Rozdział 2.

5.3K 278 645
                                    

Następnego dnia znów patrolował ulice Nowego Jorku. Był piątek, więc jego opiekunowie wyjechali do pracy i nie wrócą szybciej, niż jutro w godzinach wieczornych. A na szczęście dzisiaj nie musiał się martwić szkołą.

Dlatego właśnie Peter cały poranek spędził na patrolowaniu ulic. Jednak jak na złość, przestępcy też zrobili sobie weekend, nie miał komu pomagać.

Było to nie na rękę chłopakowi, ponieważ miał za dużo czasu, aby myśleć. A nie chciał znów przeżywać swoich koszmarów na jawie.

Nagle w jego słuchawce coś strzeliło i usłyszał głos.

- Spider Man?

Chłopak w ostatnim momencie puścił kolejną nić, inaczej spadłby z przynajmniej trzydziestu metrów. Jednak odpowiedział.

- T-tak, to ja. Kto mówi?

- Cześć młody, Clint z tej strony, Hawkeye.

- O! Dzień dobry panu! W- W czym mogę pomóc?

- Słuchaj, jesteś może zajęty? Bo mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - W głosie Bartona było rozbawienie, które prawie cały czas go nie opuszczało.

- Nie, dzisiaj nikt nie łamie prawa, więc chyba jestem wolny. Słucham uważnie.

- No to świetnie. Thor chciał zobaczyć co to jest wesołe miasteczko i chciałem mu je pokazać, jednak stwierdziłem, że fajnie byłoby tam pójść w trójkę. Trochę się wyszalejesz, odmóżdżysz i nabierzesz nowej siły. O koszty nie musisz się martwić, ja stawiam. To co? Lecisz z nami?

Peter był w szoku. Pierwszy raz otrzymał taką propozycję.

Mógłby spędzić trochę czasu z tą dwójką i ich lepiej poznać! Od zawsze o tym marzył! A teraz miał szanse. Nie chciał jej zmarnować.

- Tak! Znaczy, chciałbym z wami pójść, nawet mam czas. To kiedy i gdzie mam być? - Głos chłopaka był przepełniony szczęściem, na co Clint się uśmiechnął, chociaż młodzieniec nie mógł tego zauważyć.

- Bądź za piętnaście minut w Stark Tower, stamtąd pojedziemy do wesołego miasteczka.

- Na pewno będę! Dziękuje bardzo!

Nastąpiło kolejne trzaśnięcie i głucha cisza.

Peter był w szoku.

„Może faktycznie to uszczypnięcie coś zmieniło."

Zaczął się kołysać w stronę domu z głośnym, radosnym śmiechem. Ludzie się odwracali za nim z uśmiechami na ustach.

***

Minęło siedem minut i nastolatek już stał w salonie Stark Tower. Był to jego rekordowy czas, bo musiał wrócić jeszcze do domu i wziąć rzeczy na przebranie.

Przed nim stał Clint ubrany w zwykłe czarne spodnie i koszulkę tego samego koloru. Obok niego stał Thor, który przeszedł przemianę.

Jego zwyczajowy strój i peleryna zostały zastąpione dżinsami i białym podkoszulkiem bez rękawów, przez co Peter czuł się przy nich jak dziecko, którym zresztą był.

Jednak mężczyźni robili piorunujące wrażenie.

Gdy miał się właśnie przywitać, do salonu wszedł jego mentor z uśmiechem na ustach.

INNY | STARK & PARKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz