- Ten chwyt po niżej pasa lepiej zostaw dla kogoś innego bo przy mnie zrobisz sobie krzywdę przez to. Lili zrozum jesteś moja. - na te słowa drzwi do jego domu otworzyły się z hukiem, a widok osoby, która w nich stała mnie sparaliżował.
Na werandzie przed drzwiami stał mój tata wraz z moją mamą. Wzrok mamy zatrzymał się na Jason'nie, który cały czas przyciskał mnie do ściany swoim ciałem, tata przyglądał się całej sytuacji nieustępliwym wzrokiem. Patrzyłam na moich rodziców przerażonym wzrokiem podczas gdy Jason był spokojny i cały czas obserwował mojego tatę.
- Liliana wróć do domu proszę cię. - płaczliwy głos mamy łamał mi serce ale nie mogłam zapomnieć tego co zrobił i tata.
- Mamo ja nie mogę wrócić. Najlepiej będzie dla was jak zostawicie mnie w spokoju.
- Ale dlaczego? Boisz się tego mężczyzny? On cię biję lub przetrzymuje?
- No nie tego już za wiele! Nie widzi tego pani? Ślepa jest pani czy jak? Przecież to nie ja biję Lili, a pani mąż! - krzyk Jasona lekko mnie przeraził ale mimo to mocno się w niego wtuliłam.
- Lili proszę cię wróć bo inaczej będziemy dzwonić po policję.
- To dzwońce proszę bardzo i każdy się dowie, że pani mąż nie jest taki idealny. Proszę bardzo niech pani dzwoni, pożyczyć pani telefon? - Jason podszedł do mojej mamy podając jej swoją komórkę. Kobieta przyglądała się mężczyźnie lecz nic nie zrobiła, w jej oczach widziałam łzy ale mimo wszystko nie chciałam wrócić do domu nawet jeśli taty by tam nie było. Śmiech Jasona mnie otrząsnął, spojrzałam na niego.
- Dobranoc państwu i nie życzę sobie abyście mnie nachodzili. - powiedział mężczyzna i zamknął drzwi z hukiem, a następnie zakluczył. Odwrócił się do mnie i poszedł do kuchni.
- Jason? A jak on wróci z policją? - spytałam idąc za nim.
- Moja droga Lili jeśli on wróci tutaj z policją to nie ujdzie mu to na sucho. Przyjedzie tutaj i co? Powie że uciekłaś? Jeśli tak to czemu? Przetrzymuję cię tutaj? Będą ci zadawać pytania i mnie też i zaczną wszczynać śledztwo. Biling z twojego telefonu, że dzwoniłaś do mnie, kamera przed moimi drzwiami też pokażą, że jesteś tutaj dobrowolnie. Nie wepchnąłem cię tutaj, nie zaciągnąłem, nic nie zrobiłem co by wskazywało na to, że jesteś tutaj na siłę. Oh Liliano, jesteś tutaj bezpieczna, a on wie co grozi wezwanie policji i to nie skończy się jego sukcesem. - mówił to takim głosem, że wierzyłam we wszystko. Stał tyłem do mnie podczas gdy ja siedziałam przy wyspie. - Chcesz coś zjeść, napić się czy może jesteś śpiąca?
- Nie dzięki.
- Jutro idziesz do szkoły tak?
- No właśnie szkoła... - westchnęłam na co mężczyzna odwrócił się do mnie przodem i oparł dłońmi o blat szafek za sobą.
- O co chodzi? Nie chcesz iść? Boisz się tam czegoś lub kogoś?
- Nie chodzi o to w szkole jest wszystko w porządku ludzie bardziej uważają żeby nie wpaść na mnie niż na odwrót ale ojciec.
- Przyjedzie po ciebie? Posłuchaj Lil, ja cię tam zawiozę i przyjadę po ciebie, będę czekał aż nie wejdziesz do szkoły, a stamtąd cię nie porwie.
- Ale ty masz pracę, nie możesz tak...
- Mogę co tylko chcę kochanie. Ja pracuję dla siebie samego mogę nawet wziąć miesiąc wolnego jeśli będę chciał. Teraz jest bardzo dobry okres dla mojej firmy więc nie muszę tam być cały czas.
- No dobrze. Wiesz ja długo u ciebie nie będę, jutro albo pojutrze pojadę do Amandy, a później przeprowadzę się do babci.
- To jest wykluczone Lili. Zostaniesz tutaj dostaniesz wszystko co tylko zechcesz.

YOU ARE READING
Inna
Ficção AdolescenteMoi rodzice i rodzeństwo myślą, że jestem taka szara myszka. Dziadkowie uważają mnie za grzeczne dziecko, lecz ja jestem całkiem przeciwieństwem tego co wszyscy myślą. Wychowałam się sama ale nie wychowała mnie ulica. Mam mnóstwo przyjaciół ale tyl...