Żeby opisać skalę znudzenia, towarzyszącego oczekiwaniu na swoją kolej, powiem jedno — zaczęłam liczyć okna Siedziby.
Wewnątrz Jadłodajni panuje nieco większy spokój, bo porządku pilnują tam wyznaczeni do tego zadania Wolontariusze.
Kolejne porcje są wydawane. Zniecierpliwiona przeciskam się przez grupkę rozgadanych delegatów, którzy blokują drogę. Szybkim ruchem zgarniam talerz z lady, drugą ręką sięgając po sztućce. Brat podąża za moim przykładem. Wkraczamy do drugiej, znacznie większej sali — jadalni.
Skanuję wzrokiem każdy z podłużnych stołów, mając nadzieję na dostrzeżenie znajomej twarzy i zajętego dla siebie miejsca. Z tylnego rzędu na końcu pomieszczenia macha ręka, której rudowłosa właścicielka usilnie próbuje zwrócić na siebie uwagę. Przerywa czynność, kiedy widzi, że zmierzamy w jej kierunku.
Yaline to niska dziewczyna o włosach w odcieniu połyskującej miedzi, których końcówki z ledwością dosięgają ramion. Próba ogarnięcia sterczącego bałaganu na jej głowie za pomocą mizernej gumki do włosów, przypomina słaby żart.
— Nareszcie! — Yal prawie podskakuje na siedzeniu.
Jej mowa ciała jest znacznie głośniejsza od wypowiadanych słów. Żywo gestykuluje, a przy każdym ruchu rąk dziewczyny, plecione bransoletki kręcą piruety wokół nadgarstków
— Ja już dawno zdążyłam zjeść te przyjarane naleśniki, a wy gdzie żeście tak długo stali?
— W kolejce — wzdycha mój brat, a ja zajmuję miejsce obok koleżanki. On też po chwili siada na krześle z mojej prawej.
— No to opowiadajcie — rudowłosa ze sporym rozmachem kładzie ręce na stole.
Jej blade ramiona wyraźne kontrastują z moimi i brata. Faktem jest, że śniadość to cecha charakterystyczna naszej rodziny.
— Jak przeżyliście wstawanie tak wcześnie rano? Nyx?
— Żyję. Chyba — stwierdzam.
— A ty, Flaren?
— Nie jest najgorzej — odpowiada mój brat.
— Mów za siebie... — Uciskam palcami skroń. — Czuję się, jakbym całą noc nie mrugała.
— Czyżbyś znowu zarywała nockę? — Yaline rusza brwiami sugestywnie.
— Nie, wcale — w moim tonie wyraźnie słychać sarkazm.
Flaren spogląda na mnie pytająco.
— Ćśś, ty nic nie słyszałeś — przykładam palec do ust w geście milczenia.
— Spoko — odpowiada natychmiastowo.
Na szczęście, nie ma potrzeby z nim negocjować, Flaren to jednak dobry powiernik.
— W ogóle, widziałaś te tłumy? Jak zwykle skończymy na tyłach! — narzekam, zmieniając temat.
— Niekoniecznie — Yaline uśmiecha się tajemniczo.
— No nie mów, co tym razem? — przerywam krojenie naleśnika, by obrócić się twarzą do nachylonej nad moim talerzem Yal.
— Moja siorka zajęła dla nas miejsca w pierwszym rzędzie — opierając podbródek na dłoni, szczerzy się w uśmiechu, odsłaniającym górne dziąsła.
CZYTASZ
Forest Blood
Werwolf❝ W waszych żyłach płynie leśna krew, a Las ma prawo zażądać jej z powrotem. ❞ Dźwięk wilczego wycia przeciął zastygnięte w ciszy powietrze, jak sztylet. Delikatne podmuchy wiatru rozniosły jego echo aż do najdalszego krańca Lasu. Kto by pom...