— Bae, zjedz trochę.
— Odwal się! Już wolę zdechnąć z głodu.Nie jadł. Nie wychodził, mimo iż drzwi już go nie blokowały, ponieważ mężczyzna raczył je odkluczyć. Spędził w sypialni dwa dni, lecz to i tak było zbyt długo. Sam królik nie wytrzymał upartości z jego strony.
Wszedł do środka, zastając Jimina na łóżku, leżącego wzdłuż. Podniósł się jednak gwałtownie, gdy usłyszał nagły odgłos, uderzanych o ścianę drzwi.
— Nie możesz umrzeć z głodu, Bae.
— Oh, doprawdy? Jakoś wcześniej, to nie było problemem.Królik podszedł, zawisając tuż nad nim. Chwycił chamsko za jego szczękę, nakierowując na swą twarz - bez maski - którą i tak już widział. Pałało od niego złością, lecz przyczyna, tak naprawdę, była nieznana.
— Obiad czeka na dole. Jeśli cię nie ujrzę za pięć minut, będę zmuszony użyć siły.
— Nawet nie czekaj. Nie zamierzam przyjść.Mężczyzna pociągnął za kosmyki jego włosów, doprowadzając do, nie małego zresztą, bólu, prędko rozprzestrzeniającego się wzdłuż kręgosłupa.
— ...Pięć minut.
Wycedził przez zęby, wypuszczając Jimina oraz samemu schodząc na dół, ale zostawiając drzwi otwarte na oścież.
Park odczuwał dyskomfort w tym domu, który narastał coraz bardziej i szybciej. Królik nawet nie starał się być, jakkolwiek, wyrozumiały, wręcz przeciwnie. Doprowadzał go do strachu.
Jednakże Jimin nie mógł go zignorować. Bał się, co może mu zrobić.
Niepewnie wstał, zatrzymując się w progu. Miał mieszane uczucia, lecz wyobraził sobie, co by się stało, gdyby go nie posłuchał. Co by mu zrobił, jeśli postanowiłby zostać na łóżku i dalej się upierać. Mógłby go zabić, poćwiartować oraz spalić, bądź nawet zwyczajnie otruć.
Pierwszy skrzyp schodów oznajmił królika, iż jednak go posłuchał. Mężczyzna oparł się o framugę, w miejscu, gdzie mógł dobrze przyjrzeć się Parkowi, już stojącemu na ostatnim schodku.
— Chodź, bo wystygnie.
Dodał szybko, znikając w głąb kuchni, a Jimin czuł się - zresztą, tak już przez cały czas - absurdalnie. Zachowanie królika zmieniało się o wiele częściej, niż normalny człowiek ma to w zwyczaju.
Usiadł. W tym samym miejscu. Z tym samym ogromnym apetytem, którego nie potrafił powstrzymywać, gdy widział zastawiony cały stół.
Spojrzał bojaźliwie na królika, co chwila powracając na talerze z potrawami. Mężczyzna wyciągnął rękę w stronę Jimina, który - przez ten drobny ruch - się skulił, lecz prawdziwym zamiarem bruneta było zwykłe nałożenie małej porcji jedzenia.
— ...Jedz.
Obojętny, aczkolwiek groźny, przekaz wywołał większy niepokój w Jiminie. Jednakże posłuchał go. Choć nie jest pewien, czy to przez głód, czy strach. Oba odczucia w nim władały.
Cisza ogarnęła kuchnie, jak i cały dom. Nie była jednak ona żenująca, nic z tych rzeczy. Była straszna. Przerażająca, acz wytrącająca oraz tłumiąca wszystkie myśli, jakie tylko przyszły mu do głowy.
Na blacie kuchennym dojrzał maskę. Tę samą, którą niefortunnie Park ściągnął, a która wzbudzała w nim nieprzyjemne uczucia, mimo iż przedstawiała tylko królika. Niewymytego z krwi, lecz królika. Powracał do niej wzrokiem, aż w końcu ujrzał to również mężczyzna.
— ...Czy powiesz mi, po co to wszystko?
— Bae—
— O nic już nie zapytam!...Wtrącił, zdesperowany. Tak pragnął wiedzieć, czemu go to spotyka? Dlaczego on?
— ...Obiecuję siedzieć cicho, tylko, proszę, powiedz, czemu mi to robisz?... Dlaczego spaliłeś mój dom?... Wypuściłeś, a mimo to przyprowadziłeś z powrotem... Czemu?
Zadawał pytanie za pytaniem, patrząc na bezwyrazową twarz mężczyzny.
Królik jednak również nie potrafił wciąż siedzieć przed nim cicho, lecz on także się bał. Bał się, co zrobi Jimin.
— ...Bo cię kocham.
Zwyczajnie stwierdził, powracając do jedzenia.
Park jednakże wciąż spoglądał na królika, myśląc, iż dokończy swą wypowiedź, bądź powie, że to drwiny. Bynajmniej kpin tu nie było.
— ...N-nie sądzę... Jesteś niezrównoważony psychicznie, to tyle.
Powiedział półszeptem, bawiąc się swoją porcją. Królik jednak nie był już od początku w dobrym humorze, a po słowach Jimina, w sercu go zakłuło.
Bez słowa wstał, wrzucając talerz do zlewu i opuszczając kuchnię, aby udać się do piwnicy. Mały szok ujawnił się na twarzy Jimina, lecz nie na długo, gdyż później pojawiło się zwykłe zaciekawienie.
Mężczyzna wrócił ze zdjęciem, które rzucił przed Jiminem. Było stare, trochę zgniecione, lecz dobrze ukazujące dwóch chłopców, bawiących się w piaskownicy, brudnych od błota, ale wciąż się śmiejących.
— To chyba czas, aby w końcu sobie coś przypomnieć, Bae.
Jimin patrzył, to na królika, to na zdjęcie. Chciał w końcu sobie wszystko przypomnieć, lecz nie potrafił. Swego dzieciństwa nie pamięta - ile by próbował, nie może.
Jednakże pamięta czas, kiedy był w związku z chłopakiem, którego jednak - za wszelką cenę - pamiętać nie chciał. Okropne były to dla niego przeżycia, lecz jeszcze okrutniejsze wyrządził temu drugiemu.
Był to drobny brunet, z którym miał niezapomniane, całkiem piękne, chwile, a jednak ludzka egzystencja nie pozwoliła im na ciąg dalszy ich związku. Pamięta, jak potwornie się wtedy zachował w stosunku do młodszego, gdy nie wytrzymał presji. Wciąż się za to karci.
Spojrzał raz jeszcze na królika, widząc w nim kogoś mu znanego, przez co poczuł mały dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Nijak przypominał tego chłopaka. Jednakże oczy były te same. Ta sama czerń bijąca od nich oraz ten sam błysk.
— J-Jeongguk?!
•′°·†·°′•
CZYTASZ
I'm in love with the Killer || j.jk p.jm
FanficJimin jest ofiarą porwania, niestety nie wie, jak do tego doszło. Pierwsze co ujrzał, po przebudzeniu się, to jedynie małe światełko żarówki, które - jak on sam - znajdowało się w ciemnym oraz obskurnym pokoiku. Tajemnice jednakże z tym miejscem zwi...