Black-123: Wyślij mi proszę zdjęcie swojej twarzy. Nie lubię rozmawiać z kimś kogo nigdy nie widziałem. Sama twarz nic więcej.
Przez chwilę się wahałam czy wysłać mu swoje zdjęcie, ale co może się stać złego? A nawet jeśli to mój tata mi pomoże, w końcu taką ma pracę. Poprawiłam włosy i wysłałam mu swoje zdjęcie. Siedziałam lekko zestresowana nie wiedząc czemu. Spojrzałam na sztalugę ostatni raz i oczy zaczęły mi się lekko przymykać ale powiadomienie o nowej wiadomości mnie rozbudziło. Szybko otworzyłam wiadomość, w której było zdjęcie faceta z włosami do ramion, brodą, w koszuli i czarnej marynarce. Postanowiłam zapisać zdjęcie, jak tylko się spotkam z moja przyjaciółką wszystko jej opowiem i pokażę zdjęcie bez potrzeby logowania się na konto strony. Do zdjęcie była jeszcze wiadomość tekstowa.
Black-123: Pięknie wyglądasz, w twoich oczach widać, że jesteś skryta. Ponad to ładnie malujesz. Ośmielę się zadać pytanie czy malujesz portrety?
Czarna-owca: Raz próbowałam i nie wyszło, więc odpowiedź brzmi "nie". I nawet niech ci na myśl nie przychodzi namawianie mnie bo odmówię i przestanę odpisywać. W sumie sama nie wiem po co piszę, bo to do niczego nie prowadzi.
Black-123: No dobrze nie będę cię namawiał ale pod warunkiem, że mi sprzedasz swój obraz.
Facet działał mi na nerwy i to bardzo ale mimo to postanowiłam dalej pisać z nim. Miał w sobie coś co nie pozwalało mi z nim nie pisać. Westchnęłam głęboko i napisałam do niego.
Czarna-owca: Jeśli tak bardzo zależy ci na moim obrazie to jutro napiszę ci adres i masz być o 12 punktualnie jeśli się spóźnisz to nie sprzedam ci żadnego obrazu. Pozwól, że pójdę już spać.
Po tej wiadomości zamknęłam oczy i odleciałam do krainy Morfeusza. Rano obudziłam się dość wcześnie, poszłam odbyć codzienną poranną toaletę gdzie również się ubrałam w czarne rurki z dziurami i czarną koszulką. Zeszłam na dół do kuchni gdzie nikogo nie było, wcale mnie to nie zdziwiło wręcz przeciwnie to była norma. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam przy wyspie kuchennej. Zjadłam śniadanie włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do siebie. Usiadłam przy biurku i z westchnieniem otworzyłam książkę do biologi zaczynając się uczyć robiąc notatki do jakiegoś starego zeszytu. Po kilku rozdziałach oprzytomniałam i weszłam na portal dla amatorów malarstwa po czym napisałam do "Black-123" mój adres. Zablokowałam telefon powracając do nauki. Z amoku nauki wyrwał mnie dźwięk wiadomości na portalu.
Black-123: Otworzysz czy nadal mam czekać?
Zdziwiona spojrzałam na zegarek była jedenasta pięćdziesiąt dziewięć. Pokiwałam głowa z aprobatą i zeszłam na dół, a następnie poszłam na dwór do furtki w celu otworzenia jej mojemu gościowi.
- Cześć. - powiedziałam nieśmiało na co się uśmiechnął przyjaźnie i wszedł na podwórko.
- Witam panno...?
- Liliana Jackson. - przedstawiłam się podając mu rękę, którą uścisnął z uśmiechem. Cholernie pięknym uśmiechem. Jego pełne, różowe usta zaczęły kusić aby się w nie wpić. Po chwili jednak oprzytomniałam krzycząc na siebie w myślach o czym ja myślę przecież ja go nawet nie znam, ponad to on chce tylko kupić mój obraz. - Skąd pomysł, że jestem panną?
- Masz dopiero siedemnaście lat to dużo za młodo jak na małżeństwo, stąd ten pomysł. - zarumieniłam się na jego słowa choć wcale nie wiem czemu. W pokoju pokazałam mu swoje obrazy. - Są piękne tak samo jak ich autorka. Myślałem nad plażą lub bezludną wyspą. Pięć tysięcy za obraz?
- Co?! - zdziwiłam się taką sumą. Nie są tyle warte.
- Masz rację, piętnaście powinno starczyć ale tylko czekiem może być?
- Oszalał pan one nie są tyle warte to... dużo za dużo. Liczyłam na tysiąc jestem amatorką nie malarką.
- O tym nie będę dyskutował. Obrazy bardzo mi się podobają, a ty czy jesteś malarką nie świadczy szkoła czy papierek, a talent nie sądzisz?
- Może i ma pan...
- Przestań mówić mi na pan! - krzyknął przez co wzdrygnęłam się i lekko zdziwiłam jak można krzyczeć na kogoś w jego własnym domu będąc obcą osobą. - Przepraszam nie powinienem krzyczeć, jestem Jason. - uśmiechnął się, a mnie znów zmiękły nogi i odwzajemniłam uśmiech czerwieniąc się na co uśmiech mojego gościa tylko się powiększył.
- Wybacz, Jason.
Staliśmy chwilę w ciszy, a nagle poczułam coś ciepłego i miękkiego na ustach.

YOU ARE READING
Inna
Teen FictionMoi rodzice i rodzeństwo myślą, że jestem taka szara myszka. Dziadkowie uważają mnie za grzeczne dziecko, lecz ja jestem całkiem przeciwieństwem tego co wszyscy myślą. Wychowałam się sama ale nie wychowała mnie ulica. Mam mnóstwo przyjaciół ale tyl...