4 rozdział

322 16 19
                                    

Dzień jak co dzień. Jechałam na deskorolce po naszym sąsiedztwie. Był to deszczowy i szary ranek. Nie mogłam uwierzyć, że minął już tydzień od kłótni Piątki z tatą jak i od zniknięcia chłopaka. W domu panowała taka sama atmosfera jak i na zewnątrz lecz potrzebowałam świeżego umysłu. Mijałam bezdomnych i przemokniętych w deszczu ludzi. Przygnębiała mnie myśl o tym, że Pięć prawdopodobnie tak teraz wyglądał, zagubiony i bezsilny. Gdyby nie ta jedna pieprzona kłótnia nikt nie musiałby się teraz zamartwiać gdzie on jest. Gdy zrobiłam pełne koło dookoła naszego sąsiedztwa postanowiłam wrócić do domu. Grace pomogła mi się wysuszyć gdyż pomimo przeciwdeszczowej kurtki byłam przemoczona do suchej nitki. Chwilę później usłyszałam wołanie na śniadanie. Pojawili się tylko Allison, Luther i Ben. Tata był zmartwiony sprawą brata, Diego miał poranny trening, a Klaus pewnie odsypiał wczorajszą noc którą przewalił na grach komputerowych. Jak zwykle zjedliśmy gorące naleśniki z syropem klonowym i wypiliśmy czekoladowe mleko. Nie miałam większych planów na dzisiejszy dzień, a ponieważ była dziś sobota mieliśmy wolne. Postanowiłam podejść do Bena. Wiedziałam, że on też nie ma nic lepszego do roboty.

- Hej... - wolno się dosiadłam, wiedziałam, że on również ciężko przeżywa sytuacje z Piątką więc nie chciałam zabrzmieć zbytnio entuzjastycznie.

- Hej Nina. - odpowiedział niemrawo.

Miałam świadomość, że musiałam go jakoś rozchmurzyć lecz bez znieważania i udawania, że z Pięć nic nie jest. Nie chciałam również niczego zepsuć gdyż byłaby to nasza pierwsza dłuższa rozmowa od czasu zniknięcia brata, a nigdy najlepsza w emocjonalnych sprawach nie byłam.

- Więc... jak dobrze wiesz mamy dzisiaj dzień wolny więc pomyślałam, że byłoby fajnie gdzieś wyjść, wiesz, ty i ja albo ktoś jeszcze jeśli ci to przeszkadza...

Przez chwilę panowała odrobinę niezręczna cisza lecz przerwała ją pozytywna odpowiedź od Bena.

- Przepraszam, zamyśliłem się, ale z chęcią mogę się wybrać. - na jego twarzy pojawił się niewyraźny uśmiech. - Masz może jakieś propozycje?

- Właściwie to myślałam nad parkiem rozrywki ale z racji tego jaka jest pogoda, - wskazałam lekko głowa na okno. - możemy pójść uhh...

Tutaj się lekko zawiesiłam gdyż właściwie to nie miałam pojęcia gdzie moglibyśmy pójść. Wszystkie miejsca na otwartym powietrzu odpadały z racji znanej nam już sytuacji, lecz nagle przypomniałam sobie o naszej ulubionej miejscówce jeszcze z dzieciństwa.

- Już wiem! A co powiesz na pójście do arkady? Wiesz, tam w galerii handlowej.

Zobaczyłam jak jego twarz od razu się rozpromieniła. Uznałam to za przychylną odpowiedź.

Nie więcej niż dwadzieścia minut później po poinformowaniu Grace jak i przebraniu się z piżam byliśmy w drodze do miejsca docelowego. Nie było ono daleko przez co nasze przebiegnięcie przez deszcz było ułatwione. Parę razy oberwaliśmy wodnymi falami od przejeżdżających obok aut lecz ciepło salonu gier zakryło tą urazę. Na miejscu było dość głośno i tłocznie, widocznie nie tylko ja wpadłam na taki pomysł. Po odczekaniu paru minut w kolejce w końcu dostaliśmy nasze (zasłużone) miejsca przy automatach. Śmiechu nie było końca i czułam satysfakcję z tego, że zdołałam poprawić Benowi humor. Graliśmy w nasz ulubione gry i totalnie straciliśmy poczucie czasu. Na ostatnią grę Ben wybrał taką w której można było wygrać ogromną przytulankę pandy. Walecznie zbijał butelk, gdyż o to w tej grze chodziło, a ja mu dopingowałam. Ostatecznie wygrał, wydając z siebie euforyczny okrzyk, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Odwrócił się do mnie i wręczył mi pluszaka.

- Wygrałem to dla ciebie. Wiem, że to twoje ulubione zwierzę.. - lekko się zarumienił i szybko wepchnął mi go do rąk.

- O jezu, naprawdę nie musiałeś. - przez moją twarz przebiegł szeroki uśmiech i rumieniec jeszcze większy od chłopaka. Odstawiłam pandę na bok i mocno uścisnęłam chłopaka. Poczułam jak bicie jego serca przyśpiesza więc się od niego odsunęłam, nie chciałam żeby mi tu zszedł na zawał serca. Dochodziła trzynasta więc stwierdziliśmy, że pójdziemy na małe zakupy, a potem coś przekąsimy. 

Ben miał już wszystkie ręce zajęte gdyż te "małe" zakupy trochę się wydłużyły. 

- Już ostatnia, przysięgam! - zawołałam z przymierzalni przymierzając dopiero piątą sukienkę w tym samym sklepie.

Po udanych zakupach wybraliśmy się na zasłużoną pizzę. Zamówiliśmy jedną ogromną margheritę i dwie cole. Spokojne rozkoszowanie się posiłkiem zakłóciło mi nagłe pytanie Bena.

- Nina, czy ty... czy wiesz już co byś chciała robić w przyszłości? Wiesz, poza akademią i tego typu super bohaterskimi rzeczami.

Nie skłamię jeśli powiem, że byłam nieco zszokowana tego typu pytaniem w takich okolicznościach i miejscu. W głowie miałam pustkę i nie wiedziałam co odpowiedzieć. Co prawda kiedy byłam mniejsza czasem myślałam o przyszłości ale nigdy nie patrzyłam na nią z prespektywy "bez akademii". Mój brak odpowiedzi przerwał upadek szklanki ze stołu. 

- Przepraszam, już to posprzątam. - powiedział chłopak schylając się.

Gdy jednak znikł on pod stolikiem zobaczyłam coś czego już nigdy przenigdy w życiu nie chciałabym zobaczyć znowu. Cały budynek zaczął się trząść, a przez środek podłogi przechodziła, z prędkością światła zdążająca ku naszemu stolikowi szczelina w podłodze. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić kątem oka widziałam ostatni błysk w oczach Bena wpatrujących się w moje. Wmurowało mnie w siedzenie lecz dotarło do mnie, że muszę szybko działać. Pochyliłam się w chęci chwycenia Bena za rękę lecz jedyne co udało mi się zrobić to ją musnąć zanim wpadł w szczelinę. Widziałam jak jego ciało znika w otchłani ciemności. Łzy same leciały mi z oczu i nie mogłam się ruszyć lecz mój mózg przejął kontrolę i uniosłam się daleko od miejsca tragedii. Wiedziałam, że on chciałby abym przetrwała. Wylądowałam w jakimś kącie i zamknęłam oczy. Nie był to jednak taki dzień jak co dzień...






----------

A więc, wielki powrót hah

Mam nadzieję, że wam się spodobało i jeśli naprawdę ktoś będzie chciał to dalej czytać to postaram się kontynuować książkę!! 

Pamiętajcie aby odpoczywać i pić wodę zwłaszcza w takich upałach jak teraz nadchodzą <33





Love Is Dead| The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz