Epilog - Dom z zielonym dachem

1.4K 84 22
                                    

Trzymałam w ręku białe zaproszenie, przyozdobione lawendową wstążką. Fioletowe litery napisane piękną kaligrafią układały się w imiona moje i mojego narzeczonego. 
-Jesteś pewna, że chcesz to załatwić sama? - westchnęłam ciężko. Prawdę mówiąc, niczego już nie byłam pewna. Kiedy zobaczyłam ten przeklęty budynek, w którym spędziłam prawie dwanaście lat swojego życia pewność siebie całkowicie mnie opuściła. Poczułam, jak David kładzie mi rękę na ramieniu. 
-Kochanie? - położyłam swoją dłoń na jego, po chwili wysiadłam z samochodu. Obcasy szukały o bruk z każdym krokiem. Powoli weszłam po trzech betonowych schodkach i stanęłam przed oszklonymi drzwiami. Nacisnęłam klamkę wzdychając. Kiedy otworzyłam drzwi od razu poczułam zapach kwiatów. Rozejrzałam się, kwiaciarnia nic się nie zmieniła. Nadal było tu pełno kwiatów, nasion, wstążek i innych bibelotów, które walały się po sklepie bez ładu i składu. Ogólny nieporządek nie pasował do pedanckiego charakteru właściciela kwiaciarni. Dziwi mnie, że to miejsce cieszy się aż tak dużą popularnością. Spojrzałam na bruneta, który właśnie wkładał jakieś czerwone kwiaty do wiadra z wodą. Był ubrany na czarno, od tamtego dnia zawsze chodził ubrany na czarno, nawet w domu.

Poczułam, że coś dotyka mojej nogi, spojrzałam w dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poczułam, że coś dotyka mojej nogi, spojrzałam w dół. Biały jak śnieg pers łasił się do moich nóg, prosząc o trochę uwagi. Ukucnęłam i zaczęłam głaskać go po główce. Synek mojej Klary jest zupełnie innym kotem niż jego mama. Hope mógłby nie odchodzić od ludzi, za to Klara kochała spokój. Podrapałam go za uchem, zastanawiałam się jak zacząć te rozmowę. 
- Chciałaś czegoś? - zapytał mężczyzna. Podniosłam głowę, Levi przekładał kwiaty w wiadrze, jakby ich ułożenie miało jakieś znaczenie. Wstałam i powoli do niego podeszłam. 
- Przyszłam ci to dać - położyłam zaproszenie na stole, przy którym stał. Mężczyzna rzucił na nie okiem i wrócił do przestawiania kwiatów. 
- Wychodzisz za mąż? - zapytał choć pewnie znał odpowiedź. 
- Tak... I chce żebyś przyszedł - powiedziałam stanowczo. Brunet zdjął z siebie fartuch i rzucił go na blat. Odwrócił się i wyszedł ze sklepu tylnym wyjściem, które prowadziło do jego mieszkania. Przeklęłam pod nosem, pobiegłam za nim. 
- Zaczekaj - zawołałam wchodząc po schodach na górę. 
- Idź do domu - stanęłam kawałek od niego. 
- Ale -- przerwał mi zanim zdołałam powiedzieć coś więcej. 
- Nie mam ochoty na takie wydarzenia 
- Levi, błagam cię. Mia przed śmiercią nie kazała ci być wiecznie nieszczęśliwym! 
- Nie wspominaj o niej! Nie masz prawa! 
-To była moja siostra, do cholery! - wrzasnęłam na całe gardło. Levi spojrzał na mnie ze smutkiem. Cisza, która wisiała między nami była cholernie niezręczna. 
- Wychodzisz za... za tego syna Hange... Tak? 
- David... On ma na imię David 
- Kto by pomyślał, że tego kretyna ktoś zechce - zakpił. 
- Nie mów tak o nim - Levi zaczął chodzić po salonie, wyglądał jakby zwariował. 
- To przyjdziesz? - zapytałam po kilku chwilach. Brunet zatrzymał się w miejscu, spojrzał na bukiet białych kwiatów które były w wazonie. 
- Levi! - mężczyzna spojrzał na mnie. 
- Nigdzie nie wychodzisz, zerwałeś wszystkie kontakty, nawet nie było cię na pogrzebie Mike! - zacisnęłam pięści w akcie frustracji. 
- Też cierpiałam po jej śmierci, też za nią tęsknię i to cholernie, ale musisz zacząć w końcu żyć! 
- Dlaczego nie dajesz mi spokoju? Ciągle tu przyłazisz i mówisz zawsze to samo 
- Bo mam wrażenie, że tamtego dnia straciłam nie tylko siostrę... 
- Wynoś się - rozszerzyłam oczy zszokowana. Poczułam, jak łzy zbierają mi się w oczach. 
- W porządku... gnij tu sobie, ile chcesz, ale nie zdziw się, kiedy pewnego dnia wszyscy cię zostawią - wyszłam z mieszkania szybkim krokiem. Zaczęłam schodzić po schodach, ale w połowie się zatrzymałam. Moją uwagę przykuła biała ramka, która wisiała na ścianie. Zdjęłam ramkę, starałam z niej kurz i przejrzałam się zdjęciu. To było nasze ostatnie wspólne zdjęcie. Było to na spacerze, zaraz po rozpoczęciu ferii zimowych. Ja siedziałam na sankach, Levi je ciągnął a Mia ledwo mieściła się w kadrze próbując zrobić nam wszystkim zdjęcie z ręki. Łzy spłynęły mi po policzkach. Wiele razy zadawałam sobie pytanie: Dlaczego? Dlaczego nasza rodzina musiała tak skończyć? Zeszłam na dół cały czas patrząc na zdjęcie. Odłożyłam je tak by leżało na zaproszeniu i wyszłam z kwiaciarni. David otworzył mi drzwi a ja weszłam do samochodu. 
- I jak? 
- Cały ten czas myślałam, że... że coś wskóram, ale teraz wiem, że on się po prostu poddał - powiedziała nawet na niego nie patrząc. 
- Jedzmy już... jeszcze trzeba jechać odebrać kwiaty od florystki - dodałam zapinając pasy.

[*]

- Pojedziemy przez to osiedle koło sklepu będzie szybciej - usłyszałam. Nic nie odpowiedziałam, przez tą całe sytuacje nie miałam siły na żadne rozmowy. Każdy dom, który mijaliśmy wyglądał tak samo, poza jednym przy którym się zatrzymaliśmy czekając w sznurze samochód na zielone światło. Dom był biały jak reszta, ale miał jedyną w swoim rodzaju zieloną dachówkę. Nagle zdałam sobie sprawę, że to w tym domu mieszkałam, kiedy miałam sześć lat. Kiedy tak na niego patrzyłam przypomniałam sobie o wszystkich cudownych chwilach, które w nim przeżyłam. Było to tylko kilka miesięcy a zżyłam się z nim bardziej niż z tamtym mieszkaniem na obrzeżach miasta. Mimo to, kiedy tak na niego patrzę nie odczuwam radości. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z jednej bardzo ważnej rzeczy. Tego pamiętnego dnia nie zginęła tylko moja siostra, ale też duch tego domu. Bez niego nie mogliśmy być szczęśliwi w naszym kochanym domu z zielonym dachem.

**********

Witam was kochani w epilogu tej bądź co bądź krótkiej historii. Dziękuję, że byliście ze mną przez ten czas i mimo wielu przerw (często długich) nie porzuciliście czytania tej książki.

***

Nie wykluczone, że napiszę kiedyś jakieś historie poboczne ze świata przedstawionego w tej książce jak i z oryginału. Czas pokaże. Możliwe też, że napiszę całą książkę poświęconą historii oc w świecie tytanów. Było by to jednak kropka w kropkę to co widzieliśmy w mandze i anime tylko, że z udziałem oc i musiałabym znowu oglądać po kolei odcinki i na bieżąco pisać rozdziały. Zobaczę jeszcze jak to wyjdzie.

***

Jakoś na czasie zajmę się edycją tej książki bo jak widzę ile jest w niej błędów to mam ochotę codziennie napierdalać się słownikiem po głowie. (Estetyka też leży także no)

***

Na razie żegnam się z wami w ten piękny dzień i życzę miłych wakacji. ❤❤

7 lipca

Korekta 7.06.2020r.

Po drugiej stronie chmur [Levi X OC] [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz