Rozdział 3.

4.7K 257 178
                                    

*Time Skip*

Dzięki temu, że był to piątek wolny od lekcji, Peter od rana patrolował ulice Nowego Jorku. Co chwilę jednak sprawdzał godzinę, ponieważ to dzisiaj miał zaplanowany seans filmowy z superbohaterami. Bardzo się cieszył, że o nim pomyśleli i go zaprosili, ponieważ był to świetny pretekst do lepszego poznania swoich idoli. Będzie tam również pan Stark, co licealistę mimo wszystko chyba najbardziej cieszyło. Ciężko pracował i nadal pracuje nad tym, aby ten mógł być z niego dumny, a nie tylko usprawiedliwiał jego błędy. A popełniał ich dużo, czego nie mógł sobie wybaczyć.

Uratował dzisiaj już jedną panią przed potrąceniem przez samochód, schwytał mężczyznę, który próbował ukraść torebkę starszej kobiecie i złapał dziecko, które uciekło nieuważnemu ojcu. Gdy wybiła czternasta, nastolatek wrócił do domu szykując się na niezapomniany dzień.

*.*

Seans filmowy odbywał się przed bazą Avengersów. Pod wielkim baldachimem znajdował się ogromny telewizor, przed którym stały wyglądające na wygodne jasne kanapy i fotele. Thor z Natashą rozmawiali cicho o czymś, czego młodzieniec nie mógł dosłyszeć, a Steve z Clintem i Bannerem właśnie śmiali się z żartu, który opowiedział ten pierwszy. James i Sam sprzeczali się co jest lepsze - War Machine James'a czy skrzydła Sama, a Vision i Wanda siedzieli razem przytuleni do siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie. Nawet Strange siedział razem z Wongiem i dyskutowali na jakiś temat. Licealista cieszył się, że mógł przebywać z takimi ludźmi, jednak z nikim nie rozmawiał, każdy był zajęty sobą. Więc nawet nikt nie zauważył, gdy chłopak wyszedł.

A Peter musiał wyjść z wygodnego namiotu, ludzie znajdujący się w środku zaczęli go przerażać. Było ich za dużo. Podziwiał ich i bardzo szanował, jednak fakt pozostaje faktem - onieśmielali go, czasami wręcz przytłaczając. "Dobrze, że film się jeszcze nie zaczął" - pomyślał.

Oddychając świeżym powietrzem, krążył wokół kwatery. W pewnym momencie zauważył Pana Starka stojącego obok białej budowli. Co dziwne, on również nie siedział z Avengersami, tylko spędzał tą chwilę sam. Przez moment nie zauważył młodszego chłopaka, a sam licealista miał ochotę obrócić się i pójść w drugą stronę. Jednak gdy brązowe oczy spoczęły na nim, wiedział, że już nie da rady uciec. Wzdychając cichutko podszedł bliżej i przywitał się grzecznie. Ruszyli powoli w kierunku baldachimu, pod którym byli stłoczeni superbohaterowie.

Stark wydawał się jakiś inny. Jakby patrzył na niego z większym zainteresowaniem i zaciekawieniem. Jakby w końcu zauważył coś, czego nie powinien.

- I jak ci się tu młody podoba? Nie siedzisz z resztą i nie czekasz na film? - Tony spojrzał na towarzysza z zainteresowaniem. Może w końcu to jest ta chwila, aby zadać chłopakowi pytanie, które dręczyło starszego od jakiegoś czasu.

- Podoba mi się bardzo, jest świetnie, naprawdę! A nie siedzę ze wszystkimi, ponieważ musiałem odetchnąć świeżym powietrzem. Duszno tam. - Parker odpowiadając czuł niepewność, mimo to, nie zająknął się ani razu, co w jego przypadku było dużym osiągnięciem. Iron Man również to zauważył. Przystanęli przy ścianie dzielącej ich od namiotu.

- Dobrze mi to słyszeć. - I w tym momencie Stark rzucił się na młodszego z zamiarem połaskotania go. Peter jednak nie przewidział tego, więc już po chwili szesnastolatek leżał na trawie, a miliarder siedział na nim okrakiem i go łaskotał.

Starszy spodziewał się głośnego śmiechu, jednak się rozczarował. Gdy upadli, nastolatek najpierw krzyknął, jakby ze strachu i bólu, potem dopiero zaczął się śmiać. Jednak Stark wyczuł, iż ten śmiech nie jest szczery. Słyszał fałsz, a to go jeszcze bardziej zaniepokoiło. Jednak nie dał tego po sobie poznać. Jeszcze chwilę pomęczył nastolatka, a gdy spojrzał w jego oczy, przestał w ogóle go dotykać. Tylko siedział na nim delikatnie i wpatrywał się w niego, dzięki czemu nastolatek był mu prawie wdzięczny. Prawie.

INNY | STARK & PARKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz