co się dzieje. Teraz jednak, zmienił podejście zupełnie. 

Położył się z malutką na łóżku, na plecach, Eli układając na swojej klatce piersiowej. Mała zadowolona z takiej żywej poduszki, wtuliła się w niego a ja stanęłam koło łóżeczka Oliviera i westchnęłam cicho. Ostatecznie wzięłam go na ręce i przytuliłam do siebie cmokając w nosek, mojego łobuziaka. 

-Pomożesz mi ich później wykąpać? - Zapytałam po chwili, wiedząc że Luke nie śpi. Uniósł na mnie wzrok i przytaknął głową. Ułożył się wygodniej i oparł dłoń na pleckach Elisabeth, przysypiając sobie. Usiadłam koło niego z chłopcem i ułożyłam się, opierając głowę o jego ramię. Nie wiem nawet kiedy zamknęłam oczy i pogrążyłam się we śnie, a przynajmniej krótkie drzemce. 

Obudziłam się czując jak Olivier wierci się, cicho dając znak że już pora na karmienie. Sama to również wyczułam i spojrzałam na dzieciaki. Luke nadal spał, więc wykorzystałam tę chwilę i jedynie podniosłam się lekko, bardziej opierając się o plecy. Odsłoniłam się i ziewnęłam cicho, zaczynając karmić chłopca. Pogłaskałam dziewczynkę po główce, gdyż ona również zaczęła się budzić. Nie spostrzegłam nawet kiedy chłopak się obudził i przyglądał nam. Uniosłam wzrok na jego twarz i aż drgnęłam przestraszona. 
-Nie rób tak, myślałam że śpisz. - Zamknęłam oczy i odetchnęłam cicho. 
-Już nie. - Mruknął lekko zachrypniętym głosem i przeciągnął się ostrożnie. 

Kiedy skończyłam karmić chłopczyka, odsunęłam go od siebie i podałam go chłopakowi. Zaraz potem zasłoniłam się i wzięłam dziewczynkę, odkrywając drugą pierś by ją nakarmić. Luke posadził na sobie Oliviera i zaczął robić głupie miny. 
-Lepiej postaraj się żeby mu się odbiło a nie uczysz go brzydkich rzeczy. - Mruknęłam wciąż nie do końca obudzona. 
-Już, już. - Powiedział, po czym wstał ostrożnie i zaczął się kręcić po pokoju, bujając chłopczyka na rękach. 
Uśmiechnęłam się lekko patrząc na nich i głaszcząc kciukiem dziewczynkę. 

-Za chwilę pójdę przygotować wodę. - Powiedziałam kiedy skończyłam karmienie. 
-Okej. - Przytaknął na moje słowa. 

Kiedy dzieciaki były wykąpane i ubrane w swoje śpioszki, wyjątkowo nie chciały iść spać. 
-Zrobię ci łóżko i poczytam im... - Odparłam, będąc kompletnie zakręcona i ciągle coś było do zrobienia, więc kręciłam się jak bączek po pokoju. Do czasu, aż nie poczułam jego dłoni na swoich biodrach. 
-Spokojnie, umiem zrobić sobie łóżko, wolę ci pomóc. - Mruknął koło mojego ucha a ja obejrzałam się na niego. Zagryzłam lekko wargę i przytaknęłam lekko głową. 
-Dobrze. - Odparłam cicho. 

Na skraju raju 🗝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz