rozdział 7

224 9 8
                                    

We Only See Each Other at Weddings and Funerals


********


Dzieliły mnie centymetry od złapania za klamkę od drzwi frontowych gdy usłyszałam za sobą bieg stóp...

- Nina! - rozległ się za mną krzyk poniekąd znanego mi już głosu. Odwróciłam się i ujrzałam przede mną niższą od siebie brunetkę w skórzanej kurtce i jeansach. Nim się obejrzałam dziewczyna zdążyła mnie objąć w silnym uścisku.

V-Vanya? - nie mogłam uwierzyć, że znów mogę ją zobaczyć po tylu latach. Co prawda dużo się nie zmieniła, a zwłaszcza z wzrostu gdyż nadal sięgała mi do szyi
- Jak mnie poznałaś? Przecież... tak bardzo się zmieniłam i-

- Przeczucie - Vanya uśmiechnęła się swoim niewinnym uśmieszkiem i jeszcze bardziej zacieśniła przytulas.

Po krótkim przywitaniu weszłyśmy przez drzwi. Były już otwarte co trochę mnie zaniepokoiło ale możliwe, że reszta rodzeństwa już była w domu. Prawdopodobnie ostatni wchodził Klaus i zapomniał ich zamknąć. Gdy weszłyśmy do przedpokoju odruchowo chciałam zdjąć buty lecz przypomniało mi się, że taty już nie ma więc ta zasada oficjalnie nie zoobowiązuje. Uwielbiał ład i porządek co oznaczało zero zabłoconych butów i nie dyscyplinarności.

Po nie przebywaniu w tym miejscu przez tak długi czas wielkość tego budynku bardzo mnie zdziwiła. Razem z Vanyą weszłyśmy do głównej hali. Podczas gdy rozglądałam się po niej i jak mało się zmieniło, w pokoju obok zauważyłam pewną znajomą sylwetkę siedzącą przy ognisku.

- Hej mamo. - Vanya pierwsza się do niej odezwała. Nie było żadnej reakcji z jej strony. - Mamo?

- Vanya? - usłyszałyśmy od strony schodów schodów. - Jednak przyszłaś.

Po schodach zeszła z odwieczną gracją Allison. Od razu ją poznałam przez fakt, że często widywałam ją na social mediach jak i w telewizji.

- A ty jesteś... - przejechała po mnie pytającym wzrokiem, a następnie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Nina! O mój Boże, nie poznałabym Cię.

Blondynka rzuciła mi się w ramiona, a ja odwzajemniłam uścisk.

- Co się stało z twoją twarzą? Tak bardzo się zmieniłaś... - widziałam jak zmartwienie malowało się na jej twarzy.

- Skutki nieużywania mocy. - uśmiechnęłam się kącikiem ust.

Nasze spotkanie po latach przerwał męski głos z salonu.

- Co ona tu robi? Nie należysz tutaj. Nie po tym co zrobiłaś.

Minął nas Diego w przebraniu jakiegoś tajnego agenta.

- Naprawdę będziesz strzelał fochy dzisiaj. - odpowiedziała mu Allison z akcentem na ostatnie słowo. Odwróciłyśmy się w jego stronę lecz on już był na schodach. Kątem oka widziałam jak uśmiech z twarzy Vanyi powoli zanika. - Swoją drogą, strój bardzo przychylny do okazji.

- Przynajmniej ja jestem ubrany na czarno. - brat rzucił ripostą, a zaraz po tym zniknął za barierkami na drugie piętro.

- Może ma racje... - zaczęła Vanya. - Może powinnam naprawdę wracać...

- Zignoruj go. Cieszę się, że tu jesteś. - Allison uścisnęła dziewczynę. - I ty też, Nina. Tyle lat minęło. Chodź do kuchni musisz mi wszystko opowiedzieć.


Love Is Dead| The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz