Ze słów Zeff'a wszyscy dowiedzieli się, że Grand Line nie jest tak prostym miejscem jak mogłoby się zdawać. Zbierają się tam najsilniejsi ze wszystkich czterech mórz. East Blue, West Blue, North Blue i South Blue, z tych czterech mórz, wszyscy z wielkimi ambicjami kierują się na Grand Line.
Dowiedzieli się o dawnej sławie Zeffa, który był wtedy nazywany Czerwononogim, ze względu na to, iż walczył właśnie nimi, a jego buty zawsze były skąpane w ich krwi.
Kończąc opowiadać, ujrzeli wielki Galeon na horyzoncie. Wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że jest to statek Don Kriega. Najwyraźniej po nakarmieniu swojego kapitana i towarzyszy, zamierzali ich zaatakować.
Zeff, jak i Sanji spodziewali się tego, jednak mimo to obaj byli zgodni z tym by ich nakarmić. Obaj znali ból, który towarzyszył głodowaniu na morzu. Jako kucharze nie mogli zostawić głodujących samych sobie. Ponadto dzielili wspólne marzenie, które nagle wymsknęło się Sanjiemu.
- Kiedyś z całą pewnością odnajdę All-blue.
Z każdą chwilą Galeon Don Kriega, był coraz bliżej Pływającej Restauracji Baratie, a gdy można by już z niego przeskoczyć, nagle morze rozstąpiło się, a razem z nim sam statek. Nakarmieni podwładni Kriega spojrzeli w kierunku, z którego wydawało im się, że zostali zaatakowani, gdy nagle ich oczom ukazał się człowiek, który stał za ich prawie całkowitym wyeliminowaniem.
- Jastrzębiooki Mihawk... - wyszeptał Zeff.
- Dlaczego tak nas dręczysz?! - krzyknął jeden z ludzi Kriega.
- Z nudów.
- Niech cię szlag! - krzyknął i strzelił w kierunku Mihawka, jednak ten z łatwością zmienił tor lotu pocisków, przy pomocy swojego najpotężniejszego na świecie ostrza - Yoru.
- To jest... - Zoro był wyraźnie podekscytowany widząc mężczyznę, którego zamierzał przewyższyć.
- Zoro, co się stało? - zapytał Usopp.
- Powód dla którego wypłynąłem na morze by zostać najsilniejszym. Najsilniejszy Szermierz na Świecie. Jastrzębiooki Mihawk. Nie spodziewałem się spotkać go tak szybko. - oznajmił po czym wskoczył na resztki ze statku Kriega i zbliżył się najbardziej jak mógł do Mihawka.
- Zoro, co ty wyprawiasz?! - krzyknął przerażony postacią Mihawka, Usopp.
- Spełniam marzenie i obietnicę. - odpowiedział pod nosem na pytanie Usoppa, po czym spojrzał na Mihawka - Skoro i tak masz sporo czasu. Zawalczmy.
- Z tobą? Jesteś za słaby. - odpowiedział Mihawk, na co Zoro w ogóle nie zareagował.
Mihawk widząc jego spojrzenie opuścił swoją małą tratwę na której siedział i skoczył. Jego szybkość w oczach Sasuke niczym nie różniła się od jego własnej.
- Powinieneś od razu dostrzec różnicę między nami. - oznajmił Mihawk, po czym złapał za krzyk, który wisiał na jego szyi. W rzeczywistości był to mały sztylecik.
- Żartujesz sobie? - Zoro po zawiązaniu bandamy na głowie i dzierżąc wszystkie trzy miecze, czuł się upokorzony widząc jak jego przeciwnik dobiera coś tak małego.
- Wybacz, ale nie mam nic mniejszego.
Słysząc te słowa, Zoro poczuł się jeszcze bardziej upokorzony, po czym zaatakował.
- Santoryu: Oni Giri!
Atak Zoro ku zaskoczeniu wszystkich został zatrzymany przez Mihawka bez większego problemu, czym wyraźnie pokazał dzielącą ich przepaść. Zoro jednak nie zamierzał na tym zakończyć tego pojedynku.
CZYTASZ
Przygoda Sasuke - Nowa Kraina
AventuraPo tym jak Naruto został 7 Hokage, a Sasuke zajmował się szukaniem informacji o Kaguyi pewnego dnia obudził się w zupełnie innym miejscu, niż dzień wcześniej zasnął. Szybko jednak zdał sobie sprawę z tego, że znajduje się na statku. Po siedemnastyc...