Rozdział 12

24 2 3
                                    

-Padam z łaaap!-jęknęłam i polizałam zdartą krwawiącą poduszeczkę.-Czy możemy się zatrzymać? Jest już wieczór a my nadal idziemy bez żadnych przerw. Nawet na jedzenie nie znalazł się czas.

-Wytrzymaj, jeszcze tylko trochę i zrobimy sobie odpoczynek.-miauknął nawet się nie odwracając. Postój w miejscu którego nie znamy, aż prosi się o atak wroga.

-Mhm.-mruknęłam tylko i pokuśtykałam dalej. Wiedziałam, że muszę pokazać, że dobrze wybrał decydując by zabrać na podróż właśnie mnie.

Poczułam nieprzyjemne ssanie w żołądku. Zacisnęłam zęby. Chwilę później w i tak pulsującą bólem łapę wbił mi się cierń. Ciernisty Kieł zatrzymał się bym mogła go dogonić. Zerknęłam na położenie słońca. Było w połowie ukryte za drzewami.-Czy on chcę mnie wykończyć?-zastanawiałam się.

Szliśmy już tak długo, że straciłam nadzieje na postój, nie patrzyłam więc na niebo. Zamyślona próbowałam nadążyć za większym ode mnie kocurem.

-Uff...-zagapiłam się i wpadłam na mojego przewodnika.

-Co jest?-spytałam.

-Pora na odpoczynek.-przysiadł na przednich łapach.

-Gdzie niby?-rozejrzałam się. Nigdzie nie było zarośli odpowiednich do skrycia i wypoczynku. Czy on chce spać na gołej ziemi pokrytej jeszcze śniegiem? Łaciate Ucho nie był by zadowolony. Czy wie chociaż jak się leczy przeziębienie?

-Tutaj.-nim zdążyłam zadać jeszcze jakieś pytanie, już wspinał się po drzewie. Nie szło mu to zbyt dobrze jednak dał radę.-No właź. A może wolisz stać tam na dole wieczność?

-Już idę.-przysiadłam na tylnych łapach i zaczepiłam się o korę. Była miękka więc wejście na gałęzie było w miarę proste. Większym problemem było to, że była też lekko oblodzona.

-Dodatkowo nie musimy męczyć się polowaniem. Teraz choć trochę się najemy. Ale zgłodniałem przez tą podróż.

Tuż obok nas uwikłane było gniazdo. W środku leżało pięć jajek.

-Masz na myśli, że możemy je zjeść?

-Tak, tak.-pochylił się i przegryzł skorupkę. Na jego wąsy spływało białko.-No bierz. Gdy byłem w twoim wieku chętnie próbowałem nowych rzeczy.

Po chwili dołączyłam do posiłku. Smak był inny niż wszystko co dotąd jadłam. Mimo to nie zamierzałam wybrzydzać. Lepsze to niż nic! Jednak skąd jajka pod koniec pory nagich drzew?

-Wejdźmy trochę wyżej. Tak na wszelki wypadek.-zadecydował Ciernisty Kieł.
Całą noc trzymałam się kurczowo gałęzi przez co rano pazury bolały jak nie wiadomo co. Niestety podróż trwała w najlepsze.
-To wygląda na dobry teren łowiecki.-miałknęłam.-Nie powinniśmy to obejrzeć?
-Masz rację.
Rozeszlśmy się pomimo dominującego uczucia, że ktoś mnie śledzi. Mój mentor ruszył na Północ, ja zaś na południe. Znalazłam się przy polanie porośniętej niską trawą. Ledwo widoczną pod grubą warstwą śniegu. Przechadzało się po niej mnóstwo dzikich gołębi. To było świetne miejsce na polowanie, czy wylegiwanię się na słońcu. Przynajmniej w porę grzejącego słońca. W zasadzie chyba byliśmy niedaleko naszego terenu. Swoją drogą tyle razy zawracaliśmy i skręcaliśmy, że nie byłam pewna naszego położenia.
-Mieliśmy spotkać się o zachodzie przy naszym poprzednim przystanku.-miałknęłam do siebie.-To znaczy, że mam jeszcze trochę czasu. Już wiem! Zapoluję na jednego z tych ptaków.
Podkradałam się ostrożnie. Gdy dzieliła nas odległość dwóch ogonów wystrzeliłam w stronę ofiary. Próbował jeszcze odlecieć gdy załapałam mocno za pióra na ogonie. Na szczęście nie miał siły unieść  mnie że sobą, więc dobiłam go mocnym uderzeniem łapy. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałam się lecz nikogo nie zauważyłam. Muszę mieć  zwidy od tego zmęczenia.
Słońce było już nisko, dlatego też zaczęłam wracać. Zmęczona wdrapałam się na nisko zwisające gałęzie. Wciąż trzymałam w zębach zdobycz.
Po jakimś czasie zauważyłam zbliżającego się mentora. Imbirowe futro przykryte miał cienką warstewką śniegu
-Widzę posiłek.-sapnął po wejściu.- Rozejrzałem się w terenie i wiem że znajdujemy się całkiem blisko Szepczącej Skały. Dobrze by było zgarnąć ten teren. A ty co sądzisz?
-Znalazłam dobre miejsce.
Odpowiedziałam mu o moim odkryciu polanki.
-To dobre wieści. A co powiesz na to by zostać tu jeszcze kilka dni i dokładniej zapoznać się z naszym przyszłym terenem? Warto by było znaleźć parę informacji. Moglibyśmy urządzić sobie tymczasowe posłania przy korzeniach tego drzewa.
-Zgadzam się. Dobrze będzie przejrzeć to miejsce dokładniej.
-Co do legowisk to jest już za moment ciemno. Mimo to możemy choć trochę je przygotować.
Zeskoczylismy razem na ziemię. Przypomniała mi się moja robota przy żłobku. Miałam nadzieję, że i tym razem efekt będzie satysfakcjonujący.
Było już ciemno gdy wykonaliśmy wgłębienie wystarczająco szerokie byśmy się tam oboje wcisneli.
-Jutro rano pójdę szukać mchu...-miałknęłam i zamknęłam wyczerpana oczy.
-Cokolwiek się stanie damy sobie radę.-poczułam przy swoim boku futro towarzysza. Jego oddech się wyrównał. Zasnęłam.

Wybaczcie mi proszę, że taki krótki rozdział, ale szczerze mówiąc chciałam to już wstawić bo nie dość, że chcę mi się spać to się jeszcze źle czuję.
Skoro ogłoszenie parafialne mamy za sobą mogę napisać coś ważniejszego.
Po pierwsze w zamian za to rozdział 13 wyleci jeszcze w tym tygodniu.
A 14 i 15 (Q&A) w jeden dzień.
Pasi?
Sorry, że was o północy budzę tak bdw.
N

o...
A! Jeszcze jedno. Miłych wakacji każdemu kto to czyta.
Napiszcie co robicie w wakacje.
Ja jestem u babci.😍😍😍
Napiszcie czy wybaczcie czy za karę zamknięcie mnie w piwnicy z kartoflami xD

Miałam lekki problem z interem i nie wiem kiedy doszło do Was powiadomienie.

Wojownicy: nowe historie.Where stories live. Discover now