8

381 19 5
                                    

Look what I found, another piece of my hearth, just laying on the ground...

Pochowała wszystko co znalazła w szufladzie do zielonego pudełka średniej wielkości. Zmiotła szkło z rozbitego zdjęcia, a samą fotografię włożyła do pudełka.

Trzy walizki i jedna torba stały w przedpokoju. Dziewczyna ostrożnie odłożyła pudło przy ścianie. Wciągnęła głośno powietrze, aby zapobiec ucieczce kolejnej łezki czającej się w kąciku oka. Usiadła przy stole i w stoickim spokoju czekała na chłopaka.

Dźwięk klucza przekręcanego w zamku. Dźwięk, na który tyle czekała, a którego tak bardzo nie chciała usłyszeć. Gwałtownie wstała, szur nóg krzesła obudził jej uśpione zmysły.

- Wróciłem kochanie! - krzyknął, niczego się nie spodziewając -  co to za walizki? Coś się stało? - zapytał zaniepokojony.

- To twoje rzeczy, nie chcę z tobą rozmawiać. Wiem, że powinnam zachować się dojrzale i nie unikać konwersacji, ale muszę zrobić wyjątek. Wszystkie twoje rzeczy są w walizkach w przedpokoju. Nie interesuje mnie co zrobisz i jakie masz wytłumaczenie - tylko Bóg wiedział ile razy powtarzała to w myślach i jak bardzo wolałaby wykrzyczeć mu to wszystko w twarz, nie omijając epitetów.

- Nie mam pojęcia co powiedzieć, mam tylko pytanie. Co jest w tym zielonym pudle? Bo nie przypominam sobie go - brak odpowiedzi zmusił go do podjęcia własnej decyzji. Podniósł przykrywkę - O Boże... Nie.. Zen wysłuchaj mnie, błagam...

- Wyjdź.

- Nie, błagam, kochanie...Zen, proszę. Daj mi wytłumaczyć - zaklinał się.

- Zabierz swoje rzeczy i wyjdź.

Chłopak zamilkł, na jego czole widać było pojedynczą kropelkę potu powoli spływającą po twarzy. Załamany zadzwonił po taksówkę.

- Nigdy nie przestanę cię kochać - to były ostatnie słowa jakie wypowiedział do Zen, zanim dwóch szoferów zabrało jego walizki, a on sam powlókł się do żółtego pojazdu.

A ona ze łzami w oczach patrzyła jak odjeżdża....

Mulatka poprawiła włosy i zawiązała zręcznie worek śmieci. Wpakowała do niego wszystkie wspólne fotografie i rzeczy kojarzące jej się z
ex-miłością życia. Postawiła odpadki przy drzwiach. To już trzeci tydzień  od rozstania, jest już lepiej. Przynajmniej nie budzi się co pół godziny, nie płacze przy każdej okazji i nie siedzi przed dwadzieścia cztery godziny w domu.

Wyjęła z szafki strój do biegania. Przebrała się i już miała wychodzić, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Pobiegła do wejścia i otworzyła. Ujrzała ogromny bukiet żółtych róż, a za kwiatami dostawcę.

- Pani Zendaya? - zapytał odchylając kwiaty.

- Tak - odpowiedziała po chwili. Zdezorientowana i zdenerwowana odebrała podarunek. Chciała zapomnieć o wszystkim co było. Prawie jej się to udało, gdyby nie dzisiejszy poranek.

Rozwiązała czarny worek i wrzuciła róże do pozostałych śmieci. Minęła jej przed oczami beżowa, złożona w pół karteczka. Ciekawość wzięła górę, sięgnęła po papier i plując sobie w brodę rozłożyła ją.

22.08.19
Still Love
Tommy

Podarła wiadomość na kawałeczki i ze złością wrzuciła ją do reszty odpadków. Doskonale wiedziała, dlaczego napisał datę. Dzisiaj mijają dokładnie trzy tygodnie...

Zawiązała sznurówki i biorąc worek w rękę wyszła na poranne bieganie......

Obudził ją dzwonek do drzwi. Zerwała się z łóżka, po drodze wskoczyła do łazienki i oceniła czy może tak wyjść do ludzi. Pod wpływem coraz bardziej natarczywych dzwonków wybiegła z pomieszczenia i na złamanie karku pognała w kierunku drzwi.

Rozwścieczona odebrała bukiet żółtych róż. Jak zwykle wrzuciła kwiaty do kosza na śmieci, a wiadomość wzięła do ręki. Przeczytała.

29.08.19
Still Love
Tommy

Wywaliła denerwujący papier i zaczęła przygotowywać śniadanie...

I tak minął jej miesiąc, a każdej środy dostawała bukiet kwiatów......


Tomdaya || Far from loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz