- Po prostu wsiądź do samochodu! - krzyk mężczyzny nakazał mi go posłuchać, więc wsiadłam, a samochód odjechał szybciej niż myślałam, a moja szkoła zastała w tyle.
Jechaliśmy w ciszy. Kompletnie nie poznawałam okolicy i trochę się zaczynałam bać co Jason chce zrobić na takim odludziu, a co najgorsze gdzieś daleko poza granicami miasteczka. Po chwili zaczynałam widzieć jakieś pojedyncze domy ale nadal nie znałam okolicy. Spojrzałam na telefon i smętnie westchnęłam opierając głowę o szybę. Wiedziałam, że muszę wrócić do swojego miasteczka, do szkoły, do przyjaciół, do babci i na pogrzeb dziadka. Pojedyncze łzy spływały mi po policzkach, a ja nie chciałam ich ścierać. Nawet nie zauważyłam, że się zatrzymaliśmy przed jakimś domem. Jason podszedł do mojej strony drzwi otwierając je od zewnątrz. Podał mi rękę aby pomóc mi wysiąść lecz ją zignorowałam. Byłam na niego zła, że mnie wywiózł gdzieś daleko od wszystkiego co znam. Weszłam do ogromnego domu pierwsza i rozejrzałam się uważnie. Dom był urządzony z lekkim przepychem w czarno białym stylu z lekkimi akcentami drewna w naturalnym ciemnym odcieniu.
Jason przeszedł obok mnie i zniknął gdzieś za jakimiś drzwiami. Ucieszyłam się, że zniknął. Podeszłam do drzwi frontowych i szarpnęłam za mnie - zamknięte. Obejrzałam dokładnie drzwi i żadnych zamków widocznych tylko dziurki na klucze. W myślach zaczęłam kląć. Poszłam tam gdzie mężczyzna, z którym tutaj przyjechałam, a pomieszczenie okazało się kuchnią. Duża przestronna i nowocześnie urządzona byłaby rajem dla każdego kucharza. Po środku pomieszczenia stała wyspa z palnikami. Za wyspą cała ściana była w szafkach wiszących i stojących jedyną przerwą w szafkach wiszących było okno. Wszystkie sprzęty typu lodówka czy zmywarka były pod zabudowę więc nawet nie wiedziałam gdzie co jest. Po prawej stronie były jakieś drzwi, a po lewej kolejne szafki.
Jason siedział przy wyspie nic nie robiąc. Twarz miał schowaną w dłoniach jakby chciał ukryć to, że płacze. Usiadłam obok niego nic nie mówiąc. Po dłuższej chwili mężczyzna usiadł prosto, a ręce położył na blacie. Na jego twarzy było widać jedynie lekkie zmęczenie.
- Chcesz coś zjeść? - spytał zbyt wesołym tonem głosu.
- Nie.
- Jesteś zła?
- Jeszcze pytasz? Czemu nie mogłam iść do szkoły?
- Bo ci, którzy tam byli nie cofną się przed niczym.
- Chce wrócić do miasteczka.
- Chcesz wrócić? - jego ton głosu był wściekły ale mimo to nadal byłam nie ustępliwa i pokiwałam twierdząco głową co jeszcze bardziej go rozsierdziło. - A gdzie ty chcesz wracać? Do domu gdzie biję cię ojciec? Do babci, która już mało pamięta bo tak się załamała po śmierci męża, że się pochorowała jeszcze bardziej, a może do swojej tak zwanej przyjaciółki?
- Amanda jest moją przyjaciółką!
- Ah tak?! A kto ci pomógł jak jak ojciec cię uderzył?
- A przez kogo mnie uderzył?! - nie dałam rady się powstrzymać musiałam zacząć krzyczeć na niego tak samo jak on krzyczał na mnie. - Nie wszystko się kręci wokół ciebie Jason. Czasem trzeba też pomyśleć o innych...
- Tak i być taką dobrą matką Teresą jak ty? Tak mam żyć? Ty chcesz tak żyć? Lili zastanów się nad sobą czasem i przestań zawsze wszystkim pomagać, bo to się nie uda, żyj jak ty chcesz. - podszedł do mnie i złapał za ramiona odwracając mnie przodem do siebie. -Zacznij patrzeć tylko na siebie, bo nikt ci nie pomoże wstać tak jak ty sama sobie. Bądź czasem samolubna, tak jest zbudowany ten świat dziewczyno. - Jason puścił mnie i odszedł gdzieś zostawiając mnie samą w tej wielkiej kuchni, która teraz wydała się jeszcze większa.
Siedziałam tak bardzo długo i myślałam nad tym co mi powiedział, może miał rację i nie warto zawsze wszystkim pomagać tylko trzeba zacząć żyć po swojemu na swoją modłę. Żeby tak właśnie było musiałabym zmienić szkołę, odciąć się od rodziny, zacząć żyć dla samej siebie. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwoniący telefon, a na wyświetlaczu ukazał się napis - Amanda.
- Halo? - odebrałam.
- Lili nie wywracaj oczami! Gdzie ty jesteś? Czemu nie było cię w szkole? Nie ma cię również w domu, ani w żadnym znanym mi miejscu.
- W sumie to ja sama nie wiem gdzie ja jestem.
- Jak to? Zgubiłaś się? Porwali cię? Chcą okup? Ile?
- Amanda nie nakręcaj się. Nikt mnie nie porwał ani też się nie zgubiłam. Po prostu... - przerwałam na chwilę bo do kuchni wszedł Jason patrząc na mnie. - Ja po prostu jestem...
- Skłam. - cichy głos mężczyzny był zbyt stanowczy żeby odmówić.
- Miałam wypadek i jestem w jakimś szpitalu.
- Lili nie kłam bo obie wiemy, że nie umiesz kłamać. - na te słowa Amandy podszedł do mnie Jason i lekkim lecz stanowczym ruchem odsłonił mi szyje przerzucając włosy na drugie ramię, a następnie czule pocałował mnie w szyję lekko ją ssąc. Na ten gest westchnęłam przeciągle, więc mężczyzna odwrócił mnie i podniósł lekko sadzając mnie na szafce kuchennej po czym przejechał swoją dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda na co znów jęknęłam do słuchawki. - Lili już rozumiem! Ale to mogłaś powiedzieć! - słowa przyjaciółki wyrwały mnie z tego amoku, a uśmiechnięty Jason odszedł i zaczął szukać czegoś w szafce.
- Ale co powiedzieć?
- Z kim? Albo czekaj sama zgadnę...
- Ale co z kim jak to?
- Lili tak się jęczy tylko w jednej sytuacji. Chcecie to powtórzyć to ja wam nie przeszkadzam powodzenia. Aha! Tylko później wszystko mi wyśpiewasz ja o to zadbam.
-Ale co... - przerwał mi dźwięk rozłączonego połączenia. Wściekle i ozięble spojrzałam na mężczyznę, który zadowolony przyglądał mi się jedząc batona. Zeskoczyłam z szafki i podeszłam do niego.
- Co to miało być do cholery?! - popchnęłam go na tyle mocno i niespodziewanie przez co mężczyzna się zachwiał lekko do tyłu.
- Jak to co? Myślisz że pozwoliłbym ci powiedzieć to gdzie jesteśmy i co się z tobą dzieje? Czasem naprawdę nie myślisz. Twój kochany tatuś i moi wrogowie są zdolni nawet do podsłuchiwania twoich znajomych. Ponad to jakby ci się nie podobało...
- Wykorzystałeś mnie!
- A w żadnym wypadku złotko! Jakbym cię chciał wykorzystać to już byś nie była dziewicą, a co najważniejsze nie byłabyś tutaj ze mną dzisiaj.
- Czasem jesteś taki podły. - powiedziałam cicho po czym usiadłam przy wyspie zaczynając płakać z bezsilności i ukrywając twarz w dłoniach. Poczułam jak Jason mnie przytula, a później wbija igłę w szyje, jedynie co pamiętam to zasypianie i ciemność.
YOU ARE READING
Inna
Teen FictionMoi rodzice i rodzeństwo myślą, że jestem taka szara myszka. Dziadkowie uważają mnie za grzeczne dziecko, lecz ja jestem całkiem przeciwieństwem tego co wszyscy myślą. Wychowałam się sama ale nie wychowała mnie ulica. Mam mnóstwo przyjaciół ale tyl...