6 rozdział

187 11 6
                                    

Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki stojącej na lotnisku. Podałam adres hotelu i rozłożyłam się na tylnym siedzeniu auta. Całe ciało bolało mnie po 14 godzinnym locie lecz wiedziałam, że muszę tu przylecieć. Miasto nie przynosiło ze sobą wielu optymistycznych czy wesołych wspomnień lecz nawet cieszyła mnie myśl, że mogłabym się w końcu, po tylu latach spotkać z moim rodzeństwem.

Gdy dojeżdżaliśmy w okolice miejsca docelowego zobaczyłam jak dużo się tu zmieniło. W sumie nie było mnie tu około dwunastu lat więc było to przewidywalne. Gdy dojechaliśmy na miejsce przez okno ujrzałam widok marnie wyglądającego budynku którego kolor był ukryty między brudem, a błyszczącymi neonami z których połowa nie działała. Był to najbliższy do Akademii postój jaki mogłam znaleść, a z racji tego, że mój portfel nie był wypchany pieniędzmi to było jedyne na co mogłam sobie pozwolić. Po zapłaceniu wyjęłam swoją fioletową walizkę z bagażnika taksówki i podziękowałam panu. Z trudem otworzyłam ciężkie drzwi wejściowe za którymi kryła się elegancka lecz zatęchła recepcja. Podeszłam wraz z moimi bagażami do sympatycznie wyglądającej recepcjonistki.

- Dzień dobry, miałam tutaj na dziś rezerwacje na nazwisko Hargreeves.

Kobieta za ladą dotychczas oglądająca telewizje popatrzyła się raz na mnie, raz znowu na ekran z lekkim osłupieniem na twarzy. Wskazała na telewizor palcem, a ja tylko podążyłam wzrokiem w kierunku gdzie wskazywał. Akurat wyświetlał on biało-czarny obraz mego niestety lub stety, martwego już ojca

- Ah tak, to samo nazwisko. Przyjechałam na jego pogrzeb. - powiedziałam spuszczając stopniowo wzrok na biurko recepcjonistki.

- Bardzo mi przykro, moje kondolencje. - Mówiła trochę niewyraźnie wracając do pracy przy biurku lecz nie zwróciłam na to większej uwagi.

- Nie, to naprawdę nic takiego. - Było w miarę niezręcznie gdyż dopiero teraz dotarło do mnie jaki los przytrafił się tacie. - Mogłaby pani powtórzyć numer pokoju?

Widocznie zmieszana dziewczyna podała mi szybko kluczyk i posłała życzliwy uśmiech.

- Trzydzieści dwa. - Odwzajemniłam uśmiech i udałam się w kierunku pokoi.

Na korytarzu lampy na zmianę migały co nie ułatwiało mi odczytywania numerów na drzwiach. W końcu gdzieś w połowie drogi udało mi się znaleść drzwi z odpowiednią cyfrą. Wsunęłam kluczyk w zamek i ku moim oczom ukazał się na pierwszy rzut oka dobrze wyglądający pokój. Zapach pozostawiał wiele do życzenia lecz jak to mawiają, mogło być gorzej. Sypialnia posiadała beżową tapetę w kwietne wzorki z dwuosobowym łóżkiem na środku. Podłoga była wyłożona zieloną wykładziną, a po mojej prawej stał fotel koloru wypranej czerwieni. Walizkę niezbyt chciało mi się rozpakowywać gdyż wiedziałam, że na długo tu nie zostanę.

********

Założyłam już wczoraj uszykowaną czarną sukienkę, a do tego kolorystycznie pasujące trampki. Nie przepadałam za szpilkami, były dla mnie zbyt niewygodnym i ekstrawaganckim obuwiem, zwłaszcza na tą okazję. Zrobiłam lekki, naturalny makijaż  i przeszłam do włosów. Przyznam, tęskniłam za moimi jasnymi włosami jak i oczami lecz byłam świadoma tego jak długo nie używałam mocy i miałam wątpliwość czy dałabym radę to wytrzymać. Spięłam moje ciemne włosy w niski kok i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Po drodze wzięłam swoją torebkę i płaszcz. Wychodząc z hostelu widziałam już kogoś innego siedzącego za ladą recepcji i był to młody chłopak zapatrzony w grubą lekturę. Z racji tego, że Akademia znajdowała się stosunkowo blisko ponieważ to było moje główne kryterium wyszukiwania hotelu postanowiłam przejść się do niej pieszo. Powoli przechadzając się ulicami rodzinnego miasteczka, wspomnienia powoli same zaczynały powracać. Mijając natomiast galerie handlową stanęłam jak wryta. Cały budynek był teraz o wiele bardziej nowoczesny niż był te paręnaście lat temu lecz nie zmieniła się jedna rzecz. Okropne wydarzenie do którego wolałam nie wracać pamięcią i zbytnio się nie rozczulać się. Wiedziałam, że ten etap życia mam już za sobą i z trudem ruszyłam dalej. Po krótkim spacerze w końcu dotarłam pod drzwi dawnego kiedyś domu. W porównaniu do reszty okolicy tylko ten budynek się nie zmienił chociaż przyznam, nie byłam tym faktem zbyt zaskoczona. Dzieliły mnie centymetry od złapania za klamkę od drzwi frontowych gdy usłyszałam za sobą bieg stóp...

Love Is Dead| The Umbrella AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz