1

830 34 18
                                    

- Na dzisiaj to wszystko! - krzyknął reżyser po nagraniu sceny - widzimy się jutro o 8:00! Ktoś warzy się spóźnić to mu przetrzepię skórę! - film
Spider-Man Homecoming zapowiadał się świetnie. Wszystko miało być dopięte na ostatni guzik.

Tom zmordowany wyszedł z pomieszczenia i powlókł się chodnikiem w stronę najbliższej taksówki. Wyjął telefon i odblokowując urządzenie wciśnął ikonkę poczta. Nagle smartfon odmówił współpracy i wyłączył się, zdenerwowany chłopak cisnął telefonem o ziemię. Był niewyspany, zmęczony i wkurzony, niewiadomo dlaczego. Szarpnął za drzwi taksówki i władował się do środka, wręczając kierowcy karteczkę z adresem.

- Tom!! Zaczekaj! - zakręcona mulatka niezdarnie biegła w kierunku auta, machając trzema torbami w rękach. Zniecierpliwiony chłopak sapnął zirytowany i wstrzymał ruchem ręki taksówkarza - mogę się z tobą zabrać? Mam zbyt mało czasu, aby czekać na taksówkę - oznajmiła i zatrzasnęła drzwi samochodu. Chłopak w odpowiedzi tylko skiwnął głową i oparł  głowę o swoje ramię.

- Proszę Pani? Dojechaliśmy na wskazany adres - powiedział mężczyzna wręczając modelce paragon - przejazd na koszt firmy - uśmiechnął się zadziornie i odblokował drzwi. Zendaya podziękowała za drogę i pożegnała się z Tomem

Aktor obserwował mijające go samochody, kolorowe budynki, sięgające chmur wieżowce i przechodniów szybko wędrujących w stronę cienia, uciekających zwinnie od prażącego słońca. Zauważył ogromny klub na rogu.

- Proszę się tu zatrzymać - warknął do mężczyzny rzucając mu na skrzynię biegów 100 dolarów - reszty nie trzeba - oznajmił, wychodząc. Skierował się w stronę drzwi z napisem „Pink Beach". Wycieńczony usiadł przy barku.

- Co dla ciebie? - zapytała skąpo ubrana barmanka.

- Podwójne whiskey z colą - mruknął i wypił duszkiem zawartość szklanki - jeszcze - powtórzył swój poprzedni ruch i włożył rękę w kieszeń skórzanej kurtki. Wyciągnął przezroczysty woreczek z białym proszkiem i wysypał go na blat. Wciągnąwszy wszystko przez nos, strzepał ręką pozostałości narkotyku, brudzącego jego spodnie.

......

- Tom? Co ty tu robisz!? - język zwijał mu się w buzi. Niekontrolował tego co robił a tym bardziej mówił.

- Szendaya? Ci ty HYK to robiłsz? - czknął dziewczynie prosto w twarz i przewrócił się prosto na nią.

- Tom, jesteś pijany. Co ty ze sobą robisz, co ci jest? - zadawała tyle pytań. Jakby nie wiedziała, że chłopak w tym momencie nie pojmował nawet tego, w czyich ramionach wisi. Mruknął w jej szyję i całkowicie opadł na drewniane panele.

Obudził się punkt 7:00, poranne słońce wypalało mu dziury w jeszcze zamkniętych powiekach. Wnętrze ust możnaby porównać do Sahary. Otworzył oczy i natychmiast nakrył się pościelą po same czoło - cholerny alkohol - mruknął niezadowolony i błyskawicznie wstał z materaca, na ślepo podążając po pokoju.

Po śniadaniu nałożył na siebie szary dres i zmęczone życiem trampki. 
- Tessa! Chodź! Idziemy się przejść - krzyknął do swojego psa.

Tomdaya || Far from loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz